Harry czekał.
Było już prawie po jedenastej, gdy Louis wsunął klucz do zamka. Leżał owinięty w koce na kanapie, wpatrując się w przestrzeń, z kubkiem herbaty między palcami. Już dawno wystygła. Serce bolało go z bólu, a kości łomotały ze zmęczenia, ale niespokojne myśli bez przerwy krążyły po jego głowie.
Nigdy nie potrafił zasnąć po kłótni z Louisem. Wiele się zmieniło przez te lata, ale nie był pewien, czy ten fakt kiedykolwiek się zmieni.
Nie podniósł wzroku, gdy usłyszał kroki Louisa, ale zauważył, że starszy chłopak zatrzymał się w drodze do sypialni. Nie mógł zdecydować, czy Louis był zaskoczony, czy odetchnął z ulgą.
- Jeszcze nie śpisz.
Harry nie zwrócił na niego uwagi. Postawił herbatę na bocznym stoliku z delikatnym brzękiem delikatnej porcelany uderzającej o lite drewno.
Louis cicho przemierzał pokój, a jego stopy w skarpetkach sunęły po szorstkim dywanie. Przykucnął przed Harrym, desperacko szukając kontaktu wzrokowego, który nie następował.
- Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.
Jego dłonie znalazły drogę do ud Harry'ego, pocierając i ściskając miękkie mięśnie. Harry tylko mocniej owinął koc - ochronnie - wokół ramion, a oczy wlepił w swoje kolana.
- Kochanie. Proszę - błagał Louis. - Przepraszam. Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Jestem idiotą.
Harry wpatrywał się uważnie w dłonie Louisa, nie chcąc spojrzeć na chłopaka. Zamiast tego studiował sposób, w jaki opuszki palców starszego chłopaka tańczyły na jego udach; każdy mały kawałek zdawał się do siebie pasować i czasami Harry zdumiewał się nad cudownością tego wszystkiego. Kiedy dłonie Louisa idealnie układały się na jego miękkich mięśniach, zastanawiał się, jak to możliwe, że fizycznie pasują do siebie jak puzzle, a mimo to wciąż tak zaciekle się kłócą.
- Przynajmniej powiedz mi, że jestem idiotą. Ty to wiesz i ja to wiem. - Dłonie na udach Harry'ego znieruchomiały, kciuki Louisa bębniły po jego kolanach. - Czuję się tak źle. Czuję się tak okropnie. Chciałbym, żebyś po prostu powiedział mi, jakim jestem okropnym chłopakiem.
Harry w końcu podniósł wzrok ze swoich kolan i złączył ich spojrzenia. Błękit przeplótł się z zielenią, gdy pokręcił głową - bo nie. Bez względu na to, jak lekkomyślnie lub nieuważnie zachowywał się Louis, nigdy nie mógł być złym chłopakiem.
Był wszystkim, co Harry miał, i wszystkim, czego potrzebował.
Sprawiał też, że głowa Harry'ego czasami graniczyła z eksplozją, ale to już zupełnie inna historia. Choć Harry chciałby wtulić się w pierś Louisa i płakać, dopóki wszystko nie wróci do normy, to nie była to historia, którą teraz żyli.
Wstał gwałtownie z kanapy, strząsnął ręce Louisa ze swoich ud i przeszedł obok niego, nie kiwnąwszy nawet głową. Harry sięgnął po płaszcz, ale po chwili się rozmyślił i wyszedł przez drzwi frontowe. Zostawił je za sobą otwarte, wiedząc, że Louis za nim pójdzie.
- Zaraz, zaraz. Co ty, kurwa, robisz? - zawołał za nim starszy chłopak. - Jest środek cholernej nocy! Dokąd ty się wybierasz?
Żółte, migoczące światła na korytarzu sprawiały, że Harry wydawał się mały, ze skulonymi ramionami owiniętymi ochronnie wokół siebie. Louis zgarnął klucze z lady i ruszył za chłopakiem, zatrzaskując za sobą drzwi wejściowe. Gwałtowny huk odbił się echem po krótkim korytarzu, podążając za Harrym w dół schodów prowadzących na parking.
CZYTASZ
Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]
ФанфикAkcje i reakcje. [Albo: Harry nie odezwał się od ponad roku, a jego chłopak, Louis, wciąż nie może się dowiedzieć, jak do tego doszło. Harry jest na drugim roku studiów, Louis jest na ostatnim, i razem borykają się ze światem pełnym hałasu.] Autork...