Rozdział 7 - Bar

284 28 11
                                    

Reakcja/ Październik 2019 / 16:52 

Korytarze w budynku wydziału historii były jednym z najmniej ulubionych miejsc Harry'ego, być może na całym świecie. Były długie i wąskie, po obu stronach znajdowały się stare kaloryfery, a kosze na śmieci pachniały zbyt mocną, jednodniową kawą. Na szczęście korytarze nie były zbyt zatłoczone o tak późnej porze; Harry musiał tylko oddać papierową kopię pracy z historii sztuki i wyjść.

Ostry dreszcz przeszedł mu po kręgosłupie, gdy głęboki, nieznany głos rozległ się echem w korytarzu. 

- Hej, wiesz może, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa?

O, do jasnej cholery. Świetnie, po prostu świetnie.

Harry spuścił głowę, jak zawsze, mocniej przyciskając do piersi teczkę z pracami plastycznymi. Nie widział nikogo innego na korytarzu, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że ta osoba mówiła właśnie do niego.

- Hej, mówię do ciebie, stary. Hej!

Miał nadzieję, że jeśli będzie szedł dalej, facet się zorientuje. Skupił całą swoją uwagę na zamkniętych drzwiach każdej z sal seminaryjnych, odliczając w myślach kolejne numery, aż dotarł do gabinetu swojego profesora.

Kroki za nim nie ustawały. Głos odezwał się ponownie: 

- Hej, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Jaki masz, kurwa, problem...

Szorstkie palce wbiły się w jego ramię, siłą obracając go dookoła. Harry'emu serce podeszło do gardła i rozeszło się po głowie, pulsując mocno w obu uszach, gdy stanął twarzą w twarz ze zdenerwowanym chłopakiem, który mówił do niego ostrym tonem.

- Pytałem cię, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa - powtarzał zniecierpliwiony blondwłosy chłopak. - Wiesz, gdzie to jest, czy jesteś zbyt głupi, żeby to sobie przypomnieć?

Harry przytaknął chwiejnie. Zaczął wyciągać telefon z kieszeni, walcząc ze śliskim urządzeniem. Ręce mu się trzęsły, gdy szukał aplikacji nawigacyjnej, w głowie mu się kręciło, a opuszki palców niezgrabnie stukały po małym ekranie. Każdy ruch wydawał się zbyt wolny; piętnastostronicowy tekst z historii, który trzymał pod pachą, był rozgrzany jak tykająca bomba zegarowa odliczająca czas do zera.

- Stary, po prostu mi, kurwa, powiedz - wykrzyknął chłopak, z wyraźną irytacją w głosie. Przeczesał palcami jasne włosy, rozczesując ich końcówki. - Nie mam czasu na to cholerstwo. 

Mimo trzęsących się rąk Harry zdołał unieść palec, cicho błagając chłopaka o cierpliwość. Zaczął obracać urządzenie, żeby pokazać mu różne opcje, a mapa w telefonie pokazywała więcej informacji, niż kiedykolwiek byłby w stanie zapamiętać.

Niestety, cierpliwość drugiego chłopaka była na wyczerpaniu - albo w ogóle jej nie było, co wydawało się bardziej prawdopodobne. 

- Co się z tobą dzieje? - skwitował, zupełnie ignorując informacje, które podawał mu Harry. - Nie możesz po prostu dać mi wskazówek? Dlaczego nie?

- Hej, co tu się, kurwa, dzieje?!

Głos Louisa rozniósł się po korytarzu, odbijając się echem po pustej przestrzeni. Oczywiście, Louis miał dziś wieczorem zajęcia z historii. Harry nie mógł się zdecydować, czy jest najszczęśliwszą, czy najnieszczęśliwszą osobą na świecie.

Harry natychmiast stanął naprzeciwko niego, patrząc w jego niebieskie, płonące oczy. Przycisnął dłonie do klatki piersiowej starszego chłopaka, a oczy miał szeroko otwarte i błagalne. Pokręcił szybko głową, starając się odepchnąć Louisa do tyłu, z dala od drugiego chłopaka.

Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz