Niebiesko włosa obudziła się i przeciągnęła, wyciągając ze swojej torby kawałek chleba, by to zjeść na śniadanie. Wolała nie jeść niczego, co jej tu zaproponują, nie ufała im, a tym bardziej Dream'owi. Ubrała się w swoje wczorajsze ubrania i zeszła na dół, wychodząc przez drzwi wejściowe. Przed budynkiem stał mały wóz pełen książek różnych rodzajów. Na nim leżały jeszcze skurzane torby. Obok wozu stał chłopak w zielonej bluzie.
-Jak sama widzisz, udało mi się załatwić, co chciałaś i to z małymi dodatkami. Teraz zapłać- stwierdził bezpardonowo, zachowywał się, jakby mu się spieszyło. Dziewczyna wyjęła 15 diamentów i dała mu je.-Tyle ci wystarczy?- zapytała z podniesioną brwią, ponieważ on dalej trzymał rękę wyciągniętą w jej stronę. Westchnęła patrząc na rękę chłopaka, która dalej była wyciągnięta w jej stronę. Dała mu 30 sztabek złota. Wtedy usatysfakcjonowany Dream kiwnął głową. Każde z nich dostało to, czego chciało, a więc nie mieli o czym dużej gadać. Ona zagwizdała na ogiera, który podszedł do niej. Pogłaskała go po nosie i wtedy przypięła do niego wóz, odkładając na niego torbę ze swoimi rzeczami. Nie zamierzała go, jeszcze dodatkowo wykańczać swoim własnym ciężarem, dlatego postanowiła, że będzie iść koło niego. Jak wchodziła do lasu czuła, jak ktoś ją obserwuje, był to Wilbur. Niebiesko włosa zaciekawiła go po pierwsze tym, że mieszka tak daleko od wszystkich sama, a po drugie tym, że jego walkę o niepodległość nazwała męskim przepychankami o władze. Chciał wiedzieć, gdzie ona mieszka, jednak nie miał czasu, by ją śledzić ani ludzi, którym mógłby to zlecić. Potrzebował teraz wszystkich tu by móc się bronić przed Dream'em.
Jak dziewczyna szła w swoją stronę, widziała za drzewami wielkie czarne mury. Dziewczyna, choć nie powiedziałaby tego nigdy głośno, trzymała kciuki za anarchistów. Chęć wolności i posiadania możliwości do robienia czego się chce na własnym terenie, jest tym, co dobrze rozumiała. Samej udało jej się znaleźć i stworzyć takie miejsce i na szczęście w przeciwieństwie do nich ona nie musiała walczyć z kimś takim jak Dream, by to mieć. Dlatego teraz liczyła, że uda im się to wygrać i zdobyć upragnioną niepodległość.
Szła w towarzystwie rumaka cały dzień. Kierowała się w wybranym przez siebie kierunku, który uznała za poprawny. Wszystko wynikało z jej kalkulacji. Niebo było już czarne usiane masą gwiazd, pewnie był już jakiś środek nocy. Spojrzała na zmęczonego rumaka, a słysząc wodę, skierowała się w tamtym kierunku.
Odpięła konia od wozu i pozwoliła mu się napić, sama usiadła na ziemi, patrząc na gwiaździste niebo. Po chwili zerknęła na konia. Była trochę zmęczona i senna, ale postanowiła odpuścić sobie postój, nie miała na to czasu. Chciała jak najszybciej wrócić do domu. Nie było jej tam już dwa dni, bo podróż trwała około jeden dzień może nawet trochę ponad.
-Chodź kochany, idziemy dalej- stwierdziła spokojnie i pokazała ogierowi, aby podszedł, po czym znów zapięła go do wozu. Bynajmniej taki miała zamiar, zanim nie usłyszała szelestu za sobą. Odwróciła się, wyciągając sztylet który miał do obrony. Nie poszłaby bezbronna na spotkanie z mężczyzną, którego się obawia. Byłoby to nierozsądne.-Wyjdź z tych krzaków- rozkazała, patrząc na krzak, za którego wyskoczył mały króliczek. Odetchnęła z ulgą i schowała sztylet. Kucnęła i wyciągnęła rękę do zwierzaka z miłym uśmiechem. Nigdy nie miała złych zamiarów względem zwierząt. W końcu to one były jej bliższe niż jakikolwiek człowiek. Króliczej stał dalej w jednym miejscu, patrząc na jej rękę. Był trochę przestraszony, czego z łatwością dało się domyślić. Króliki nie należą do odważnych zwierząt. Wyprostowała się i sięgnęła do swojej torby. Wyjęła z nie marchewki i położyła je na trawie. Wzięła do ręki sztylet i pokroiła jedną marchewkę na trzy części, po jednej dla królika, konia i dla siebie. Dała rumakowi i sama zaczęła jeść swoją część. Wtedy kleknęła na ziemi i rękę z małym kawałkiem marchewki wyciągnęła w stronę białego króliczka. Gdyby był innego koloru, pewnie nie zauważyłaby go w ciemności. Wyciągnęła powoli dłoń, aby nie spłoszyć, zwierzątka i położyła marchewkę niedaleko niego, wtedy wyciągnęła pochodnie. Zapaliła ją, stawiając ją na ziemi. Z uśmiechem obserwowała, jak królik uroczo obwąchuje marchewkę, po czym zaczyna ją jeść.
-Może zrobimy sobie jednak postój- powiedziała, zauważając, że koń już prawie zasnął. Czuła, że przyda jej się też chwila odpoczynku. Miała też dzięki temu czas by oswoić trochę królika. Nowe zwierzątko było jak dla niej mile widziane w jej ogrodach. Widząc, że tamten kawałek został już zjedzony, odkroiła dla królika kolejny. Wyciągnęła rękę z marchewką do królika, a on już z mniejszym strachem podszedł do niej bliżej i gdy już miał wziąć pożywienie z jej ręki, gdy usłyszał coś i uciekł w krzaki.
Dziewczyna szybko podniosła się z ziemi i wzięła pochodnie w dłoń. Skierowała ją w stronę, z której dochodził szelest. Zobaczyła zarys sylwetki, jednak nic więcej, bo ten ktoś stał za daleko, by światło z pochodni go oświetliło.
-Pokarz się!- poleciła, a postać zrobiła krok do przodu, wychodząc do światła.·°·°·°·°·°·°·°·°·°·°·
Hejo miałam zamiar wstawić ten rozdział kiedy indziej ale jakoś tak wyszło, że jest dziś.
Trzeci jeszcze pisze więc może się pojawić sama nie wiem kiedy.
Mam nadzieje, że podoba wam się ta książka
I pamietajcie
Pijcie wode
Nie słuchajcie boga i bądźcie horny ateistamiPokój z wami widzowie<3<3
CZYTASZ
Ogrody Nadziei || Dream SMP
Teen FictionDreamSMP tajemniczy świat noszący nazwę po swoim stwórcy. Niektórzy mają go za boga, niektórzy za potwora, a niektórzy za przyjaciela. Dream jednak nie ma aż takiej władzy nad tym światem, jak każdy uważa. On ma jedynie wiedze, ale nie kontroluje św...