Łk2,46-52
„Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego
Ojca?”
Mijaj trzy dni, odkąd Jezus oddalił się od Miriam, serce matki przeżywa ogromny ból, ale nie traci
nadziej, że Go znajdzie. Tak bardzo chciałby już mieć swoje ukochane dziecko w delikatnych
ramionach. Nie myśli o niczym innym jak o swoim Synku. Szuka Go, lecz znaleźć nie może. Jakąż
niewyobrażalną ulgę musiała poczuć Maryja, kiedy zobaczyła w świątyni swojego Syna. Ulga i
zdziwienie- zwykły chłopiec, ale ciągle potężny Bóg nie próżnuję. Nijako próbuje przygotować
Miriam na wydarzenia, która za kilkanaście lat będą miały miejsce ponownie! Zdziwiona i
zaniepokojona Maryja z żalem i ogromną miłością pyta Jezusa o to, dlaczego został w Jerozolimie,
dlaczego nie poszedł z nimi?! Jakże zaskakująca musiała być dla Mari i Józefa odpowiedź Jezusa;
Jednocześnie bolesna i niezrozumiała. „Czemu szukaliście mnie? Czyż nie wiedzieliście, że
powinienem być w domu mego Ojca? Co czują teraz Maryja i Józef? Dwunastoletni Jezus swoim
Boskim spojrzeniem patrzy na swoich ziemskich rodziców Jego spojrzenie już od młodości przenika
serca ludzi Jego Słowa jak miecz obosieczny sięgają w rzeczywiste ognisko rozpaczy Świętych
Rodziców. Szukaliście Mnie wszędzie, zamiast zacząć od najbardziej prawdopodobnego miejsca!
Jestem zwykłym dzieckiem, ale jestem też Synem Boga i będę tam, gdzie jest mój Ojciec w moim
domu. Nie mogliście mnie znaleźć, bo patrzyliście na mnie tylko jak na swoje dziecko, nie
dostrzegacie we Mnie nic Boskiego, a przecież jestem Synem Bożym. Po powrocie do Nazaretu do
swojej codzienności, po tych wszystkich trudnych dla Świętej Rodziny przygodach mały Jezus był
posłuszny rodzicom, a Maryja? W swoim matczynym sercu rozważała każde słowo, każdą emocję,
każde wydarzenie, które miało miejsce w tym czasie.
Maryja przeżywa to, że nie może odnaleźć swojego syna. Wraz z Józefem zapewne odwiedzili
wszystkich znajomych i rodzinę, ale Jego nie znaleźli. Emocje narastają. Co czuje Matka, która nie
może znaleźć swojego dziecka? Niepokój, strach, wyrzuty sumienia, złość, żal, panika. Ilekroć
zagłębiam się w lekturę tej świętej stronnicy tylekroć oczami wyobraźni widzę młodą Miriam
zapłakaną i pełną obaw. Ale tak naprawdę widzę moją mamę, kiedy nie ma ze mną kontaktu, bo
właśnie rozładował mi się telefon, a kompletnie nie odpowiedzialnie wybrałam się na 52 kilometrową
wycieczkę rowerową z chorą nogą. Takie są mamy, takie są kobiety! Kochające, aż do szaleństwa
swoje dzieci i troszczące się o nie! II taka jest Maryja w stosunku do nas. Tak jak szukała małego
Jezusa tak i szuka nas. Przychodzi dziś do Jerozolimskiej świątyni w twoim sercu i zadaje Ci to samo
pytanie co Jezusowi; Córko/Synu, dlaczego to zrobiłaś/eś? Dlaczego oddaliłaś /eś się od nas? Będę Cię tak długo szukać, aż znajdę! I przyprowadzę do domu.
• Jak się czuję, kiedy tracę kontrolę nad swoim życiem?
• Czy ponoszą mnie emocję czy staram się z empatią zrozumieć swoje dziecko, chłopaka, męża,
przyjaciół?
• Czy obrażam się na Boga, gdy zaczynają pojawiać się trudności, czy z cierpliwością i pełną
ufnością wierzę, że On widzi więcej!?
Modlitwa:
Maryjo nasz Najlepsza Matko, Szukaj nas, kiedy gubimy się w naszym życiu, pobudzaj do wyruszenia
w drogę, kiedy zbyt długo tkwimy w porcie naszego życia, a nade wszystko prowadź nas do naszego
Domu, który jest w niebie! Amen