XXXVIII

773 59 53
                                    

Eren właśnie uważnie patrzył przez okno, jakby coś go wyraźnie interesowało poza domem. Zeke tylko spojrzał na niego jak na debila, po czym spytał:

- Szukasz szczęścia, Eren? To chyba powinieneś iść do Levi'a...
- Właśnie nie mogę - cyknął z niezadowoleniem - Napisał, żebym mu dzisiaj nie przeszkadzał, bo będzie zajęty.
- Może zadzwoń do niego.
- Nie odbiera - warknął.
- Aha. Czyli bawisz się w szpiegowanie?
- Chcę wiedzieć, co takiego robi, że nie może mi powiedzieć i przez co jest taki zajęty.
- Wiesz, nie jesteś jedyny na świecie. Levi ma swoje sprawy. To normalne.
- Ja jestem dla niego najważniejszy! - wrzasnął jak mały chłopiec.
- No chyba nie... - zaśmiał się - I co, widzisz coś przez to okno?
- No na razie nie... Czekaj! Co?! - zmarszczył brwi w złości, po czym oderwał się od okna.

Chłopak pobiegł do przedpokoju, szybko założył buty i wrócił do okna. Chwilę czekał, po czym odsunął się i już miał wychodzić, kiedy Zeke go zatrzymał:

- Co się stało?
- Później ci wyjaśnię! - dalej był zły.

Szatyn wybiegł z domu i natychmiast pobiegł do Levi'a. Drzwi były zamknięte, więc zaczął walić w nie jak nienormalny. W końcu otworzył mu brunet, który zaraz wrócił do środka, zostawiając miejsce dla szatyna. Ten skorzystał z zaproszenia, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu skupił uwagę na Levi'u w samym szlafroku, który tak zwyczajnie pije sobie wodę. Od razu zapytał z wyraźnią zazdrością w głosie:

- Co to miało być?
- Niby co? - spytał Levi, patrząc na Erena obojętnie.
- Przed chwilą wyszedł od ciebie Jean! A ty jesteś prawie goły!
- Uspokój się i nie rób takiej miny, bo ci tak zostanie i już nie będzie ładnego Erena.
- Co robiłeś z Jeanem?!
- Pozowałem mu.
- Nago?!
- No tak.
- Aha! Mi nie chciałeś pozować! A w ogóle... Masz malinki! Nie przeszkadzały mu?!
- Powiedział, że to nawet lepiej.
- Wie, kto je zrobił?!
- Jakie ma to dla niego znaczenie? Byłem dla niego modelem, on malarzem. Nic więcej. Mówiłem ci, Eren... Nie przeszkadzaj mi dzisiaj. Mam dużo spraw.
- Jesteś naiwny, Levi! Myślisz, że on tak bezinteresownie chciał cię malować?!
- A niby po co?
- Bo mi zawsze wszystko zabiera! I niszczy! On jest beznadziejny!
- Eren... Myślę, że masz trochę paranoję. Przysięgam - złapał go za dłoń, po czym ucałował ją czule - Jesteś jedynym chłopakiem, z którym interesują mnie romanse.
- Naprawdę? - uśmiechnął się, nieco spokojniejszy.
- No, serio.
- A pójdziesz ze mną na randkę jutro?
- Tak, tak... Wszystko jutro, ale teraz proszę, idź sobie. Ja też zaraz muszę wyjść. Mam mało czasu.
- A dasz mi buzi?

Brunet westchnął, przewracając oczami, po czym stanął na palcach i cmoknął młodszego w policzek.

- Nie w policzek. W usta.
- W usta musisz zasłużyć.
- Pfff, jeszcze sam będziesz chciał - burknął, po czym posłusznie wyszedł.
***

Następnego dnia ładnie wyszykowany Eren, zadowolony wyszedł z domu, idąc prosto pod dom Levi'a. Wtedy jednak zmarszczył brwi, uśmiechając się nieprzyjemnie:

- A ty na co czekasz? Nie sprzedają tu paszy dla koni.
- A to nie kącik kabaretowy z suchymi tekstami - Jean odpowiedział krzywym uśmiechem - Zabieram Levi'a na randkę, więc tak jakby... Możesz spadać.
- Co? - zaśmiał się, po czym wybuchnął śmiechem, ale wyższy zdawał się nie zmieniać nastawienia, co trochę zaniepokoiło Erena - Ty tak serio?
- Tak. Wczoraj się zgodził.
- Jak to możliwe?! - warknął - To ja idę z nim na randkę!
- Śnisz! Levi ma dzisiaj czas dla mnie!
- On ma zawsze czas tylko dla mnie! On nie gustuje w koniach!
- Konie są szlachetniejsze niż dziki.
- Nazwałeś mnie dzikiem?! Chcesz dostać w mordę?!
- Spokój! - nagle wrzasnął Levi.

Dwójka spojrzała uważnie na niższego chłopaka, a wtedy ten spojrzał pytająco na Jeana:

- Co ty tu robisz dzisiaj?
- Byliśmy umówieni - uśmiechnął się blondyn.
- Co? - zdziwił się brunet - Kiedy... A, chyba tak...
- Co?! - wrzasnął Eren.
- Wczoraj byłem tak zabiegany, że mogłem w połowie nie słuchać tego, co się do mnie mówi i odpowiadać twierdząco...
- Levi no!
- Przepraszam no... - zrobił zmartwioną minę.
- Więc to głupie nieporozumienie - zaśmiał się szatyn - No, słyszałeś, Jean... Levi nie słuchał nawet tego, co mówisz. Więc wasza randka jest nieważna. Możesz sobie iść...
- Nie ma mowy. Byliśmy umówieni i mam zamiar spędzić dzisiaj czas z Levi'em. Wy nawet nie jesteście razem, więc nie widzę przeszkód - rzekł Jean.
- Kogo wolisz, Levi? - Eren patrzył na wyższego ze złością.
- Ja... - zmarszczył brwi w niepewności - Muszę na chwilę wrócić! - po czym pobiegł do swojego domu.

[ERERI] Piękny i bestia ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz