6. Melania.

1.6K 54 1
                                    

- Tato! Nie psuje nam tego wieczora!- Eli jest już na maksa wkurzona.- Jesteśmy już dorosłe i umiemy o siebie zadbać.
- Nie wydzieraj się na mnie.- Mówi opanowanym głosem Sed. Sama nie wiem czy powinnam się odzywać, zaraz się pokłócą przeze mnie.
- Nie kłóćcie się przeze mnie. Sed na prawdę nic nam nie będzie. Dawno go nie widziałam. Już pewnie nawet zapomniał jak wyglądam.- Spojrzał na mnie w lusterku wstecznym przenikliwym wzrokiem. Pokręcił tylko głową i włączył się do ruchu.
- W takim razie pojedziemy tam razem i w nocy wrócimy do domu.
- Co?- Krzyknęłyśmy jednocześnie.
- Albo jedziemy razem albo w ogóle, jak chcecie.- Wytrzeszczam na niego oczy bo to już lekka przesada.
- Chyba żartujesz. Przecież nie pojadę z ojcem na imprezę. Możemy w takim razie zawracać.- Eli znowu podniosła głos. Jest wyraźnie zawiedziona
- To zawracamy.
- Nie. Jedziemy.- Rzucam szybko za nim zawróci.- Sed. Proszę możesz poczekać w aucie albo iść do pobliskiego baru jak byśmy potrzebowały pomocy to zadzwonimy.- Eli mierzy mnie wzrokiem bo za pewne nie podoba jej się ten pomysł. Spojrzał na nas i widząc minę Eli przytaknął.
- Dobra. Możemy tak zrobić. Poczekam na was gdzieś ale macie dzwonić jak coś będzie się działo.
- Dobra.- Eli dalej brzmi na niepocieszaną a mi nawet ten pomysł się podoba.
Przez resztę drogi w aucie panuje cisza nie licząc cicho grającego radio. Nikt nic nie mówi. Czasami tylko wzrok mój i Seda krzyżuje się w lusterku. Rumienie się wtedy zawstydzona przypominając sobie tamtą noc.
- Jesteśmy. Zatrzymam się tutaj i tutaj będę na was czekał. Zadzwońcie jak będziecie chciały wracać.- Odwraca się do nas i patrzy to na mnie to na Eli. Przechodzi mnie dreszcz od jego spojrzenia.- Macie uważać i dzwonić w razie kłopotów.
- Dobra.- Eli wychodzi z auta niezadowolona.
- Sed...
- Idź już Mel. Bawcie się dobrze.- Nie patrzy już na mnie tylko zaczyna przeglądać coś w telefonie. Wysiadam i biorę torbę z bagażnika chociaż większość z tych rzeczy nie będzie nam już potrzebne.
Idziemy kawałek leśną drogą aż docieramy do pola namiotowego. Nasi znajomi rozbili namioty blisko jeziora.
Witamy się ze wszystkimi wyjmujemy nasz prowiant i alkohol. Rozsiadamy się na ławeczkach z drzewa po środku pali się ognisko. Z radio na baterie leci muzyka. Pijemy, jemy i się bawimy. Niestety Thomas faktycznie tutaj jest i chociaż narazie się nie odzywa a ja prosiłam Eli, żeby nie wspominała o tym incydencie i obiecała, że będziemy trzymać się od niego z daleka to boje się, że pod wpływem alkoholu on się znowu przyczepi. Mimo, że jest już późno i się ściemniło to jest dalej bardzo ciepło a chłopaki wymyślili, żeby wejść do jeziora. Przebieramy się w stroje w jednym z namiotów dziewczyn i idziemy na pomost większość ludzi jest już w wodzie. Siadamy z Eli na pomoście, moczymy nogi i wtedy czuję jak ktoś pociąga mnie mocno z stopę i wpadam. Serce wali mi jak oszalałe gdy zostaje wciągnięta pod wodę. Nagle czuję jak ktoś łapie mnie w talii i wypycha ku górze. Krztuszę się wodą i nic nie widzę. Słyszę tylko jak Eli drze się na kogoś jednak nic nie rozumiem.
W końcu oddech staje się bardziej normalny. Odgarniam włosy z oczu i je przecieram wtedy widzę kto mnie trzyma w talii. Thomas. Uśmiecha się bezczelnie.
- Porąbany jesteś! prawie ją utopiłeś.- Moja przyjaciółka krzyczy na niego. Zdarzyła też wskoczyć do wody.- Mel nic ci nie jest?- Kręcę tylko głową niezdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa.
- Nie drzyj się to tylko zabawa.- Odpowiada Thomas jeszcze mocniej przyciskając mnie do siebie.
- Jaka kurwa zabawa.- Odezwał się jeden z kolegów.- Stary mogłeś ją utopić.
- Dajcie mi spokój.- Thomas mnie puszcza odwraca się i odpływa.
Eli mnie przytula.
- Chcesz wracać do domu?- W głosie Eli słychać troskę. Biorę dwa wdechy żeby się pozbierać
- Nie kochana. Dołączmy do reszty chyba fajnie się bawią.- Podpływały do grupki znajomych i zaczynamy się z nimi wygłupiać. Na szczęście Thomas gdzieś zniknął.
Po około godzinie wracamy na brzeg.
- Zrobiło się zdecydowanie chłodniej.- Szczękam zębami. Wszyscy trzęsiemy się z zimna.
- Prawda chodź szybko się przebrać.- Eli ciągnie mnie do toi toia. Przebieramy się w dresy jedna po drugiej i idziemy do reszty zagrzać się przy ognisku.
Eli piję dużo więcej niż ja i dlatego teraz wygląda jakby potrzebowała już snu. Siedzi oparta o jedną z koleżanek a ja idę jeszcze zrobić siku i wtedy planuje zadzwonić do Seda. Wychodząc z kibelka czuję jak ktoś łapie mnie boleśnie za rękę i szarpie. Uderzam w kogoś po czym podnoszę wzrok. Thomas. Oczywiście.
- No maleńka. Myślałaś, że mi uciekniesz bez chociażby jednego buziaka?
- Weź mnie zostaw!
- Oh, zostawię jak dasz mi buziaka.- Nachyla się z ustami do moich ust. Złapał mnie obiema rękami za ramiona.- Jesteś taka seksowna, że mam ochotę cię schrupać.- Zaczynam się trząść tym razem z nerwów.
- Thomas puść mnie!- Krzyczę głośniej.
- Bądź cicho bo jeszcze ktoś nas usłyszy.- Właśnie o to mi chodzi ale nie mówię tego na głos. Potrząsa mną wbijając paznokcie przez cienką bluzę w skórę.- Nie spodobało mi się jak ostatnio mnie uderzyłaś. Powinienem ci się odwdzięczyć.- Warczy mi do ucha po czym popycha na drzwi toi toia.
- Czemu się tak na mnie uważałeś?
- Bo lubię jak dziewczyna stawia opór.
- Rozumiesz, że mi się nie podobasz.- Krzyczę próbując się wyrwać. Mam nad nim nie wielką przewagę ponieważ on jest pijany a ja prawie trzeźwa. Szarpie się ale jednak nie jestem w stanie go odepchnąć. Zbliża twarz do mojej szyi po czym językiem przejeżdża w miejscu pulsu. Ten gest sprawia, że robi mi się niedobrze.
- Mel, Mel- słyszę głos Eli. Jestem w szoku, że zauważyła, ze mnie nie ma.
Moje imię woła jeszcze kilka innych osób.
Thomas mnie puszcza i zostawia samą, roztrzęsioną.
- Tu jesteś. Co się stało?- Bełkocze Eli i od razu zauważa, że coś jest nie tak.
- Nic. Chodźmy po nasze rzeczy. Zadzwonię do Sedrica.
- Dobra.- Mówi nie pewnie ale jeden z kolegów dalej mi się przygląda. Eli już idzie do namiotów a on mnie zaczepia i pyta co się stało. Domyśla się, że chodzi o Thomasa ale obiecuje, że nic nikomu nie powie. Odprowadzi nas też do auta.
Wybieram numer Sedrica. Odbiera od razu.
- Przyjedź już po nas.- Mówię jak najbardziej spokojnie.
- Zaraz będę. Przyjść tam po was?
- Nie damy radę. Kolega nas odprowadzi.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz