Puk puk
- Przepraszam za najście, ale chciała pani ze mną porozmawiać. - Powiedziała Shannon wychylając się zza drzwi.
- Tak. Proszę wejdź i usiądź sobie. - Odpowiedziała ewidentnie zdenerwowana dyrektorka i wskazała krzesło naprzeciwko niej. Shannon od razu weszła do pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi.
Przez jakieś 10 minut żadna z kobiet się nie odezwała słowem, obie tylko wpatrywały się w siebie wzrokiem. W końcu Shannon nie wytrzymała i zapytała
- Pani Smith o co chodzi?
- Przepraszam chciałam z tobą porozmawiać na temat twoich rodziców i twojego dziedzictwa. - Powiedziała nie pewnie dyrektorka.
- O moich rodzicach? Przecież oni nie żyją. I jakiego mojego dziedzictwa? Niczego nie rozumiem. - Powiedziała lekko zdenerwowana Shannon.
- No dobrze, chcesz coś do picia? To będzie długa opowieść. - Dziewczyna pokiwała przecząco głową i usadowiła się wygodniej na krześle.
Opowieść dyrektorki. Dzień przed śmiercią rodziców Shannon.
Pewnego pochmurnego i ulewnego wieczoru do domu wbiega przerażony ojciec Shannon Deivid. Jego żona i matka Shannon Marta siedzi spokojnie z córką na rękach w salonie. Dziewczynka bardzo płacze, a matka nie może jej uspokoić. Mała Shannon ewidentnie boi się burzy. Zdesperowany Deivid biegnie do swojej i Marty sypialni i zaczyna chaotycznie wszystko pakować. Kobieta nie wie co się dzieje, więc rusza z córeczką w stronę męża. Zastaje tam go w totalnej rozsypce. Zdziwiona kobieta pyta Deivida co się dzieje na co ten jej odpowiada- Znalazł nas! On nas znowu znalazł! Musimy uciekać, nie może nas dopaść. Nie teraz kiedy jest ona! - Krzyczał zdesperowany Deivid. Marta od razu wiedziała o kogo i o co chodzi. On powrócił, i miał w zamiarze dokończyć to co zaczął, lecz nie dokończył.
Przez 15 minut oboje z małżonków pakowało co się dało, jedzenie, leki, ubrania... zostało do schowania tylko jedno... pieniądze. Brudne pieniądze, przez które teraz mieli problemy. Nie chcieli ich, ale nie mieli wyboru. Zostali oszukani i zmuszeni do ucieczki, albo śmierci. Wybrali opcje pierwszą, lecz nie dane im było żyć spokojnie. Ten do, którego należały pieniądze chciał ich zwrotu, i to właśnie po nie do nich idzie.
Nagle kobieta usłyszała pukanie zza frontowych drzwi. Wiedziała, że to ON po nich przyszedł. Jeff The Killer chciał odebrać to co jego. Kobieta wiedząc, że nie zdołają już uciec schowała pieniądze pod tajną skrytkę w podłodze i złapała córeczkę za rękę. Jej mąż ewidentnie także wyczuł porażkę i przyszedł ze łzami w oczach do żony i córki. Cała trójka tuliła się do siebie. Rodzice Shannon płakali, wiedzieli, że zaraz wszyscy zginą. W tej chwili do ich domu dostał się Jeff The Killer. Od razu wszedł do salonu, w którym była cała ich trójka. Kiedy tylko ujrzał swoje ofiary uśmiechnął się i psychopatycznie zaśmiał. Matka Shannon błagała go aby wziął pieniądze i zostawił ich w spokoju, prosiła, błagała... lecz na próżno. Jeff'owi nie zależało wcale a wcale na tych pieniądzach, on chciał ich po prostu zabić. Cała ta ich gonitwa była dla niego świetną zabawą, jak w kotka i myszkę.
Mimo świetnej zabawy Jeff nie tracił czasu. Od razu ruszył z nożem na rodzinę River- Brook'ów.Pierwszy cios zadał ojcu Shannon, trafił nożem prosto w szyje. Nie był to śmiertelny cios... dopóki Jeff nie zjeżdżał tym nożem coraz to niżej i niżej. Zatrzymał się dopiero nad sercem. To właśnie wtedy zadał ostateczny cios. Tak o to ojcu Shannon zostało przebite serce. Następna była matka Shannon. Marta była przerażona widokiem rozmasakrowanego ciała swojego męża. Zaczęła głośno krzyczeć. Nie na długo, bo zaraz po wydaniu jakiego kolwiek dźwięku nóż Jeff'a tym razem znalazł się z jej szyi. Kobieta nie mogła oddychać przez ostre narzędzie w jej gardle. Zaczęła się dusić i kaszleć krwią, ale to nie był koniec. Jeff nie byłby sobą gdyby dał zabić się swojej ofierze poprzez zwykłe uduszenie krwią. Zaczął dźgać kobietę w klatkę piersiową. Były to małe i płytkie rany ale bolesne i śmiertelne. Kobieta zaraz potem umarła. Została tak samo brutalnie zamordowana jak Deivid.
Potem nastał czas na małą Shannon. Jeff spojrzał na nią swoim przerażającym wzrokiem, obejrzał ją od stóp do głów, ale nie zaatakował. Zamiast zaatakować zaczął zbliżać się do przestraszonej dziewczynki. Mała ze strachu zaczęła się powoli cofać, cofała się tak, dopóki nie natrafiła na zimną ścianę. Na to właśnie czekał Jeff. Wyciągnął nóż, i przyłożył go dziewczynce do gardła. Wciąż patrzył na nią tym przerażającym wzrokiem, lecz tym razem się odezwał. Rusz się a cie zabije. To były słowa wypowiedziane przez najbardziej poszukiwanego morderce tego kraju. Dziewczynkę tak zmroził ton głosu mordercy, że stała przerażona w bezruchu na wprost Jeff'a. Jeff podniósł nóż z nad jej szyi i zaczął rozcinać wargi...potem lekko policzki... a na koniec rozciął je tak mocno, że twarz dziewczynki była pokryta jej i jej rodziców krwią.
Jeff znowu przerażająco się uśmiechał. Po chwili odszedł od małej Shannon i tym razem podszedł do jej martwych rodziców. Na ich twarzach zrobił to samo co z małą Shannon. Przeciął im charakterystycznie policzki. To był jego znak rozpoznawalny. Jednak nikt kto spotkał jego ofiary nie rozpoznawał tych znaków. Jeff był uznawany za plotkę, zwykłą straszną opowieść, czy nawet przez niektórych za legendę. Lecz on żył na prawdę, i właśnie w tej chwili kończył mordować swoje kolejne niezliczone ofiary.
Nagle paręnaście metrów od domu rodziny River- Brook zabrzęczały syreny policyjne. Ktoś wezwał tutaj policję. Pewnie jakiś sąsiad musiał usłyszeć krzyki matki Shannon i zaniepokojony wezwał policję. Jeff musiał uciekać, nie miał zbyt dużo czasu. Od razu pobiegł w stronę tylnych drzwi i ruszył biegiem w stronę pobliskiego lasku. Kiedy policja już przybyła na miejsce nie zastała mordercy, byli tam tylko oni oraz martwi rodzice Shannon i mała ona, leżąca i płacząca na ziemi. Policja...- Przepraszam, ale pamiętam co tam się wydarzyło. Nie musi mi pani drugi raz tego opowiadać. - Przerwała wypowiedź dyrektorki Shannon. - I co to ma do mojego dziedzictwa? - Dopytywała dziewczyna.
- Ehh ależ ty niecierpliwa. Dokładnie jak rodzice... no mniejsza. Pomińmy dalszy ciąg tej historii i przejdźmy do sedna. Odparła zirytowana dyrektorka - Czy pamiętasz może co wręczyła ci twoja matka przed śmiercią? - Shannon pokiwała przecząco głową. Nie pamiętała żeby matka dawała jej cokolwiek przed swoją śmiercią, może to zanik pamięci pourazowy? Jej rozmyślenia przerwał głos pani Smith. - Twoja matka dała ci list.
- List? Jaki list? - Zapytała niepewnie Shannon.
- List, w którym powiedziała gdzie dokładnie znajdują się ukryte pieniądze. To właśnie twoje dziedzictwo. Pieniądze ukryte przez twoją matkę, chwilę przed śmiercią. - Pani Smith dała chwilę spokoju Shannon, aby ta mogła wszystko przemyśleć.
Po dziesięciu minutach znowu się odezwała
- Teraz rozumiesz po co chciałam z tobą porozmawiać?
- Tak. - odpowiedziała wyrwana z zamyślenia Shannon. - Ma pani może ten list?
- Oczywiście... ale czy jesteś pewna, że chcesz go przeczytać? - zapytała niepewnie pani Smith.
- Tak... jestem pewna! - odparła nieco zdenerwowana i nieco podniecona zaistniałą sytuacją. Dyrektorka otworzyła szufladę i wyciągneła z niej białą kopertę w lekkie czerwone plamki i podała ją Shannon.
- To ten list. Proszę.
☾ϟ✰༄༄✰ϟ☽ Słowa 1145 ☾ϟ✰༄༄✰ϟ☽
CZYTASZ
Zemsta po latach |Jeff The Killer| ZAWIESZONE
HorrorShannon River - Brook od dziewięciu lat znajduje się w domu dziecka, trafiła tam po brutalnym zamordowaniu jej całej rodziny. Matki, ojca a nawet 3 letniego braciszka. Jeff the killer nie oszczędził nikogo... z wyjątkiem jej samej. Dlaczego ją jako...