10 | Nie płacz nad rozlaną herbatą

71 4 1
                                    

      Od ostatnich wydarzeń minęło kilka ładnych dni. Choć nic ciekawego się w nich nie działo. Oprócz tego, przychodziło do nas czasami quatro i robiło jakieś nieciekawe rzeczy. A tak to była tylko nuda, nuda oraz nuda.

      Przeglądałam telefon Terry, siedząc na swoim łóżku, gdy nagle usłyszałam donośne pukanie. Słyszałam stukanie butów o panele podłogowe, a następnie dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Słyszałam jak kto coś chyba o mnie wspomina, a zaraz potem:

      - Kate! - Usłyszałam głośny krzyk Terry.

      Otworzyłam drzwi, zbiegłam po schodach i znalazłam się obok wspólniczki. Zauważyłam Serine, która trzymała dziwna rzecz w ręku, która przypominała pudełko.

      - Cześć Sei, miło cię widzieć! - przywitałam się z przyjaciółka i przytuliłam ją, a ta to odwzajemniła. Odwróciłam się w stronę siostry, by zapytać ją, co tu robi Serine. Ale blondynka szła już w stronę schodów, z niewiadomych powodów. Przewróciłam oczami, bo domyśliłam się, o co chodziło. Podbiegłam do niej i złapałam ją za nadgarstek, a następnie rzekłam:

      - Nigdzie nie idziesz. - Gestem dłoni poprosiłam ją o to, by usiadła na kanapie. Gdy wszystkie trzy już siedziałyśmy, zielonowłosa położyła paczkę na stole i rozerwała papier do pakowania. Naszym oczom ukazało się granatowe, ozdobne pudełko z rysunkiem Wiktorii Hanowerskiej i wygrawerowanym napisem "ENGLISH TEA".

      - Czy naprawdę przyszłaś tu tylko po to, żeby dać nam jakieś głupie pudełko z herbatą? - odparła zniechęcona Terra.

      - Ależ oczywiście, że nie! Zaraz zobaczycie, co się znajduje w środku. - Serine powiedziała to z uśmieszkiem na twarzy. Powoli zaczęła zdejmować wieczko, aż w końcu było można zobaczyć, co znajduje się w środku. Okazało się, że była tam... herbata. Zwykła czarna herbata.

      - Spodziewałam się czegoś lepszego - mruknęłam niezadowolona zawartością tego "cudownego" pudełka.

      - To jest najlepsza herbata w Wielkiej Brytanii. Dacie ją Lady Villin - kontynuowała niezrażona zielonowłosa. - Pojedziecie do niej, pod pretekstem odwiedzin. Dacie jej to pudełko, a ona od razu was wpuści do środka. - Zaraz potem zapadła niezręczna cisza. Wszystkie trzy siedziałyśmy cicho jak trusie. W końcu Terra postanowiła to przerwać:

      - Czekaj, co?

      - To wy nic nie wiecie!?

      - Eee, no nie - odparłyśmy w tym samym czasie. Serine klepnęła się w czoło i pokręciła głową.

      - Mieli wam powiedzieć...

      - Ale kto? - znów odezwałyśmy się w tym samym czasie.

      - Eveline, Geo i Tene. A tak w ogóle, to ciekawe gdzie oni teraz są...

      - Może poszli do tego nowego baru, by... no wiesz - powiedziała Terra z uśmieszkiem na twarzy. Zielonowłosa zarumieniła się jak burak.

      - Nieważne, musicie do niej pojechać - powiedziała stanowczo. - Ona może wam pomóc w sprawie, bo my sami nic nie wiemy.

      - Sprawie tych wszystkich porwań? - zapytałam wstrząśnięta odpowiedzią koleżanki.

      - Tak, właśnie tak. I przy okazji macie jej adres. - Podała nam karteczkę, na której było napisane:

Baker Street, 23

      - Przecież to na drugim końcu miasta! - wykrzyknęłam oburzona.

      - Niestety, ale to pilne i musicie tam pojechać - odparła Serine, a potem spojrzała na zegar na ścianie. - O nie, za chwilę się spóźnię na spotkanie! Muszę już lecieć - powiedziała i wybiegła z domu.

W ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz