Budzę się jako pierwszy. Ciekawe, która jest godzina. Poszliśmy spać gdzieś ok. 10 rano, zapewne jest po osiemnastej. Zerkam przez ramię na twarz Kima. Jest naprawdę przystojny. Przewracam się na plecy i przeciągam, nie budząc przy tym partnera. Wszystko by było super, gdyby nie jedna kwestia. Musiał mi stanąć akurat w takiej chwili?! Złośliwość losu i wybryki mojego ciała nie przestaną mnie zachwycać. No nic, pójdę do łazienki i pozbędę się problemu. Podnoszę się powoli, ale w mojej głowie pojawia się lepszy pomysł. Po co mam się męczyć sam skoro jestem oficjalnie jego zabawką? Wracam na łóżko, przewracam go delikatnie na plecy i siadam na kolanach. Uspokój się Aron i udawaj, że masz jakiekolwiek doświadczenie. Ciul w to, że nigdy nie miałem partnera. Delikatnie rozpinam jego rozporek i zsuwam spodnie w dół. Cholera, jak on jeszcze nie jest w zwodzie i jest tak duży. Zaczynam jeździć dłonią po materiale bokserek. Nie zajmuje to dużo czasu, aż uzyskuję chciany efekt.
-Co robisz? - Sztywnieję, gdy słyszę zaspany głos Kima. Unoszę na niego wzrok i niewinnie się uśmiecham. Nie przestaję ruszać ręką. - Trzeba było mnie obudzić, jak miałeś na mnie ochotę. - Przeciera oczy dłonią.
-No przecież Cię budzę, w bardzo przyjemny sposób. - Pozbywam go bokserek. Cholera, moja żuchwa ucierpi. Przejeżdżam po jego przyrodzeniu językiem, a po chwili biorę do ust. Ciekawe czy wyczuje, że nie mam w tym doświadczenia. Zapewne tak. Ruszam głową strasznie wolno, nie biorę go zbyt głęboko i w dodatku muszę co chwilę robić przerwy. - Przepraszam, to mój pierwszy raz. Wiem, że nie jest Ci zbyt przyjemnie, ale się staram. - Nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy. Szczerze powiedziawszy, chce mi się nawet płakać.
-Nie wygaduj takich bzdur. Może i brakuje Ci doświadczenia, ale się starasz, a to już coś. Chodź tutaj, połóż się plecami do mnie. - Widzę, jak przewraca się na bok i pozbywa reszty swoich ubrań. Grzecznie robię to, co mi rozkazał. - Ściągnij swoje ubrania. - Przełykam ciężko ślinę, ale wykonuję polecenie. Czując jego przyrodzenie między pośladkami, cały się napinam.
-Kim, ja jeszcze nigdy tego nie robiłem. Mógłbyś być delikatny?
-Spokojnie, nie włożę go. Domyślam się, że chcesz, żeby twój pierwszy raz był w jakimś stopniu romantyczny, prawda? - Porusza się parę razy między moimi pośladkami, aż nagle czuję go między udami. Ociera się o moje wewnętrzne części ud i penisa. Przechodzi mnie dreszcz przyjemności. - Zaciśnij trochę bardziej uda. - Ma zdyszany głos. Naprawdę jest mu tak przyjemnie? To, że ja się rozpływam z przyjemności to nic dziwnego, nie jestem wymagający. Ale on? W pomieszczeniu, oprócz naszych jęków, słychać też dzwonienie dzwoneczka na mojej obroży.
-K-kim, ja już nie mogę tak dłużej! Przestań! - Wyjekuję chwilę przed tym, jak dochodzę, brudząc przy okazji pościel. Po chwili Kim też szczytuje, jednak brudzi głównie moje nogi. Oddycham ciężko.
-Trzeba Cię umyć. - Stwierdza cicho, podnosząc się z łóżka. Chcę wstać, ale mnie wyprzedza i podnosi na rękach, niosąc jak księżniczkę. Wtulam się w jego tors i nawet nie zauważam, kiedy kładzie mnie do wanny. Staram się zakrywać ślady po igłach w ręce i na początku mi się udaje. Jednak jego oko chyba niczego nie ominie. - Po czym masz te ślady? Byłeś w szpitalu? Jesteś chory? - Odwracam wzrok. Jak bardzo będzie zły, jak się dowie?
-To nic wielkiego.
-No nie sądzę. Te ślady są świeże i jest ich mnóstwo. - Milknie. Czuję, jak jego palce badają te rany i zapewne wyczuwają też starsze blizny. - Nie gadaj mi, że jesteś narkomanem.
-Nie! To tylko czasami, jak sobie nie radzę, ale nie jestem narkomanem! Potrafię funkcjonować bez tego! Były momenty, gdzie po prostu nie potrafiłem inaczej się uspokoić. Jestem dość wrażliwy. - Po policzkach spływają mi łzy. Dlaczego tak zareagowałem? Nawet przed rodzicami się nie popłakałem.
-Po prostu już tego nie rób. Niezbyt przepadam za takimi formami odreagowywania. Zamiast tego przyjdź do mnie, na pewno Ci pomogę rozładować napięcie. - Świetnie, znowu się rumienię. Pozwalam mu dokończyć mycie mnie, a nawet wycieranie. Jako tymczasowe ubranie dostaję jego bokserki i koszulkę, która sięga mi do połowy uda. Muszę przyznać, wyglądam dość uroczo.
——————————————————
-Jakieś plany na wieczór? - Pytam spokojnie, siedząc już na łóżku. Kim wypełnia jakieś papiery, nudzi mi się. Co gorsza, moja chcica nadal mnie trzyma.
-Za chwilę pójdziemy na kolację. Poznasz mojego ojca i braci. Potem muszę pojechać, załatwić parę spraw. Resztę nocy mam wolne. - Nawet nie podnosi na mnie wzroku. Chcę więcej atencji. A gdyby tak... Dobra, robię to. Zsuwam z siebie nieznacznie bokserki, naśliniam palce i już po chwili wsuwam jednego z nich w siebie. Dopóki pracuję jednym palcem, jestem cicho, ale przy drugim nie wytrzymuję. Pojękuję cicho. Nie zwraca to jeszcze uwagi Kima, ale to się zmieni. Rozluźniam się dwoma palcami, co jakiś czas głośniej pojękując. Dokładam trzeci palec, a wtedy z mojego gardła wydobywa się naprawdę głośne jęknięcie. Kim odwraca się do mnie przodem, a gdy jego oczy analizują, co robię, uśmiecha się do mnie.
-Normalnie bym Ci dał jakąś zabawkę, ale nie chcę odbiorać sobie przyjemności rozdziewiczenia Cię, maluchu. - Rzuca, prostując się na krześle. Wyciągam gwałtownie z siebie palce, oddycham ciężko. - Co się stało? Bolą paluszki? - Ma taki uroczy uśmiech na twarzy. Kiwam głową i spokojnie obserwuję, jak do mnie podchodzi. Klęka w moich nogach, przewraca mnie na brzuch, a ja cicho piszczę, gdy uderza mnie w pośladek. Szybko przekonuję się, że jego dwa palce są zdecydowanie większe niż trzy moje, ale nie narzekam. Ruszam biodrami na boki, chcąc jak najbardziej się rozciągnąć na jego palcach. Jakież jest moje zdziwienie, gdy wyciąga jeden i wolniej nim pracuje.
-Kim, proszę Cię nooo. Nie b-baw się tak ze mną. - Pojękuje niezadowolony.
-Cichutko, daj mi troszkę czasu. Zaraz znajdę to, czego szukam. - W odpowiedzi dostaje tylko ciche i złe jęknięcie. Leżę spokojnie, gdy nagle dowiaduję się, czego szukał Kim. Z mojego gardła wyrywa się głośny jęk, gdy ten drań zaczyna atakować moją prostatę. No pięknie, nie wytrzymam tak długo.
-K-kim! - Krzyczę tylko między jękami, nie będąc w stanie kontrolować swojego głosu.
-Widzę, że trafił mi się naprawdę uroczy i napalony chłopczyk. Nie powiem, podoba mi się to. Śmiało, dochodź, krzycząc moje imię. - Jego szept do mojego ucha przyprawia mnie o ciarki. Robię to, o czym mówił. Dochodzę, wykrzykując jego imię. Moje ciało całe się trzęsie, za cholerę nie mogę się uspokoić. To było cudowne przeżycie.
-Kim, dziękuję. - Posyłam mu uroczy uśmiech, gdy schodzę na Ziemię. Odpowiada tym samym i podnosi się z łóżka.
-Wyciągnij sobie coś z mojej szafy, idziemy na kolację. Tylko nie zakładaj jeszcze tych ubrań, muszę Ci coś dać przed wyjściem. - Znika w łazience. Chwilę jeszcze leżę, podziwiając sufit, zanim odważam się wstać. Ogarniam się na szybko chusteczkami. Wybieram z szafy czarną koszulkę typu polo i zapewne krótkie spodenki Kima, które na mnie nie będą takie krótkie. Akurat powrócił do mnie mój partner. Sadza mnie na łóżku i kuca w moich nogach. Całuje moje udo, co jest nieziemsko urocze, a po chwili coś na nim zapina. Unosi moje nogi, a po chwili czuję jak coś okrągłego się we mnie wsuwa.
-Em, K-kim? - Zaczynam się jąkać, świetnie. Tak jest zawsze, gdy się boję, albo emocje przejmują mój głos.
-Spokojnie. To tylko jajeczko wibrujące na pilota. Jeśli zrobisz coś głupiego albo nieodpowiedniego, zacznę zwiększać jego siłę. Masz dwadzieścia szans. Sądzę, że na najwyższym poziomie nie wytrzymasz. - Podnosi się i podaje mi ubrania. Spokojnie się ubieram, a potem podziwiam, jak do mojej obroży zostaje przypięta czarna, skórzana smycz. Wychodzimy z pokoju, schodzimy na dół schodami i skręcamy w prawo.
-Jak mam się do wszystkich zwracać? To trochę krępująca s-sytuacja, nie lubię spotkań z nowymi ludźmi. Bardzo nie lubię. - Zaczynam drżeć, co chyba nie umyka Kimowi.
-Nie odzywaj się nie proszony, a jak już do tego dojdzie to po prostu mów z szacunkiem. Nic Ci nie będzie, będę obok. - Wchodzimy do jadalni i lekko opada mi szczęka.
CZYTASZ
Zaopiekuj się moim sercem
Cerita Pendek,,Serce boli już bez przerwy, często mdleję. W skrócie mówiąc, jestem już blisko śmierci. Ciekawe, czy ktoś mnie znajdzie. Na pewno, zacznie śmierdzieć, gdy moje ciało powoli będzie się rozkładało. Na dnie torby od Kima odnalazłem obrożę. Nie wiem...