19. Mediolan

444 36 24
                                    

+18, wiadomo😏


W poniedziałek wieczorem Vito odebrał swoje rzeczy spod drzwi mojego mieszkania. Byłam tak uczynna, że go spakowałam. Niestety, przez przypadek stłukłam jego ulubiony kubek, no i też, jakoś tak niefortunnie porysowały mu się płyty z grami, nie wszystkimi, tylko akurat z tymi, które najbardziej lubił. Zawsze wiedziałam, że mam dziurawe ręce, ale nie sądziłam, że konsola jest wstanie wypaść mi z dłoni przy samym kartonie, w który miałam ją włożyć.

- Coś chrupie - powiedział potrząsając pudełkiem kiedy stał na wycieraczce, wzruszyłam tylko ramionami i szybko zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oczywiście, w ten sam dzień zmieniłam zamki, gdyby z jakiegoś powodu obwiniał mnie o zniszczenie mu rzeczy. Fakt, przyznaję, że było to bardzo dziecinne, ale mało mnie to wtedy obchodziło.

Kończąc wieczorną herbatę, usłyszałam telefon. Kartę przełożyłam do starej komórki, którą trzymałam w szufladzie, na wszelki wypadek. Pobiegłam, jak na skrzydłach do sypialni, z nadzieją, że to może Damiano się za mną stęsknił, ale o dziwo, numer nie był mi znany.

- Halo? - zapytałam niepewnie, przy okazji zasłaniając okna.

- Cześć Victoria, tu Sofia - usłyszałam po drugiej stronie słodki głos. Nie wiedziałam czy wypadało mi przewrócić oczami, w końcu nawet ją lubiłam.

- Cześć, skąd masz mój numer?

- Od Beatrice i Lorenzo - słyszałam, że chyba była gdzieś w restauracji. W tle słyszałam stukanie naczyń i ciche rozmowy.

- Jak się mają?

- Bardzo dobrze, jesteśmy kontakcie. Widziałam, że Vito znów jest wolny ...- zaczęła nowy temat.

- Słyszałam co zrobił, bardzo mi przykro Sofia - odezwałam się po chwili szczerze. Opadłam na łóżko.

- Ach, w porządku, był przystojny, ale jak to mówią łatwo przyszło łatwo poszło... Rodzina mnie ostrzegała, ale trochę zawrócił mi w głowie, ale ja nie o tym - słyszałam, że była uśmiechnięta.- Będę na dniach w Rzymie, może chciałabyś wybrać się na kawę? Wiem, że Vito trochę między nami namieszał, ale chyba dużo nas łączy? -moja figura, praca i portfel, miały inne zdanie.

- O-okej! - zgodziłam się miło zaskoczona.

- Super, a jak tam z Damiano? Czyli jednak ostatecznie wybrałaś Vito? - zapytała na koniec. Zaśmiałam się do słuchawki. Pienza nigdy nie wychodziła z człowieka.

- Na moment - odparłam krótko, a potem po krótkim pożegnaniu, rozłączyłam się. Natura nie lubiła próżni. Jedni ludzie znikali, drudzy wskakiwali na ich miejsce. Cieszyłam się z takiej zamiany.


*

Piątek był długi, posprzątałam mieszkanie, podlałam kwiaty, zrobiłam miejsca w szufladach, bo miałam nadzieję, że Damiano przyjmie moje zaproszenie. W małą torbę spakowałam same ładne ubrania, jakbym szykowała się na wybieg. Nie przypominałam sobie kiedy ostatni raz tak mi zależało, żeby dobrze wyglądać. Mimo że wiedziałam, że Damiano nie zwracał uwagę na to w co się ubierałam, chciałam się mu podobać. Uznałam jednak, że ubranie seksownej sukienki na piętnastogodzinną podróż nie będzie najlepszym pomysłem. Wciągnęłam więc wygodny dres, pozamykałam okna i wszystkie trzy zamki w drzwiach. Byłam tak podekscytowana, że prawie biegłam na dworzec.

Damiano poinformował mnie we wiadomości, że będzie na mnie czekał na peronie, i rzeczywiście, tak było. Kiedy pociąg z piskiem zatrzymał się na peronie 5 w Mediolanie, zmęczona, ale szczęśliwa wypatrzyłam go przy ozdobnym filarze. Ubrany był bardzo dobrze, w przeciwieństwie do mnie, w końcu w dresie i rozczochrana, wyglądałam przy nim jak bezdomna. Miał na sobie siwy garnitur, spod którego wystawała koszulka z jakąś nazwą zespołu. Tym razem nie miał na sobie ani makijażu, ani kolczyków, ale i tak wyglądał zniewalająco.

Narzeczony na tydzień - Victoria X Damiano  MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz