Ackermann zrobił sobie chwilę przerwy od patrzenia w ekran swojego laptopa. Chwycił za białą filiżankę gdzie powinna być herbata. Powinna, ale już jej nie było. Westchnąwszy odłożył naczynie na blat i podparł swoją głowę o rękę.
Klamka powoli została naciśnięta, a drzwi z lekkim skrzypnięciem otworzyły się ukazując Omegę z bułkami i nową herbatą. Ze względu na to, że nie miał jak otworzyć drzwi, to posłużył się swoim łokciem. Na ustach zielonookiego gościł szeroki od ucha do ucha promienny i szczery uśmiech, będący w stanie roztopić nawet najtwardszy lód w najzimniejszym miejscu świata.
- Szefie pora na posiłek - podszedł i położył przed nim bułkę i herbatę. - Akurat Pan już jedną wypił, jak na zwołanie pojawiła się druga - usiadł przed nim po drugiej stronie akacjowego biurka.
- Nie jestem głodny... A za herbatę dziękuję
- Przecież szef musi o siebie dbać...
- Po co ja Ci w ogóle mówiłem o tym... - napił się herbaty, która była bardzo ciepła, ale już nie parzyła.
- Najwyraźniej tak musiało być, Pan pomógł mi, teraz to ja pomogę Panu - szeroki uśmiech po raz kolejny zawitał na twarzy omegi.
- Globalne ocieplenie... - czuł mrowienie w brzuchu.
- Hm?
- Przez Ciebie jest globalne ocieplenie...
- O czym Pan mówi?... Może szef ma gorączkę??
- Jeśli będziesz tak się uśmiechać to na świecie nie zostanie ani gram lodu, a ludzie zapomną jak wygląda zima... - policzki Erena zrobiły się różowe, nigdy dotąd nie otrzymał takiego komplementu... A może obelgi? Tak czy siak dla Erena był to najpiękniejszy komplement na świecie. Alfa widząc jego zakłopotanie wziął do ręki bułkę i ją wyciągnął z woreczka. - Jednak jestem głodny, dziękuję
- Nie ma za co Szefie... - posłał mu delikatny ale równie uroczy uśmiech.
Posiłek spożyli w ciszy, co raczej nie jest niczym dziwnym. Nie było wcale niezręcznie, cisza nie gniotła ich niczym prasa hydrauliczna, powietrze nie zrobiło się gęste jak to bywa w niezręcznych sytuacjach gdy zapadnie cisza.
- Szefie bo-
- Tak myślałem, że nie wytrzymasz w ciszy - skomentował uszczypliwie, jednak jego ton głosu wcale nie przypominał oziębłego i gburowatego, czepiającego się o wszystko Ackermann'a, nad wszystko kochającego ciszę i spokój. Jego głos był łagodniejszy i bardziej promienny.
- No to chyba oczywiste, w końcu jestem gadatliwy i lubię wszystkich denerwować
- To ostatnie to nasza wspólna cecha jak widać - napił się herbaty siedząc swobodnie, nie spuszczał swoich kobaltowych tęczówek z Omegi. - A teraz dokończ
- Chciałem wcześniej powiedzieć, że szef na początku był bardzo zamknięty w sobie. Muszę przyznać, że było mi strasznie trudno przebywać z Panem w jednym pomieszczeniu, cisza mnie zabijała i dusiła wręcz... Nie wiedziałem też jak mamy rozmawiać, ani o czym rozmawiać... A teraz jest o wiele lepiej, nie tylko lepiej się rozmawia, ale miałem okazję też czegoś się o panu dowiedzieć
- Na początku mnie irytowałeś... Ale Cię polubiłem - jego usta wygięły się w coś przypominającego delikatny uśmiech, a oczy z tych ostrych mające zdolności rentgenowskie, zmieniły się w łagodne i wręcz ciepłe. Jego twarz zrobiła się pogodna, a młody Omega nauczył się czegoś jeszcze o swoim szefie... Tak naprawdę był to bardzo pogodny człowiek...
CZYTASZ
Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||
RomancePrzezroczysta szklanka leżała na akacjowym blacie. Powoli spływaly z niej małe kropelki wody, a lód wewnątrz strzelał od ciepłego napoju. Mięta unosząca się na wierzchu uwolniła powoli aromat... Korzenie orzeźwienia... Kobaltowe tęczówki zawiesiły s...