Wstałam cała obolała. Podnosząc się z podłoża, zauważyłam, że uderzyłam brzuchem o kamień.
- Kurna. - brzuch strasznie mnie rozbolał, kiedy zaczęłam wstawać i nie kontrolowałam swoich wypowiedzi. Zaczęłam kasłać, tak jak Sylvie obok mnie. Tylko, że przy moim kasłaniu wyplułam kilka kropel krwi.- Będzie siniak. - starałam się mówić niesłyszalnie. Blondynka pomogła mi wstać na równe nogi. Loki w tym czasie patrzył za pociągiem. Stwierdziłam, że mam to wszystko gdzieś i rozpuściłam mojego warkocza. Teraz moje lokowane ciemne blond włosy z białymi i czarnymi pasmami swobodnie się układały. Sylv też rozpuściła swoją fryzurę, która składała się z małego kucyka trzymającego włosy. Teraz nam obydwu włosy układały się naturalnie. Tylko, że ona miała o tyle lepiej, że jej włosy były krótkie, a moje do trzech czwartych pleców.
Wracając do chwili obecnej, patrzyliśmy załamanym wzrokiem za pociągiem.
- Nie jest idealnie. - powiedział Loki. Kiedy się odwrócił blondwłosa przyłożyła mi do szyi ostrze.
- Oddaj mi czasownik. - westchnęłam. "Przecież wiedziałaś, że tak kiedyś będzie."
- Spokojnie. Dobrze, odda ci. - słowa Lokiego przykuły na chwilę naszą uwagę do jego osoby. Wystawiłam przed siebie rękę i skupiłam się wystarczająco. Pojawił się w niej....popsuty czasownik. Łzy stanęły mi w oczach. Nasza jedyna nadzieja została zniszczona i to przeze mnie. Sylvie odłożyła miecz, a Loki pokazał na użądzenie. - Trochę przekoziołkowała. - popatrzyli na mnie.
- Właśnie nas zabiłaś. - wysyczała blondynka przez zaciśnięte zęby, a mi się zakręciło delikatnie w głowie. Chciałam powiedzieć, że gdyby Loki nas nie wydał, to czasownik byłby cały, ale powstrzymałam się. Sylvie już i tak była wściekła na nas oboje.
- Może uda się go naprawić. - zaproponował. Wziął ode mnie szczątki czasownika i próbował coś z nimi zrobić, ale te mu wypadły.
- Nie jesteś poważnym człowiekiem. - stwierdziła, a ja przysunęłam się do Lokersa.
- Masz rację, jestem bogiem. - jego głos stał się mocniejszy.
- Raczej pajacem, który upił się w pociągu. Gdyby nie to, to czasownik byłby cały.
- Jestem hedonistą. Tak już mam. - bronił się Kłamca.
- Uwierz, ja jestem większą hedonistką. Ale nigdy nie narażam misji.
- Misji tak? - miałam dość tej dyskusji. Przez brzuch czuję się naprawdę fatalnie, a oni muszą jeszcze gadać o misjach. Byłam podirytowana i chciałam zakończyć tą wymianę zdań. Nie mogłam się powstrzymać od bycia wredną w tym momencie. - Mówisz o tym zaszczytnym celu? Daj spokój, nie pokonasz ich. - w tym momencie niebezpiecznie się zachwiałam. Oboje na mnie popatrzyli, a ja miałam czarne plamy przed oczami. Upadłam tyłkiem na ziemię, a mój brzuch znów mnie zabolał. Sylvie odeszła zła. Zaczęła krzyczeć i uwolniła swoją moc, a Loki ukucnął naprzeciw mnie.
- Co ci jest? - pokazałam na brzuch. On kiwnął głową i użył jakiegoś zaklęcia. Od razu brzuch przestał mnie tak bardzo boleć. Czułam tylko lekkie szczypanie. - Wszystko dobrze, to naturalne uczucie towarzyszące leczeniu się ran za pomocą zaklęcia. - pomógł mi wstać i puki nie stałam stabilnie nie puszczał mnie. Poszliśmy do Sylv i usiedliśmy obok niej na takim małym wzniesieniu. Ja usiadłam po jej lewej stronie, a Loki obok mnie. Takim sposobem znalazłam się poraz kolejny między dwojgiem najniebezpieczniejszych bogów jakich znam. Miałam wrażenie, że widzę w oczach kobiety łzy. Przez chwilę siedzieliśmy w całkowitej ciszy, przerywanej odgłosami uderzenia meteoru o planetę.
- Przepraszam, to wszystko jest dla mnie zbyt ciężkie, ale staram się. Co prawda nie wychodzi mi, ale się staram. - spojrzala na mnie - Czy ten wrzask sprawił, że czujesz się trochę lepiej? - teraz patrzyła na mnie jak na idiotkę. Od razu spuściłam wzrok.
CZYTASZ
Anomalia i Wariant
NouvellesKsiążka na podstawie serialu Loki. Kiedy Bóg Kłamstw trafia do TVA poznaje dziewczynę, która rozumie go dużo lepiej niż ktokolwiek inny. Po niedługim czasie zaczyna czuć do niej coś, czego nigdy nie czuł. Staje się ona jego jedyną słabością, której...