Scuse

469 30 51
                                    

Obudziłam się w nocy. Podniosłam się delikatnie i poszukałam swojego telefonu w stercie mokrych chusteczek i spojrzałam na wyświetlacz. Była 2 w nocy, nie spałam za długo, ale no zawsze lepsze to niż nic. Co ciekawe nie miałam żadnych powiadomień od nikogo. Poczułam, że mój pęcherz jest pełny więc wstałam do łazienki. Załatwiłam się i popatrzyłam w lustro. Miałam czerwone i podkrążone oczy, włosy były potargane, a na oczach miałam resztki maskary. Zmyłam więc cały makijaż, rozczesałam włosy i przemyłam swoją ranę na nadgarstku wodą i mydłem tak jak kazała mi to robić Daria. Podobno to po to żebym nie miała zakażenia, ale ja się nie znam więc jej ufam i wole stosować się do zaleceń mojej prywatnej lekarki. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam, że Thomas ma otwarte drzwi i pali się w jego pokoju światło. Weszłam więc powoli do środka i ujrzałam go leżącego do mnie plecami. Podeszłam do niego i ujrzałam, że nie śpi, ale ma zaschnięte łzy na policzku.

-Ej Thomas co się stało? Czemu płakałeś? - Zapytałam i położyłam się obok niego, a on się do mnie obrócił.

-Bo to wszystko moja wina. - Oznajmił, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Co? Jaka twoja wina?

-No bo się pocięłaś. A to moja wina. Mogłem ich nie zostawiać samych. Przepraszam. - Powiedział i się do mnie przytulił. Nie wiedząc o co mu chodzi pogłaskałam go po włosach. Po kilku minutach popatrzyłam na niego z powrotem.

-Thomas proszę powiedz mi o co chodzi, bo ja nie rozumiem. - Chłopak usiadł po turecku, a ja naprzeciwko niego.

-Wczoraj mieliśmy imprezę z okazji tego, że dostaliśmy się do tego finału. Opowiedziałem im całą historię o płycie, a oni się zgodzili. Vic i Damiano byli strasznie przygnębieni więc wyciągnąłem kokainę. Każdy z nas wciągnął oprócz oczywiście Ethana. Wleciała jeszcze wódka, drinki i wiele innych alkoholi. Byliśmy strasznie pijani. Było coś około drugiej gdy ja z Ethanem pojechaliśmy do mnie do domu. Zostawiłem ich samych. Wiedziałem, że mogą coś odwalić. Mogłem ich powstrzymać. Zabrać ich ze sobą.

-Ty jesteś jednak debilem. To nie jest twoja wina, że się pocięłam. To nie ma nic wspólnego z tobą. Nie zrobiłeś mądrze, że zostawiłeś ich samych, ale też nie musiałeś ich brać ze sobą. Są dorośli, a zachowali się jak dzieci i idioci w jednym. Nie przejmuj się. - Przytuliłam się do niego, a on oddał uścisk.-Przepraszam, że teraz o to zapytam, ale czy między tobą, a Ethanem coś jest?

-W sumie sam nie wiem. Pocałowaliśmy się wczoraj...

-Co?! - Krzyknęłam radośnie. - Czemu nic nie powiedziałeś?!

-Hmmm... Pomyślmy. Po przyjeździe zamknęłaś się w pokoju, wczoraj w nocy raczej bym ci tego nie powiedział, bo umierałaś, w aucie przy ojcu i Ethanie to tak słabo... Mam wymieniać dalej?

-Zrozumiałam. Pamiętaj, że masz być szczęśliwy, a ja cię będę wspierała.

-Dziękuję.

-A i nie rozwalaj zespołu przeze mnie czasami, bo ja cię znam i wiem, że jesteś w stanie to zrobić.

-Ale ja nie wiem czy będę w stanie.

-Dasz radę.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a ja później wróciłam do siebie. Zapaliłam sobie świeczki i wzięłam książkę do czytania, ponieważ nie byłam zmęczona. Po upływie chyba trzydziestu minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Kurwa nie że coś, ale jest 3 w nocy, a ja słyszę dzwonek do drzwi. Chwyciłam nożyczki do ręki oraz zapaliłam latarkę w telefonie, a następnie zeszłam na dół. Zawsze to ja otwieram drzwi niezależnie od godziny, jakieś takie przyzwyczajenie. Ujrzałam tatę na schodach oraz Thomas'a, ale powiedziałam, że mają iść do pokoju, a jak będzie źle to zacznę krzyczeć. Powoli przekluczyłam drzwi, a później je otworzyłam. Ujrzałam Damiano. Zrospaczonego Damiano. Spojrzał na moją rękę i wyrwał mi ostrze z ręki.

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz