54

353 19 7
                                    

3 lata później

ANASTASIA

- Nie może więcej dojść do takiej sytuacji. Prawie straciliśmy pacjenta przez wasze bezsensowne dyskusje! - Usiadłam w swoim fotelu i spojrzałam na stojącą przed moim biurkiem grupę stażystów. - Rozumiem, że są dla was ciekawsze tematy niż wysadzenie sobie połowy twarzy eliksirem ale od tego tu jesteśmy. Po to tu przyszliście, żeby pomagać takim osobom jak nasz pacjent, Pan Seamus.

- Przepraszamy, Pani Malfoy, na prawdę. - Jeden z stażystów postawił krok w stronę biurka i uśmiechnął się życzliwie. - To się więcej nie powtórzy.

Pokiwałam głową i podniosłam się z miejsca. Wiedziałam, że czują się źle z sytuacją, do której doszło i żałowali tego co zrobili. Postanowiłam odpuścić i wyciągnęłam z szafki pudełko z ciastkami, które dzień wcześniej upiekłam w domu.

- Poczęstujcie się i wracajcie na oddziały. Minęła dopiero połowa zmiany i potrzebujecie siły. - Wręczyłam im po ciastku naładowanym ziołem dodającym energii i patrzyłam jak powoli wychodzą z gabinetu. Jedynie Brad, chłopak, który chwilę wcześniej przepraszał w imieniu całej grupy został w miejscu. Oparł się dłońmi o oparcie fotela stojącego przed moim biurkiem i uśmiechnął się nieśmiało. - Coś się stało?

- Chciałbym chwilę z Panią porozmawiać jeśli mogę.

Schowałam pudełko z ciastkami do szuflady i kiwnęłam w jego stronę w geście zachęty. Był jednym z lepszych stażystów a temperamentem przypominał mi Emmę, z którą z resztą pracował najwięcej. 

- Coś nie tak ze stażem?

- Nie, nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego jeśli mam być szczery.

- Więc w czym problem? - Podeszłam do wciąż stojącego przy krześle chłopaka i założyłam ręce na piersi. - Od ukończenia mojego stażu minęły dopiero trzy lata, możesz mi powiedzieć o wszystkim.

Słyszałam o paru zgrzytach pomiędzy tegoroczną grupą i domyślałam się, że chodziło im o nierówne traktowanie. Lepsi stażyści mieli więcej możliwości i mogli samodzielnie prowadzić niektóre zabiegi czy wizyty, ci słabsi próbowali się na nich wyżyć. Brad nie wyglądał na takiego, którego obchodziłoby to co inni myślą na jego temat, właściwie był przez wszystkich uwielbiany.

- Tak myślałem, że nie jest Pani ode mnie dużo starsza. - Uśmiechnął się i położył dłoń na oparciu krzesła stojącego bliżej mnie. - Właściwie to wygląda Pani jakby była w moim wieku.

Uśmiechnęłam się sarkastycznie i uniosłam wyżej głowę. Rozumiałam do czego dąży i choć było mi miło, że po ślubie się jeszcze komuś podobam to nie byłam zainteresowana jego zalotami.

Liczył się tylko Draco.

- Więc chciałeś porozmawiać o tym na ile lat wyglądam? - Uniosłam brew i postawiłam nogę w tył gdy chłopak uśmiechnął się leniwie i przegryzł usta.

- Nie, właściwie to chciałem się o coś zapytać.

Patrzył mi w oczy z uwodzicielskim wyrazem twarzy i zbliżył się jeszcze o krok. Pech chciał, że za sobą trafiłam już jedynie na szafkę z dokumentacją i brakowało mi drogi do ucieczki.

- Brad, nie zrozum mnie źle ale musisz się odsunąć.

- Nie musisz już dłużej udawać. - Szepnął i pochylił się w moją stronę. Oparłam dłoń na jego ramieniu i lekko go odepchnęłam. - Wiem, że też o tym myślałaś.

- Co? - Pokręciłam głową na boki i naparłam na niego z całej siły.- Nie wiem co sobie wyobraziłeś ale po pierwsze jestem mężatką a po drugie nie jestem zainteresowana.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz