Czarnowłosy zamknął firmę, na dworze było ciemno, a zegar wybił godzinę dwudziestą drugą. Rześkie powietrze przyjemnie muskało skórę na twarzy, a mgła unosiła się stopniowo coraz wyżej dając widoki jednocześnie magiczne, jak i lekko przerażające.
- Możemy jechać - powiedział do Omegi, który został razem z nim. Zielonooki przytaknął tylko z lekkim uśmiechem.
Alfa w towarzystwie Erena pojechał prosto do swojego domu. Właśnie tam mieli porozmawiać o tym, co dla Erena było tak ważne. Omega czuł stres do momentu aż przekroczył próg mieszkania Alfy, otulił go przyjemny zapach, który ukoił zmysły, wręcz nucił mu cichutko do ucha relaksacyjną melodie... To dopiero sprawiło, że zaczął czuć się bardziej swobodnie.
- Chcesz herbatę? - zapytał prowadząc go do kuchni.
- Mhm, dziękuję - usiadł przy stole, Levi postawił czajnik z wodą na płycie indukcyjnej i usiadł przed nim.
- Więc?
- Nie jestem pewien czy pan mnie w ogóle pamięta... Ale jestem pewien, że się nie pomyliłem... Chodzi o to, że mnie uratowałeś lata temu... Byłem głupim i młodym trzynastolatkiem, uciekłem od rodziców bo czegoś mi zabronili i moją ucieczką była wierza widokowa. Wygłupiałem się, bo byłem tam sam po raz pierwszy, zacząłem żartować, że jestem królem i tak dalej, wpadłem na okropnie głupi pomysł, żeby wspiąć się na barierke, skończyło się to tak, że wypadłem poza nią... Złapałem się w ostatniej chwili, ale byłem zbyt słaby i przerażony, żeby samemu wspiąć się i przejść z powrotem na drugą stronę. Ledwo się trzymałem... Pomogłeś mi wtedy... Wciągnąłeś mnie i przytuliłeś mówiąc spokojnym tonem, że już jest dobrze i że nie muszę się bać... Zaraz po tym przybiegli rodzice... Ja naprawdę jestem ci tak strasznie wdzięczny za pomoc, dla mnie to znaczy naprawdę wiele... Gryzło mnie to, że mnie nie pamiętasz
- ... Teraz rozumiem... Faktycznie... To byłeś ty. Zapomniałem o tym całkiem przez pracę
- I tyle?... Nie masz mi nic więcej do powiedzenia?
- Nie wiem co mógłbym powiedzieć, uratowałem Cię i cieszę się, że żyjesz. Najwyraźniej doceniasz to, bo o tym pamiętasz... - zapadła cisza, dosyć niezręczna. Wstał i zrobił dla niego i siebie herbatę, koty łasiły się do nóg Omegi cichutko mrucząc. - Powiem ci coś o czym wie naprawdę mało osób... - usiadł przed nim i położył herbatę na stole. - Niedługo po tym gdy Cię uratowałem zacząłem poważnie zastanawiać się nad swoją przyszłością i nad tym co chciałbym robić po szkole. Zacząłem bardziej przykładać się do nauki żeby moje stopnie były jeszcze lepsze, mimo iż zawsze miałem świadectwo z paskiem. Wujek jeszcze przed zakończeniem szkoły zaproponował mi pracę w tej firmie. Byłem naprawdę podekscytowany i rzuciłem się w wir pracy. Tak bardzo nie chciałem zawieźć swoją rodzinę i siebie, że zacząłem się zaniedbywać... Przestałem jeść, potrafiłem przez dwa lub trzy dni nie włożyć nic do ust prócz wody i herbaty. Byłem bardzo słaby, aż w końcu doprowadziłem się do takiego stanu, że trafiłem do szpitala... Lekarze dawali mi małe szanse na przeżycie przez mój stan, ale na szczęście się udało.... Od tamtej pory mama zawsze mnie pilnuje i wciągnęła w to Hanji
- Już rozumiem dlaczego pańska mama i Pani Hanji tak się troszczy... Nie rozumiem jednak dlaczego mi Pan o tym mówi - mimo wszystko wewnątrz czuł ogromną satysfakcję, udało mu się porozmawiać ze skrytym w sobie i unikającym wszelkich rozmów Ackermann'em, z człowiekiem mało wylewnym.
- ... Wiesz? Też się zastanawiam...
CZYTASZ
Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||
RomansaPrzezroczysta szklanka leżała na akacjowym blacie. Powoli spływaly z niej małe kropelki wody, a lód wewnątrz strzelał od ciepłego napoju. Mięta unosząca się na wierzchu uwolniła powoli aromat... Korzenie orzeźwienia... Kobaltowe tęczówki zawiesiły s...