Rozdział IV

170 7 1
                                    

Tydzień później, w sobotę, siedziałam sobie w swoim pokoju i nuciłam pod nosem piosenkę Aurory "Runaway". W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Daphne szybko zbiegła po schodach i je otworzyła.

- Nicole! Ktoś do ciebie! - zawołała.

Zeszłam więc na dół, a w drzwiach stał Dennis. Miał na sobie spodnie bojówki z łańcuchem, czarny t-shirt, a pod spodem białą bluzkę z długim rękawem. Wyglądał groźnie, jak zwykle.

- Idź na górę, Daphne - powiedziałam.

- Hej, Ni... - zaczął Dennis, kiedy moja siostra już sobie poszła, jednak ja mu przerwałam.

- Czego chcesz?

- Jesteś na mnie zła?

Czego się spodziewał po tym, jak przez tydzień był ja mnie obrażony tylko dlatego, że usiadłam z Codah przy jednym stoliku.

- Spostrzegawczy jesteś.

- Ale co ja ci takiego zrobiłem?

- Raczej czego NIE zrobiłeś! Nie obchodzę cię już, znudziłam ci się. W dodatku zabraniasz mi mieć nowych znajomych!

Teraz, jak się nad tym zastanawiam, to są to dwie sprzeczne rzeczy. Jednak, jak widać, Dennis pokazał, że da się je połączyć.

- Co?? Hej, Nicolette, ty mnie nigdy nie przestałaś obchodzić.

- Udowodnij!

- Ale jak?

- Kiedy ostatnio zapytałeś mnie, jak się czuję?

- Jak się czujesz?

- Daruj sobie! - warknęłam, chcąc zamknąć drzwi, jednak Dennis zablokował je nogą.

- No nie złość się, myszko - powiedział z tym swoim uśmieszkiem, zbliżając się do mnie. - Przepraszam cię. Zrobię, co tylko zechcesz, ale mi wybacz. Proszę...

Spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami błagająco.

- A co z tego będę mieć? - zapytałam.

- Mnie? - wyszczerzył się, jak zwykle zadufany w sobie. - Proszę cię, wybacz. To się już nie powtórzy. Głupio mi, przepraszam...

Jestem za dobra dla ludzi. To nie pierwszy raz, kiedy Dennis mnie uraził, ale i tak było mi głupio odmówić. Może się do niego za bardzo przyzwyczaiłam i chciałam ciągnąć tą relację tak naprawdę dla zasady. Gdyby Elle stała obok, pewnie dostałabym od niej w pysk, żebym się otrząsnęła. Później udusiłaby Dennisa własnymi rękami za to, że w ogóle miał czelność zjawiać się w moim domu.

- Niech ci będzie... - westchnęłam, a on przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.

Dlaczego ja tak ulegam temu jego "myszko"? Nie mam pojęcia, ale zawsze kiedy się kłócimy, a Dennis się tak do mnie zwraca, to już przestaję być zła. Chociaż wiem, że nie powinnam tak łatwo wybaczać.

W poniedziałek, kiedy przyjechałam do szkoły, zaczęłam normalnie rozmawiać z Dennisem. Chłopak nadal był niezadowolony, kiedy spędzałam czas z Codah, ale nie miał nic do gadania w tej kwestii. Zaczęłam się z nim coraz bardziej kumplować. Spotykaliśmy się coraz częściej, razem z Elle i Austinem, bo koledzy Dennisa nie byli chętni. Wychodziliśmy do kina, nad rzekę albo zamawialiśmy pizzę do domu i oglądaliśmy film.

***

Mamy październik. Mama postanowiła wyjechać na dwa tygodnie do taty do Japonii.

W ramach wyjaśnienia...

Mój tata - Benjamin Brown - pracuje w Japonii, dlatego tam też mieszka przez większość czasu. Mama bardzo lubi do niego jeździć, dlatego czasami zostaję w domu razem z Daphne.

Listen to loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz