18

1.3K 101 11
                                    

Eren przechadzał się po mieście co jakiś czas biorąc większy wdech rześkiego powietrza, w którym unosił się zapach jesieni... Całe wakacje zleciały tak szybko, tak dużo się działo, A jednocześnie niewiele... Liście na drzewach powoli zaczęły przybierać odcienie żółci i nie tylko... Niektóre już spadły, A niektóre silniejszy wiatr wznosił w powietrze grając im melodie do tańca i zgrabnych piruetów, aż w końcu opadną na ziemię.

Na dworze nie było zimno, jedni odważyli się pozostać w cienkich narzutkach, a inni woleli wyciągnąć z szafy jesienny płaszczyk, który idealny wprowadzi ich w jesienny klimat. Tym, który wolał cieplutki ubiór i cudowny płaszczyk był nie kto inny jak Eren.

Przyglądał się witrynom sklepowym i z trudem odmawiał sobie szaleństw w postaci jesiennych zakupów. Jego większym zmartwieniem było to, że chciał się usamodzielnić, a póki co nic z tego nie wychodziło. Wciąż miał za mało pieniędzy, co raczej zrozumiałe, pracował zbyt krótko.

Wszedł do jednego ze sklepów, do którego i tak miał zamiar iść. Zaczął przeglądać dodatki do mieszkania, bibeloty różnego rodzaju zawsze bardzo go kręciły. Mimo iż był syfiarzem, to bardzo lubił różnego rodzaju ramki na zdjęcia, kocyki, ciekawe poszewki, zapachowe świeczki.

- Nn... Goździki z pomarańczą czy kwiaty... - powiedział nieświadomie do siebie patrząc na dwie świece zapachowe.

- Goździki z pomarańczą - wtrącił się znajomy głos. Eren spojrzał na człowieka, który udzielił mu odpowiedzi.

- Pan Ackermann... Dzień dobry - uśmiechnął się i odłożył świece o zapachu kwiatów na swoje miejsce. - Przperaszam, czasami mówię do siebie... Heh

- Zauważyłem - skomentował po czym sam zaczął szukać świec.

- Szuka pan świec? Będzie się Pan szykować na randkę? - te słowa mimo iż padły z jego własnych ust, to i tak w pewnym sensie zabolały Omegę.

- Randkę? Jak Boga kocham przysięgam, że Hanji dostanie zakaz zbliżania się do Ciebie... - wybrał zapach limonki. - Świece to nie tylko randka

- Hehe... - zaśmiał się nerwowo czując ulgę. - Racja... Chociaż we wszystkich romansidłach jakie czytałem Alfa zawsze kupował świecie tylko wtedy, kiedy szykowała się randka

- To jakieś bzdury, przestań to czytać bo ci mózg rozpuści - włożył do koszyka świece i wybrał jeszcze taką o zapachu lawendy. - To tak nie wygląda

- Oj nie prawda, miłość zawsze jest słodka

- A ja myślałem, że smakuje i pachnie jak mięta... A to raczej nie słodycze

- Czepia się Pan szczegółów - powiedział poważnie po czym się roześmiał. - Myślałem, że szef dziś pracuje

- Miałem, ale stwierdziłem, że przyda mi się chwilą wytchnienia, wujek dziś robi za mnie

- Czyli oboje mamy dziś wolne

- Na to wygląda - zapadła chwila ciszy, Levi spojrzał na niego kątem oka, włożył drugą świece do koszyka. - Masz jakieś plany na dziś?

- Nie - odparł.

- To może pójdziemy gdzieś razem? Coś zjemy czy coś takiego...

- Z przyjemnością - odpowiedział z uśmiechem i małym rumieńcem, nie spodziewał się takiego zaproszenia...

Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz