Rozdział 11. Badania.

30 4 0
                                    

Wbiegłam z Ami do kliniki. Od razu zabrałyśmy Sportacusa na badania. Jednak do badań musiałyśmy go rozebrać z górnej części garderoby i butów. Ami i ja upewniłyśmy się, że nic mu nie jest. Po badaniach zabraliśmy mężczyznę do sali zabiegowej gdzie założyłam gips na złamaną rękę mężczyzny. Przeniosłyśmy go na łóżko. Nie odpinaliśmy go od deski. Widziałam jak mężczyzna cierpi. Ami i ja pobrałyśmy mu krew do pozostałych badań. Moja przyjaciółka poszła zrobić pozostałe badania, a ja zajęłam się ranami Sportacusa.

-B-Boli.- Powiedział Sportacus.

-Spokojnie Sportacusie.- Powiedziałam podając mu leki przeciw bólowe. Założyłam mu jeszcze wąsy z tlenem i podpięłam go do monitora.- Dobrze, że Stephanie przybiegła i nas powiadomiła. Nie wiadomo jak to mogło się skończyć.- Dodałam siadając na krześle koło mężczyzny.

-D-Długo tu będę?- Zapytał Sportacus.

-Zobaczymy jakie będziesz miał wyniki.- Powiedziałam okrywając kocem.- Odpocznij teraz. Zaraz przyjdzie do ciebie Ami. Ona przypilnuje ciebie.- Dodałam kiedy po chwili przyszła moja przyjaciółka.

-Wyniki pokazują, że nic ci nie jest. Ale powtórzymy tomografię głowy na wszelki wypadek.- Odparła Ami, a ja skinęłam głową. Poszłam na dół. Nie zdążyłam wejść do gabinetu, ponieważ do kliniki wszedł burmistrz z dziećmi.

-O pani doktor co ze Sportacurem?- Zapytał się burmistrz.

-Panie burmistrzu. Sportacus jest już po badaniach. Ma złamane żebra oraz lewą rękę. W dodatku zwichniętą prawą nogę. To prawdziwy cud, że nie ma krwiaka. Ale powtórzymy badania za pół godziny.- Powiedziałam patrząc na dzieci i burmistrza.

-Możemy go odwiedzić?- Zapytał się Pixel. Westchnęłam głośno.

-Wiecie dzieciaki... Sportacus może być zmęczony po badaniach. Powinien teraz odpocząć. Jeśli jutro poczuje się lepiej dam wam znać i wtedy go odwiedzicie.- Powiedziałam na co dzieci się zgodziły. Po opuszczeniu przez nich kliniki weszłam do kliniki. Hunter spał na kanapie mając ze sobą swojego pluszowego misia który jest z nim od szczenięcia. Gdy skończyłam uzupełnianie karty Sportacusa poszłam się przejść.

-Nareszcie mam spokój od skaczącego Elfa.- Usłyszałam nagle męski głos. Odwróciłam się. Zauważyłam mężczyznę. Nie znałam go. Podeszłam do niego widząc jak dzieciaki rzucają w niego małymi kamykami. Mężczyzna zauważając mnie zaczął iść.

-Czekaj.- Powiedziałam stanowczo na co mężczyzna się zatrzymał.- Jesteś właścicielem RoboNinja 3000?- Zapytałam, a odpowiedzią mężczyzny było skinięcie głową. Chwyciłam go za ucho i pociągnęłam go.

-Au, au, au moje ucho.- Powiedział mężczyzna.

-Posłuchaj mnie uważnie bo nie mam zamiaru powtarzać. Twój robot omal nie spowodował groźnych urazów Sportacusowi. W moim kraju było by to jako zagrożenie życia lub próba zabójstwa, a za to jest kara więzienia.- Na moje słowa mężczyzna nagle zbladł.- Ale jako karę to pomożesz mi w przeprowadzeniu dla wszystkich kursu pierwszej pomocy.- Odparłam na co mężczyzna patrzył na mnie pytająco.- Masz przyjść jutro o 12 na boisko. Bo jak nie to będzie gorsza kara.- Powiedziałam po czym puściłam jego ucho i wróciłam do kliniki.

Zła Siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz