20

2K 72 71
                                    

Sapnap's pov:

Martwiłem się zarówno jak o Clay'a jak i o George'a. Są to dwie osoby które są dla mnie bardzo ważne i chodźby nie wiem co w chuj nie chce ich stracić, George jest w złym stanie fizycznym jak i psychicznym a dream? czuje że jego stan psychiczny przez wypadek George'a może się pogorszyć.. boje się o ich obu, miałem nadzieję że oboje wyjdą z tego i będą żyć razem szczęśliwi, wiem że kochają się ponad wszystko.. zrobie wszystko aby udało im się być razem tu i teraz.

Leżałem w łóżku rozmyślając, słyszałem ciche szlochanie blondyna za ścianą, nie wiedziałem czego teraz najbardziej potrzebuje.. czy pobyć sam czy może porozmawiać ze mną? Postanowiłem zostać i pójść spać chodź nie było to łatwe kiedy wiedziałem że mój przyjaciel cierpi a ja nie mogę za dużo zrobić.. wkoncu z trudem zasnąłem przytulony do poduszki.

Obudziłem się o 7, właściwie obudził mnie telefon. Dzwonił nieznany numer, postanowiłem odebrać bo pomyślałem że może być to ktoś że szpitala i nie myliłem się. Odebrałem i usłyszałem kobiecy głos.

- Witam pan Nick?

- tak to ja, coś się stało?- powiedziałem.

- Czy mogliśmy o przyjechanie do szpitala w trybie natychmiastowym?- powiedziała.

- Jasne- odparłem, już jadę.

-Dziekuję, dowidzenia.

- dowidzenia.

Nie wiedziałem dlaczego lekarka powiedziała żebym przyjechał lecz nastawiałem się na to aby wszytsko było dorbze z George'em. Postanowiłem obudzić Clay'a.. pomyślałem że może będzie chciał jechać razem ze mną.

Wszedłem do jego pokoju, zobaczyłem że ma słuchawki na uszach. Spał. Było mi go w cholerę szkoda, gdy widziałem że cierpi coś we mnie pękło. Mój najlepszy przyjaciel od 12 lat właśnie przeżywa piekło a ja nie mam mu jak pomóc.. jestem beznadziejnym przyjacielem.

Szturchnałęm chłopaka lekko w ramie mówiąc.
- Clay, wstawaj.. dzwonili ze szpitala mówili że mam przyjechać.. chcesz jechać ze mną?

Chłopak popatrzał na mnie zaspanymi oczyma i pokiwał tylko głową na tak zbierając się do siadu. Przetarł dłońmi twarz i wyszedł z łóżka, ja postanowiłem przygotować jakieś śniadanie. Padło na zwykłe kanapki z serem i szynką, szczerze nie miałem weny na robienie czegoś niezwykłego.. wsumie nie miałem weny na nic. Zabrałem się za robienie kanapek dla mnie i przyjaciela, zauważyłem jak wychodzi z pokoju już w pełni gotowy. Popatrzyłem na niego z uśmiechem chodź wcale nie było mi do uśmiechania się w tym momencie..on tylko podszedł do mnie i napił się szklanki wody.

- Zrobiłem kanapki, zjedź proszę..

- nie jestem głodny- odparł.

- Nie jadłeś nic od wczoraj, zjedz proszę.

- NIE CHCE NAPRAWDĘ DAJ SPOKÓJ!

- C-clay...- ja chciałam dobrze..

Chłopak wyszedł a ja się popłakałem, widziałem jak cierpi. Nie mogłem doprowadzić do tego aby skończył u psychologa jak George. Martwiłem się o niego, był dla mnie jak brat...

Dokończyłem jeść, narzuciłem bluzę i wyszedłem z domu widząc Clay'a czekającego na mnie przed samochodem.

- Sapp..

- nic nie mów, jedźmy..

- Przeperszam.- powiedział wchodząc do samochodu.

- nic się nie stało.

- okey..

Dojechaliśmy, byliśmy przed szpitalem. Niezbyt dobrze kojarzyło mi się to miejsce.. nie mogę uwierzyć w to że gogy znów trafił do tego przeklętego miejsca.

Wszedliśmy razem do szpitala podchodząc do recepcjonistki.

- w czym mogę pomóc? - powiedziała.

- Szukamy Pana George'a Davinson'a, dzwonili do nas abyśmy przyjechali.

- aa, tak to wy jasne już. Pan Doktor Świst chciał z wami porozmawiać na temat stanu zdrowia Pana George'a. Proszę udać się do gabinetu nr 2 na 1 piętrze, zaraz po prawo:) - uśmiechneła się.

Poszliśmy pod wskazane miejsce, przywitał nas miły doktor. Powiedział abyśmy usiadli, tak też zrobiliśmy.

-Pan George jest w stanie krytycznym, ma małe szanse na przeżycie. Krwotok wewnętrzny udało nam się zatamować jednak jedno żebro zostało złamane i zaczyna wbijać się w płuca, jeśli nie przeprowadzimy szybko operacji chłopak umrze w przeciągu jakiś 4-5 godzin. Z racji tego że jest pan jego narzeczonym a on teraz ani jego rodzina nie może potwierdzić czy ta operacja może się odbyć. Czy pan Clay zgadza się na tą operację?

Totalnie mnie zatkało.. mój gogy może umrzeć.. to nie tak miało wyglądać, czemu to wszytsko musi dotyczyć jego.

-T-tak.. jasne że się zgadzam.

- dobrze proszę podpisać tu, tu i tu.- powiedział wskazując palcem ja dany papier.

Zrobiłem to co kazał i wyszliśmy. Byłem w rozsypce.. po prostu czekaliśmy.


PRZERRASZAM ZE MUSIELIŚCIE TAK FLUGO CZRAKC NA YEN RODZIAŁ KTORY JEST DU DUPY!!! naprawdę odwdzięczę sue wam ale mam przeprowadzkę i mam mało czasu na pisanie.. PRZEPRSZAM





Z Bogiem!


See u soon<333

Pokochaj mnie~ | Dreamnotfound |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz