Sapnap POV
Była 4 nad ranem, a ja siedziałem jak głupi na lotnisku czekając na samolot. Miałem przeprowadzić się na Florydę. Do ojca.
Ostatnio matka się mnie wyrzekła i kazała jechać do mojego kochanego tatusia. Nie powiem, bo mimo wszystko wolałem mieszkać z nim niż z matką, ale tu miałem znajomych, znałem okolice. Mieszkałem w Teksasie od urodzenia, więc nostalgia jednak jest. Jedynym plusem przeprowadzki na Florydę było to, że spotkam swojego przyjaciela - Clay'a. Poznaliśmy się około 8 lat temu grając na jakimś serwerze. Byliśmy wtedy kurduplami, ale cieszę się, że nasza znajomość dalej trwa. Blondyn wiedział o mnie chyba wszystko. Pisałem już do chłopaka, że dzisiaj przyjadę do miasta, a ten zaoferował, że oprowadzi mnie po okolicy i tak dalej. Na ojca nie miałem co liczyć, bo w ogóle się do mnie nie oddzywał. Jak rozmawiał z matką kazał mi tylko przekazać, że raz na miesiąc będzie mi przesyłał pieniądze na jedzenie, ciuchy i co tam jeszcze chcę, ale mam nie oczekiwać, że będę mile widziany u niego. Trochę zabolało, nie powiem, ale przyzwyczaiłem się do tego.
Około 7 byłem już na miejscu, wziąłem taksówkę i pojechałem do domu. Ojca tak jak mogłem się spodziewać nie było, a ja nie miałem kluczy, także jedyne co mi zostało to zadzwonić do przyjaciela czy mogę u niego się zatrzymać na jeden dzień. Problem w tym, że była sobota, a on o takiej godzinie chodził spać, więc nie byłem pewien czy chcę go budzić. Napisałem ojcu smsa żeby dał mi znać jak będzie w domu, żebym mógł wziąć klucze. Odczytał, ale nie odpisał. Normalka.
Postanowiłem, że najlepiej będzie jak pójdę coś zjeść, szczególnie, że od wczoraj nic nie jadłem, więc udałem się do pobliskiego fast fooda. Zamówiłem jakiegoś hamburgera i frytki. Wiem, śniadanie mistrzów. Około 9 wyszedłem z lokalu i udałem się do Starbucksa na kawę.
Gdy wszedłem do budynku od razu wpadł mi w oczy pewien chłopak, brunet. Był trochę wyższy ode mnie i miał piękne, zielono-niebieskie oczy. Miał na sobie dużą bluzę z kapturem i jeansy. Nie wyglądał na dużo starszego ode mnie, wydawało mi się, że dalej może chodzić do szkoły. Niewiele myśląc podszedłem złożyć zamówienie.
-Dzień dobry! Co podać? - zapytał chłopak a ja tylko mogłem rozpływać się w jego oczach. To nie tak, że byłem gejem, ale hetero też raczej nie. Po prostu jeszcze nie wiem, okej?
-Karmelowe Frappucino - odezwałem się po chwili.
-Nie ma problemu, mogę poprosić twoje imię? - powiedział, a ja miałem rzucić jakimś tekstem w stylu "możesz, ale nie wolałabyś mojego numeru?" czy czymś takim, ale uznałem, że tylko bym się zbłaźnił.
-Nick - odpowiedziałem w końcu, a chłopak się do mnie uśmiechnął. Jego uśmiech był taki piękny... Kurwa Nick. Dobrze wiesz, że ty się mu nie podobasz, ogarnij się. Z tymi myślami zapłaciłem i siadłem przy stoliku czekając na swoje zamówienie.
Gdy odebrałem moją kawę, udałem się na skate park. Na szczęście miałem ze sobą deskę, więc coś mogłem porobić.
Cała okolica była pusta, ale no co się dziwić, jak większość normalnych ludzi w piątek wieczór imprezuje, a później ma kaca i nie chce im się nigdzie iść. Nie że ja jakoś inaczej, ale po prostu z racji, że miałem tu dziś przylecieć nie chciałem robić problemów.
Po około 2 kolejnych godzinach uznałem, że czas obudzić Clay'a, więc wybrałem jego numer i zadzwoniłem. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Potem czwarty, piąty i szósty.
Widać jeszcze spał.
Dałem sobie spokój i chciałem już wracać w stronę swojego aktualnego miejsca zamieszkania, gdy mój telefon wydał z siebie dźwięk mojego dzwonka. Blondyn raczył oddzwonić.
-Halo? - odebrałem nie wiele myśląc.
-Hej, Clay właśnie kąpie się z różowymi kaczkami w wannie - powiedziała jakaś dziewczyna. Dziwne, nic mi nie mówił, że ma dziewczynę. Po chwili jednak wszystko się wyjaśniło.
-Oddawaj ten jebany telefon - usłyszałem głos przyjaciela w tle, a dziewczyna się tylko zaśmiała.
-Jak przyznasz się swojemu koledze, że kąpiesz się z kaczkami - usłyszałem śmiech nastolatki i sam wybuchem śmiechem.
-Dawaj to ty mała kurwo - powiedział ze śmiechem mój przyjaciel i po chwili to on miał już telefon.
-Cz-czy to prawda Clay? - nie mogłem się powstrzymać od śmiech i zapytałem zanim zdążył powiedzieć cokolwiek - ja wiedziałem, że ty jesteś dziwny, ale różowe kaczki?
-Oj Sapnap, chyba nie jej nie wierzysz - powiedział również się śmiejąc.
-Nie mówiłeś, że masz dziewczynę - a ten ryknął śmiechem.
-Ten mały insekt moją dziewczyną? To moja siostra.
-O siostrze też nigdy nie wspominałeś, ładna jakaś? - zapytałem, a on stał się poważny.
-Nick, kocham cię jak brata, ale od niej wynocha - powiedział poważnym głosem, a ja się tylko zaśmiałem.
-Przecież żartuje debilu. Dzwonię z pytaniem, czy mogę do ciebie wpaść bo przyjechałem, a ojciec nie dał mi kluczy, a nie ma go w domu. Na chwilę tylko, do póki nie dostanę kluczy.
-Mówiłem ci już, że zawsze możesz wpaść, zaraz wyślę ci adres - odpowiedział blondyn.
-Dzięki stary - powiedziałem i udałem się pod podany adres.
~~~
Hej hej!
Witam was na moim pierwszym opowiadaniu, mam nadzieję, że dobrze się przyjmie. Przeczytajcie błagam opis, bo są tam konkretne TW.Pijcie dużo wody i do następnego! ❤️
CZYTASZ
For Infinity || Karlnap
Hayran Kurgu-Nie pomożesz mu, jeśli sam sobie nie dasz pomóc - westchnął Clay łapiąc mnie za rękaw bluzy, a ja wywróciłem tylko oczami. Problem był w tym, że blondyn miał rację. Miał pieprzoną rację, a ja nie chciałem tego przyznać.. TW ⚠️⚠️ W książce pojawią s...