1. Rodzina

9 0 0
                                    

Być może rodzina powinna się nienawidzić.

Alex był pewien, że gdyby usłyszeli to jego rodzice, besztaniu i wypytywaniu nie byłoby końca. Bawił się czasem myślą powiedzenia tego zdania na głos, jakby chcąc upewnić się czy miał rację co do ich reakcji. Nigdy się na to do końca nie odważył, zdanie to trzymając jednak tuż przy sercu.

– … Podsycaj naszą wiarę oraz dopomóż ją ponownie odkryć tym, którzy zgubili swoją drogę. Przebacz występki dzisiejszego dnia i pozwól nam uczynić jutro lepszym. Amen.

Szept ostatniego słowa poniósł się po pomieszczeniu, kiedy każdy z zebranych je powtórzył. Nastolatek zacisnął zęby, wbijając zirytowany wzrok w swój talerz. Odkąd parę miesięcy temu powiedział ojcu, że niezbyt zależy mu na religii, ten stał się jeszcze bardziej uporczywy w wymaganiu jego obecności na modlitwie i ciągle powtarzał tą samą, głupią intencje.

Co jak co, ale Jesse Weavers był zdeterminowany aby mieć przykładną, dobrą rodzinę.

Mężczyzna wciąż trwał z zamkniętymi oczami, jak zawsze gdy się modlił, pozornie nie zwracając uwagi na zgromadzonych wokół stołu. Wyraźnie siwiejące już włosy wciąż pokrywały mu całą głowę ale i ją dopadały już ślady łysiny. Muskularne ręce oparte miał na równie szerokiej piersi, oplatanej przez czarny podkoszulek. Nawet jeżeli nie więziła go aż tak jak jego służbowy mundur, wciąż widać było że jest on wysportowany i nie ciężko było uwierzyć, że każdy pomniejszy chuligan żył w strachu przed dniem kiedy złapie go oficer Weavers.

W końcu Jesse otworzył swoje oczy i spojrzał po zebranych. Mały uśmiech rozświetlił jego wąskie usta kiedy spojrzał na swoje młodsze dzieci i żonę, grzecznie czekających na jego ruch. Alexa nie obdarzył nawet spojrzeniem, zamiast tego sięgając po kromkę chleba. To zdawało się wybudzić wszystkich z transu i cała reszta równie sięgnęła po jedzenie.

Alex prychnął pod nosem, już mając po dziurki w nosie tej religijnej szopki. Był jednak zbyt głodny żeby po prostu z niej wyjść - nie wspominając już o tym, że ojciec chyba ostatecznie stracił by nerwy na tą zniewagę.

– Dzięki ci za posiłek, Miriam, moja droga. – Przemówił w końcu ojciec, wyrywając ich z ciszy wypełnionej jedyniem odgłosami sztućców. Gdyby nie to że siedziała po drugiej stronie stołu, z pewnością już usiłowałby pocałować jej rękę, tak jak miał w zwyczaju.

Zazwyczaj jego matka uśmiechnęłaby się i odpowiedziała czymś równie uprzejmym, z mdlistą słodkością wypełniająca jej głos gdy mówiła do swojego męża. Teraz jednak spojrzała na niego jedynie bez większych emocji, skinając cicho głową. Nie było śladu po jej zazwyczaj ciepłym wyrazie twarzy czy dobrodusznym śmiechu. To wystarczyło aby Alex zatrzymał się w połowie jedzenie i spojrzał na oboje z nich z uniesioną brwią.

Czyżby się pokłócili? Nie zdarzało się to często, biorąc pod uwagę że poglądy jego rodziców były niemal identyczne. Jedynym co ich poróżniało było ich podejście do ludzi - podczas gdy ojciec, jako policjant i człowiek z umiłowaniem do wojskowej dyscypliny, pragnął każdego sobie podporządkować, jego matka miała znacznie łagodniejsze podejście. Ileż to razy rozmawiała z jego ojcem aby obniżyć surowość kar jego i jego rodzeństwa, ileż to razy uspokajała go kiedy jego twarz robiła się purpurowa z powodu najmniejszych problemów...

Miriam była osobą zdolną uczynić niemożliwe i do tego jeszcze uśmiechać się słodko, jakby to co zrobiła wcale takie nie było.

Dlatego właśnie Alex nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jego mama obrażona na ojca? Coś dużego musiało się wydarzyć, coś dostatecznie dla niej ważnego że nie mogła przebaczyć swojemu mężowi jego temperamentu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 08, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WściekliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz