Rozdział 1

718 24 1
                                    

Ze słodkiego snu wybudza mnie budzik. No tak, dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego, stąd potrzeba wstawania rano. Normalnie bym nie poszedł, ale przeniosłem się do tej nowej placówki i muszę się stawić. Czuję lekki stres. Kto by nie czuł? To druga klasa liceum, większość osób już się zna.

——————————————————

Leniwie ściągam się z łóżka, a moją uwagę przykuwa moje odbicie w lustrze. Spałem zaledwie dwie godziny, więc wyglądam jak upiór. Pomijam fakt, że moje czarno-granatowe włosy, trochę już zbyt długie, bo do ramion, wyglądają jak szopa, a kości wystają jak u umarlaka. Mam podkrążone oczy, a nawet przekrwione. Nigdy więcej nie piję i nie biorę nic dzień przed rozpoczęciem roku.

——————————————————

Wchodzę do łazienki, biorę szybki prysznic i z ręcznikiem na biodrach powracam do pokoju. Co by na siebie ubrać? Dresów nie mogę, zbyt wieśniacko. W garniak też się nie ubiorę. Nawet gdybym chciał, nie mam żadnego. Dobra, czarna bluzka i tego samego koloru jeansy wystarczą. Wciągam ubranie na siebie, związuję włosy w niedbałego kucyka, wychodzę do przedpokoju, ubieram glany za kostkę i wychodzę. Mieszkam sam, nie mam pamięci do zakupów, więc lodówka świeci pustkami.

——————————————————

Do szkoły docieram w niecałe piętnaście minut. Pieprzone minusy małych miasteczek, wszyscy się na mnie gapią. Staram się nie zwracać na to uwagi, jednak gdy tylko przekraczam próg szkoły, zderzam się z jakimś wysokim mężczyzną. Przez fakt, że jestem dość lekki, a ten typiarz chyba przesiaduje dniami na siłowni, kończę tyłkiem na ziemi. Syczę cicho z bólu.

-Wybacz, nic Ci się nie stało? - Słyszę miły ton, a po chwili przed moimi oczami pojawia się jego ręka. Chwytam ją, podnoszę się i otrzepuję.

-Tak, wszystko w porządku. Dzięki za pomoc. - Posyłam mu miły uśmiech, ale gdy oglądam się na ludzi za nim, dostrzegam strach na ich twarzach. Wracam wzrokiem na chłopaka przede mną i zamurowuje mnie. Oprócz prześlicznych, zielonych oczu, jego miodowe włosy ułożone są na żelu i wraz z bladą cerą tworzą niesamowity obraz. Czuję, jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. To dokładnie mój typ. Góruje nade mną wzrostem, co nie jest dość trudne. Mam zaledwie 175cm, on zapewne ok. 185cm.

-Coś się stało? Jesteś strasznie czerwony. Może zaprowadzę Cię do łazienki, żebyś przemył twarz? - To dobry pomysł. Kiwam głową na tak, a już po chwili chłopak prowadzi mnie korytarzami na drugi koniec szkoły. Cały czas towarzyszą nam jego znajomi, przez co świeci mi się czerwona lampka.

——————————————————

Zaraz po wejściu do toalety, podchodzę do kranów wbudowanych w blat. Odkręcam wodę i już mam przemywać poliki, gdy czyjeś silne ręce oplatają mnie w pasie. Zanim mogę się odezwać, na moich ustach pojawia się kolejna dłoń.

-Słodziutki jesteś. Pójdziesz teraz grzecznie ze mną czy mam Cię uspać? Uwierz mi, lepiej współpracować ze mną. - Zdecydowanie jest to głos blondyna. Co się właśnie dzieje? Czy to dlatego wszyscy wokół nas byli tak wystraszeni? W co ja się wkopałem? Ręka z ust znika. Odważam się zerknąć w lustro. Jestem otoczony, a blondyn przyciska mnie do siebie.

-Jeśli g-grzecznie pójdę, to nie zrobisz mi k-krzywdy? - Mój głos drży, zdradza strach. W dodatku jąkam się, jak zawsze w takich sytuacjach.

-Nie stawiaj oporu i bądź mi uległy, a na pewno nie zaznasz krzywdy. Wręcz przeciwnie, dam Ci wszystko, czego będziesz chciał. Jesteś tu nowy, więc mnie nie znasz. Chcesz, żebym się przedstawił? - Jego głos jest tak spokojny. Wolę się nie odzywać, bo mój głos może płatać figle. Kiwam tylko głową. - Mam na imię Kim. Mój ojciec jest popularny w mieście za ściąganie haraczu. Ja natomiast zajmuję się obrotem nastolatków. Najpierw myślałem o sprzedaniu Cię, ale teraz, jak trzymam twoje ciałko przy sobie, to zmieniam zdanie. Byłbyś dobrym sługą. - Przełykam ciężko ślinę. Wpadłem w niezłe bagno. Aron, przemyśl to na spokojnie. Nie masz kasy, przyjaciół, rodziny i wieczorami zaspokajasz się palcami, bo nie masz nikogo pod ręką. Dobra, to ostatnie nie jest dobrym argumentem. Chociaż, od tak dawna pragnę jakichkolwiek uczuć, jestem tak cholernie zdesperowany.

-Ale mam jeden warunek. Pójdę grzecznie z tobą, jeśli będę jedyną twoją zabawką. Nikt inny Cię nie dotknie. - Odwracam się do niego przodem i mogę podziwiać jego uśmiech.

-Zaskoczyłeś mnie. Sądziłem, że będę musiał Cię uspać lekami, a tu taka niespodzianka. Jasne, to jedno mogę Ci obiecać. Zresztą, brzydzi mnie posiadanie wielu partnerów w jednym czasie. Idziemy? - Puszcza mnie i wyciąga rękę w moją stronę. Chwytam ją lekko niepewnie, ale pozwalam mu złączyć nasze palce i prowadzić się do samochodu.

——————————————————

Niecałą godzinę później podjeżdżamy pod dom. Chociaż lepszym określeniem jest willa. Wysiadam z samochodu i znów pozwalam się prowadzić. Wchodzimy głównymi drzwiami, potem schodami na piętro i wchodzimy do pokoju na końcu korytarza. To zapewne sypialnia Kima. Dwuosobowe łóżko na wprost drzwi, z szafeczkami po bokach. Na lewo biurko, na prawo szafy i drzwi, zapewne do łazienki. Nie mogę się oprzeć, rzucam się na łóżko brzuchem i głośno wzdycham.

-Nie mów mi, że będę mógł na tym spać! - Nie potrafię ukryć swojego podekscytowania. Moje łóżko było już wiekowe, plecy niemiłosiernie bolały po spaniu na nim.

-Nie podoba Ci się? Mogę zamówić Ci jakieś inne. - Materac obok mnie się ugina. Zerkam na twarz blondyna z niedowierzaniem.

-Oczywiście, że mi się podoba! Jest takie mięciutkie. - Wtulam twarz bardziej w poduszkę. Kim podnosi się, znika mi z oczu, a po chwili czuję, jak dobiera się do mojej szyi. Siadam po turecku, zerkam na to co trzyma.

-To konieczne. Mam kilku braci, którzy tu mieszkają i bez tego nie mogę zagwarantować Ci nietykalności. Są wiecznie napaleni na moje zdobycze. - Lodaje mi obroże, zapewne, żebym ją mógł obejrzeć. Skórzana w czarnym kolorze, od środka wyłożona futerkiem tego samego koloru. Zapinana na klamrę jak paski w spodniach. Na przodzie wisi mały dzwoneczek. Sprawdzam go, faktycznie działa.

-Ten dzwoneczek będzie dość irytujący. - Wzdycham cicho, ale przykładam ją do szyi i po chwili zapinam. Sprawdzam położenie dzwoneczka, ale moją dłoń spycha dłoń Kima. Przekręca delikatnie obroże i zanim mogę zareagować, popycha mnie tak, żebym leżał. Wisi nade mną, rozbierając mnie wzrokiem.

-Wziąłem towar w ciemno, mam nadzieję, że tego nie pożałuję. - Jego dłoń sunie w górę po moim torsie, a po chwili ściąga ze mnie koszulkę. Nie stawiam mu oporu, niech sobie poogląda moje kości.

-Ja też nie widziałem jeszcze twojego ciała. - Podpuszczam go i o dziwo udaje się mi to. Pozbywa się swojej koszuli, przy czym powoduje u mnie niemałe rumieńce. Jest naprawdę dobrze umięśniony. Gdy chcę się znów odezwać, opada na miejsce obok mnie i przysuwa sobie moje ciało do swojego.

-Pracowałem całą noc, jestem tak bardzo śpiący. - Tłumaczy mi chwilę przed tym, jak zasypia. No cóż, nie będę protestował, bo też jestem śpiący, a ciepło jego ciała mnie dodatkowo usypia. Pora się przespać i zacząć nowe, lepsze życie jako partner Kima.

Zaopiekuj się moim sercem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz