Rozdział 1

1K 22 14
                                    

Z dedykacją dla Kim-Julietta

~~~
Leżysz w łóżku, grając w gry na telefonie, kiedy słyszysz coś na dole. Brzmiało to jakby ktoś wybił okno. Czekaj... Co? Szybko wstajesz z łóżka i idziesz do schodów. Słuchasz odgłosów dochodzących z dołu. Lecz niczego nie słyszysz. Przez chwilę myślisz, że to sobie wyobraziłaś, dopóki nie usłyszysz kroków. Twoje oczy są szeroko otwarte, gdy widzisz cień. Cicho biegniesz z powrotem do swojego pokoju. Chowasz się pod łóżkiem. Może to tylko kotka. Po prostu uderzyła czymś o ziemię. Ughh co ja sobie myślę, nie mamy nawet kotki. Słyszysz więcej kroków. Ktoś szepcze. Nie, nie, nie. Zamykasz drzwi do swojego pokoju i chowasz się w szafie. Po prostu świetnie. Próbujesz zadzwonić pod 112, ale tak się trzęsiesz, że nie możesz nawet pisać.

- Do cholery - przeklinasz siebie tak cicho, jak to tylko możliwe.

Słyszałaś trzask ze schodów. W tym momencie twoje serce biło jak szalone, przestałaś się ruszać. Znowu usłyszałaś trzask schodów. Czy tak mam umrzeć? Siedzisz tam sparaliżowana. Próbowałaś wstrzymać oddech, wszystko. Słyszałaś kroki. Były coraz bliżej i bliżej. Wyszłaś z szafy i pobiegłaś do drzwi. Spojrzałaś przez dziurkę od klucza. Patrząc prosto w inną parę oczu. Wydajesz mały krzyk, zanim lądujesz na plecach. Drzwi otworzyły się, pokazując stojącego przed tobą mężczyznę. Och czekaj, chłopaka...?

- Tak chłopaki, znalazłem ją - uśmiechnął się do ciebie lubieżnie.

Szybko próbujesz czołgać się do tyłu, ale uderzasz plecami o ścianę. Cholera.

- Gdzie idziesz mała dziewczynko?

Chłopak podszedł do ciebie, wziął cię z ziemi i położył na swoje ramię.

- Zostaw mnie!!! Pomocy! Niech ktoś mi pomoże!!! - zaczęłaś krzyczeć.

Słyszysz chichot chłopaka. Potem patrzy na ciebie przez ramię.

- Idioto, powiedziałam zostaw mnie.

Dlaczego nic nie mówi? Wtedy poczułaś klapsa w tyłek. Dobra, walić to, już nie żyje. Uderzyłaś go w tył głowy.

- Idiota - syczysz.

- Jezus nie mogłeś powiedzieć, że mamy do czynienia z twardą kobietą.

Jeszcze raz uderzyłaś go w tył głowy.

- Okej, skończyłem... - zaczął iść na dół.

Kiedy był na dole, rzucił cię na ziemię. Jęknęłaś, przez chwilę nie mogłaś oddychać.

- Co powiedziałem? Musi być żywa, a nie na wpół martwa.

Słyszysz syczący niższy głos. Próbowałaś uciec, ale poczułaś, jak dwa silne ramiona owijają się wokół ciebie. Zostałaś przyciągnięta do jakiegoś muskularnego ciała. Spojrzałaś za siebie i zobaczyłaś innego chłopaka. Dwoje brązowych oczu spojrzało na ciebie z rozbawieniem.

- Więc jesteś Y/N... - powiedział, oblizując usta.

Arghh, prawie naplułaś mu w twarz. PRAWIE, ale wstrzymałaś się.

- Puść mnie, nic nie zrobiłam - syknęłaś znowu.

Próbowałaś uciec, ale był zbyt silny. O rany.

- Och, wiem - wymamrotał.

Spojrzałaś na niego. Kiedy spojrzał na ciebie, przygryzłaś wargę i szybko odwróciłaś wzrok. Zacisnął usta i zaczął ciągnąć cię do drzwi wejściowych.

- STÓJ! Proszę... Będę krzyczeć, przysięgam!!! Wszyscy mnie usłyszą!!! - próbowałaś go zatrzymać.

- Kto? Sąsiedzi?

Spojrzałaś i zobaczyłaś innego faceta. Patrzyłaś na niego z ogniem w oczach. Wiedziałaś, że miał na myśli, że nie masz nawet sąsiadów. Żyli około kilometra dalej. Ale musiałaś czegoś spróbować, prawda? Chłopak znów zaczął cię ciągnąć.

- Cholera, koleś! Zostaw mnie!!! - powiedziałaś zirytowana.

Zaczęłaś uderzać go w ramiona, próbując je z siebie zdjąć. Nagle odwrócił się, patrząc na ciebie, jakby chciał coś powiedzieć, ale odwrócił się i wyciągnął cię na zewnątrz do czarnego samochodu. On też wszedł, próbując cię wciągnąć, ale jednym mocnym szarpnięciem wyrwałaś rękę z jego uścisku. Zaczęłaś uciekać.
"Może jeśli będę wystarczająco szybka..." - myślałaś.
Słyszałaś, że ktoś biegnie za tobą, ale starałaś się to zignorować. Myślałaś, że biegniesz dość szybko, czułaś się, jakbyś nawet nie dotykała ziemi. Lecz znikąd zostałaś powalona na ziemię. Upadając bardzo mocno zraniłaś się w nadgarstek. Toczyłaś się w trawie na poboczu drogi, aż wylądowało na tobie ciężkie ciało. Kaszlałaś, próbując normalnie oddychać.

- Jesteś dość szybka jak na dziewczynę.

Chłopak na tobie sapnął. Znowu je zobaczyłaś, te brązowe oczy.

- Cóż, jesteś dość irytujący tylko dla jednej osoby - powiedziałaś sarkastycznie, próbując ponownie uciec.

Przyszpilił cię za nadgarstki do ziemi. Zerknęłaś, przypominając sobie ból w nadgarstku. Spojrzał na twój nadgarstek i uśmiechnął się.

- Aww, czy dziewczynka się zraniła?

Spojrzał na ciebie z tym żartobliwym spojrzeniem. Zniesmaczona odwróciłaś wzrok.

- Masz szczęście, że muszę cię zabrać ze sobą żywcem - syknął ci do ucha.

Twoje ciało zadrżało od jego słów. Poczułaś jego usta na swojej szyi... przesuwające się po twojej szczęce... do podbródka, zostawiające pocałunki. Powstrzymał się, zmuszając cię do spojrzenia na niego. Jego palce wbiły się w twoją skórę, znowu zadrżałaś, miał ten zimny wyraz w oczach.

- Od teraz mnie słuchasz, zrozumiano?

Zignorowałaś to, co powiedział, patrząc na niego w milczeniu.

- Dobrze, posmakuję twoich ust, jeśli mi nie odpowiesz.

Uśmiecha się, patrząc na twoje usta. Szybko zaciskasz usta i odwracasz wzrok. Poczułaś, jak znowu całuje twoją szyję.

- Tak.

- Tak, co?

- Rozumiem, będę słuchać - syknęłaś.

Spojrzałaś na niego ze śmiertelnym spojrzeniem, pokazując mu, jak bardzo go nienawidzisz. Jego i jego przyjaciół, ale najbardziej jego.

~~~
Mam nadzieję, że się wam podoba... 😊💜

Kidnapped || Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz