• Bölüm 2 •

7 3 0
                                    

„Jeśli ty jesteś świtem, to nie chcę nigdy śmierci nocy. Chcę patrzeć, jak przeradza się w ciebie, w poranek, jak jaśniejesz nad mrokiem mojej duszy.”


   Owego wieczoru gdy wydawało mi się, że nie mogło być gorzej, bez zapowiedzi wtargnęłam do jego domu, by móc w spokoju, bez podejrzliwych pytań matki, przygotować się do uroczystości. Pomijając serię niezręcznych sytuacji, w których brałam udział w towarzystwie jego rodziców, na domiar złego nie potrafiłam okiełznać swojej sukienki, która czasy swojej świetności miała dawno za sobą, jednakże była jedyną w miarę odpowiednią propozycją. Co prawda, odniosłam sukces, dopinając ją do samego końca, ale wciąż drażniły mnie nieukładające się falbany błękitnego tiulu. Zamknięta w łazience, obróciłam się, by spojrzeć w lustrze jak wygląda z tyłu i dosłownie się załamałam. Dwie satynowe wstążki zwisały swobodnie z powodu niekompletnego sznurowania na plecach. Westchnęłam, mając ochotę się rozpłakać. Dokładnie w tym samym momencie kiedy zapukał do drzwi i oznajmił, że musimy już wychodzić. Nie miałam innego wyjścia. Otworzyłam, by z prędkością światła wciągnąć go do środka.

   — Mam małą awarię i tylko ty możesz mnie uratować — powiedziałam, gdy stał naprzeciwko mnie rozbawiony, przyglądając się uważnie mojej kreacji.

   W skupieniu przeplatał wstążki jasnoniebieskiej sukni, a ja tylko modliłam się żeby nie zauważył gęsiej skórki na moim ciele. Byłam zmuszona sama zapiąć sobie srebrny naszyjnik z perłą, pożyczony od jego mamy, bo gdybym jeszcze choć raz poczuła jego dotyk na skórze, nie przetrwałabym emocjonalnie i zawiodłabym go, psując całą zabawę.

❈❈❈

   Przez całą drogę nie zamilkłam nawet na moment. Wymyślałam tysiące wymówek i wątpliwości, by przekonać go, że to był zły pomysł. Nie mam pojęcia czy bardziej denerwujące było moje nieustające gadanie, czy głośne tupanie szpilek, przypominające marsz wojskowy. Spoglądając na niego ukradkiem w międzyczasie, wydawało mi się, że w ogóle mnie nie słucha. Był pogrążony w myślach, czasem się uśmiechnął. Dopiero kiedy weszliśmy do środka, a ja nie wiedziałam gdzie się obejrzeć, Ozan ożywił się, tak, że poczułam jakbym towarzyszyła stałemu bywalcowi tego typu uroczystości.

   Sufit znajdował się tak wysoko, że nie mogłam go dosięgnąć nawet wzrokiem. Z obydwu stron sali wspinały się na górę spiralne, masywne schody, z których staczał się gładko czerwony dywan. Poręcze w wiktoriańskim stylu, przystrojono długim pasem przezroczystej tkaniny imitującej welon panny młodej, a pomiędzy nim wpięto drobne bukieciki z białych róż. Na podłodze z marmuru widniała stonowana mozaika, nad jej środkiem wisiał ciężki od kryształów, błyszczący żyrandol. Byłam tak zachwycona wystrojem, że nie zauważyłam nawet jak ujęłam go pod ramię. Zatrzymując na nim swoje rozbiegane spojrzenie, zauważyłam, że pokazuje mi ręką żebym się wyprostowała.

   Jego rodzice podeszli do mężczyzny stojącego tuż przy głównych drzwiach, co do którego miałam obawy, że jego szyty na miarę garnitur może nie przetrwać tej próby i zostawić zgliszcza drogiego materiału na tych barczystych plecach. Podążając za tłumem, znaleźliśmy się przy nim, by się przywitać. Pan młody z nażelowaną, czarną czupryną przyjacielsko poklepał Ozana po ramieniu i uśmiechnął się do nas.

   — No proszę, proszę! Mówiłem już twoim rodzicom, że jak tak dalej pójdzie — zerknął na mnie, dziwnie mrużąc powieki — to następnym razem widzimy się na waszym ślubie…

   Chciałam odpowiedzieć mu z sarkazmem, że bylebyśmy najpierw nie spotkali się na jego pogrzebie, ale mój towarzysz najwyraźniej wyczuwając wiszącą w powietrzu katastrofę, pociągnął mnie za sobą do owalnej sali, do której prowadziły aż trzy wejścia. Tam goście zasiadali dumnie na przezroczystych krzesłach, jak ze szkła, wyczekując rozpoczęcia ceremonii. Zajęliśmy miejsca z prawej strony, gdzie niefortunnie trafiłam na towarzystwo damy w średnim wieku z eleganckim, niebieskim fascynatorem wpiętym we włosy, wyperfumowanej do tego stopnia, iż zbierało mi się na mdłości. Poprosiłam Ozana, byśmy niezwłocznie zamienili się miejscami.

Rüyaların gölgeleri { Cienie snów } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz