Rozdział 58
O północy, przed stołem państwa młodych pojawił się tort. Okrągły, dwu piętrowy, a na szczycie stały dwa kruki. Biały kruk opierał łepek o czarnego kruka.
- Zanim jeszcze przejdziemy do tortu chciałbym coś powiedzieć. - zabrał głos wuj Anthony - Nasza rodzina jest bardzo tradycyjna, chociaż są wyjątki, które nie idą z tą tradycją. Popatrzmy chociażby na ten ślub. - spojrzał wymownie na parę młodą - Wiem, jednak jak ważna jest miłość w naszej rodzinie, dlatego też czasem idziemy na ustępstwa. Mamy tradycje ślubną, w której określa się jakie zwierzę będzie reprezentować nową rodzinę. Czarodziej biorąc sobie czarownice za żonę przyjmował wilka, czyli zwierzę Williamsów. Czarownica natomiast, zmieniając nazwisko zmieniała i zwierzę. W związku z tym Arturze, Ty również będziesz zmieniał zwierzę. Rodzinę Williamsów od lat symbolizuję wilk. Silne zwierzę, które żyje w stadach. Niezależne, walczące o siebie i watahę. Tak też jest w naszej rodzinie. Z tego co się dowiedziałem waszymi patronusami są kruki. Myślę, że to idealne zwierzę dla was. Obydwoje jesteście inteligentni, troskliwi oraz stali w uczuciach. Czarodziejom od wieków towarzyszyły kruki, bo to bardzo inteligentne stworzenia. W waszych życiach pojawił się również mrok, śmierć oraz czarne moce - tu spojrzał na Severusa - co symbolizuje czarnego kruka. Natomiast biały kruk, cóż... Biały kruk to rzadkość, coś czego szuka się przez całe życie, a jak się zdobędzie to coś otacza wielkim szacunkiem. Tak też stało się w waszym przypadku. Severus szukał miłości i znalazł ją u Arthura. Miłość odwzajemnioną, czyli największe szczęście. Myślę, że te zwierzę musi być waszym zwierzęciem, tak więc... - machnął różdżką, a na ich najmniejszych palcach u lewej ręki pojawił się srebrny sygnet z wygrawerowanym krukiem. - Jako najstarszy Williams przyznaję wam tę zwierzę. Wierzę, że teraz wyjdziecie na prostą jako krucza rodzina państwa Snape.
Kończąc uśmiechnął się, a wszyscy zaczęli klaskać. Wznieśli toast za nową kruczą rodzinę i wrócili do zabawy.
- Spodziewałem się nietoperza. - zakpił John - Zdecydowanie bardziej pasuje do was.
- Może jeszcze wmów nam, że jesteśmy wampirami. - spiorunował go wzrokiem Arthur.
- Snape trochę go przypomina... - wymowny wzrok przyjaciela powstrzymał Johna od kontynuowania.
- Skoro mowa już o nim - Zaczęła Minerwa stojąc obok mężczyzn i rozglądając się. - Nigdzie go nie widzę.
- A był tu przed chwilą. - mruknął Arthur - Idę go poszukać.
Idąc przez cały namiot rozglądał się w poszukiwaniu męża. Przed wyjściem na zewnątrz owinął się płaszczem i wyszedł na poszukiwania mężczyzny. Gdy opuścił namiot uderzyła go fala zimna. Namiot był ogrzany zaklęciem i nie czuło się w ogóle zimna.
Przeszedł cały ogród aż dotarł na podwórko przed domem. Na białej ławce siedział opatulony w płaszcz Severus. Był pochylony do przodu i opierał się rękami na kolanach. Gdy podszedł bliżej zauważył, że obraca sygnet z krukiem na palcu wpatrując się w niego.
- Wszędzie Cię szukam. Tak zniknąłeś nagle. - odezwał się Arthur siadając przy mężczyźnie.
- To znalazłeś. - mruknął pod nosem Snape.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony Arthur.
Snape podniósł głowę i patrząc przed siebie westchnął - Dotarło do mnie co się dzisiaj wydarzyło. W zasadzie to wczoraj, bo jest już po północy, więc zaczął się kolejny dzień i...
- O czym Ty pieprzysz, Snape? - wtrącił się Arthur.
- Wyszedłem za mąż. To się stało. - Stwierdził Snape. - Nigdy nie myślałem, że dożyję tego dnia. Do głowy mi nie przyszło, że pojawi się ktoś kto będzie chciał spędzić ze mną życie. A tu proszę... - machnął ręką przed sobą - Przyjeżdża z Ameryki, zostaje nauczycielem w Hogwarcie, później mnie uwodzi, okazuje się, że jesteśmy połączeni więzią miłości. Jesteśmy parą i po dwóch latach narzeczeństwa staliśmy się małżeństwem.
CZYTASZ
Więź Miłości | Severus Snape x OC
FanfictionSześć lat po bitwie o Hogwart. Severus Snape przeżył i uczy wciąż w Hogwarcie. Jest wolny i prawie od nikogo niezależny. Czemu prawie? Być może dlatego, że musi odpowiedzieć za swoje błędy przeszłości. W Hogwarcie pojawia się dwóch nowych profesorów...