Rozdział 22

673 50 0
                                    

Uśmiech zszedł z twarzy Dominica. Wpatrywał się smutnym wzrokiem w Letty. Spuścił wzrok i wyszedł. Za nim wyszła Mia z Brianem. Letty oglądając całą tą sytuację zesmutniała.
- Letty... - zaczęłam - Naprawdę ich nie pamiętasz? - zapytałam niepewnie. Dziewczyna podniosła wzrok i pokręciła przecząco głową. Odwróciłam się do Luka.
- Przywieź mi wszystkie pamiątki, zdjęcia, wszystko, co związane jest z,Donem i Letty. - szepnęłam mu na ucho. On tylko przytaknął i wyszedł.
Dziewczyba usiadła na łóżku, a ja przysiadłam się obok. Bawiła się swoimi palcami.
- Dlaczego? Dlaczego chcę ich pamiętać, a nie mogę? - spojrzała na mnie zrozpaczonym wzrokiem. Naprawdę chciała ich pamiętać. Jej zaszklone oczy były smutne i zdezorientowane. To była ta sama Letty, ale te oczy zgubiły swój blask gdzieś.
Co ona musiała robić w tym szpitalu przez 5 miesięcy? Rozumiem, że po wypadku miała okropnie dużo obrażeń, ale przecież nie leczyli jej przez tyle czasu z ran fizycznych. Leczyli ją z ran psyhicznych...
- Letty, ja idę do siebie, może jeszcze dziś cię odwiedzę. - wstałam i uśmiechnęłam się ciepło. Wyszłam na korytarz, szukając wzrokiem lekarza. Szła w moją stronę kobieta w białym fartuchu, więc pewnie ona zajmuje się sprawą Letty. Była dość młoda, ale przemęczona twarz i rozczochrane włosy dodały jej kilka lat. Zatrzymałam ją gestem ręki i podeszłam do niej.
- Przepraszam, czy zajmuje się pani tą dziewczyną? - zapytałam wskazyjąc na salę, gdzie leżała Letty.
- Tak, jest pani z rodziny?
- Nie, jej rodzina nie żyje, jestem najbliższą osobą, którą pamięta. Co z nią?
- Ma amnezję. Leczymy ją prawie pół roku i przywołaliśmy wspomnienia dotyczące jednej osoby. Jeśli cię pamięta, to twoje. Jeśli się postaramy, może wrócą także wspomnienia z kimś jeszcze. - odpowiedziała, po czym wyminęła mnie i weszła na salę. Nie wiedząc, co mam zrobić wróciłam do mojego pokoju.
*
Było już doś późno. Do pokoiku wszedł Luke. W rękach trzymał średniej wielkości pudełko. Postawił je obok łóżka i usiadł na krześle obok. Oczy,same mi się zamykały. Podsunęłam się na łóżku i poklepałam miejce obok mnie patrząc na Luka. Powoli podniósł się z miejsca i ułożył się przy mnie. Przykryłam go kołdrą i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Dawno z nim spałam, dość długo leżę w tym szpitalu. Leżałam tyłem do Luka oparta plecami o jego tors. Jedną ręką oplatał mnie nad brzuchem, a drugą go gładził. Uśmiechnęłam się pod nosem. Luke będzie dobrym ojcem. Nie stracę tego dziecka. Dla niego. I dla Luka.
- Nie mogę doczekać się, aż się urodzi. - szepnął cicho Luke. A potem odpłynęłam w sen.

Furious/l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz