Kolońska i szlugi

496 55 79
                                    

Dziś był 31 lipca.

Czyli urodziny Harry'ego oraz jego pierwszy koncert.

Draco był bardzo podekscytowany tak samo jak jego najlepszy przyjaciel.

Wiedział, że chłopak wkłada dużo serca w swoje piosenki, dlatego chciał by wszystko było idealnie.

Z okazji urodzin kupił mu nowy fortepian, na którym będzie mógł grać. Chciał mu go jednak podarować dopiero po koncercie, gdy z chłopaka zejdą większe emocje i będą mogli pobyć sam na sam.

Później zamierzał zabrać go na koło młyńskie, które jest niedaleko. A na szczycie chciał powiedzieć mu coś do czego zbierał się od bardzo dawna. Bał się, cholernie się bał, ale postanowił, że jeśli nie dziś to nigdy tego nie zrobi.

Po południu pojechał do domu Harry'ego by pomóc mu w przygotowaniach.

— Na pewno dobrze wyglądam? —zapytał Harry.

— Wyglądasz pięknie. — odparł Draco zauważając na twarzy młodszego rumieńce.

— Strasznie się stresuje, ale mam nadzieję, że wszystko wypali. — rzekł po czym spojrzał na zegarek. — Cholera! Musimy już jechać! Draco przyniesiesz mi kartki leżące na biurku w moim pokoju? — zapytał w pośpiechu brunet kierując się do wyjścia.

— Jasne! — krzyknął Draco wchodząc po schodach w kierunku pokoju chłopaka.

Blondyn nie przyglądając się szybko zebrał stertę kartek leżącą na biurku. Zapewne były to nuty oraz teksty piosenek.

Szybko zbiegł po schodach, wybiegł z domu i wsiadł za kierownicę po boku już zapiętego pasami Harry'ego.

— Dobra, jedziemy. — rzekł Draco i wcisnął gaz.

***

Draco aktualnie znajdował się w pomieszczeniu za sceną koncertową. Bardzo się stresował przez co chodził w kółko i drżały mu dłonie.

Harry jeszcze uzgadniał coś z organizatorami, a blondyn myślał, że zaraz zejdzie na zawał.

Mimo, że tak naprawdę to nie on wystąpi, przed wielką publicznością, to zachowywał się co najmniej jakby miał zaraz spotkać gwiazdę Hollywood.

Po chwili podszedł do niego Harry, gdy zauważył w jakim chłopak jest stanie.

— Draco, uspokój się. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, a teraz idź, bo nie będzie miejsc w pierwszym rzędzie. — odparł chłopak i od razu zniknął.

Draco nawet nie zdążył nic powiedzieć, a chłopaka już nie było. Z zrezygnowaniem udał się pod scenę w miejsce przy samych barierkach. Nawet gdyby było tam pełno osób, zrobiłby wszystko, by stać jak najbliżej Harry'ego.

Po dłuższym czasie, gdy zjawili się ludzie koncert się rozpoczął.

Draco był zachwycony. Mimo, że słuchał tych piosenek bardzo wiele razy, wciąż wywierały na nim wielkie wrażenie.

Wyciągnął jednego papierosa i odpalił go, by się uspokoić. Widział, że Harry'emu idzie bardzo dobrze i, że nie ma się czym stresować.

Zaciągnął się nie patrząc gdzie leci dym wydychany przez niego.

Po chwili skończyła się ostatnia piosenka, którą grał i śpiewał Harry, więc chłopak zaczął składać podziękowania.

Kolońska i szlugi || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz