Reakcja/ Grudzień 2019 / 12:00
Harry zeznawał na rozprawie.
Jego głos był szorstki i drżący od używania (i oczywiście z nerwów), ale opowiedział całą historię, nawet się nie załamując. Rodzina dziewczyny ciągle mu dziękowała. Był dla nich kimś obcym, ale mimo to był gotów stanąć w obronie tego, co słuszne - nawet jeśli dla niego było już za późno, nie pozwolił innym przechodzić przez ten sam ból. Louis chciał porwać go z mównicy i posadzić z powrotem na swoich kolanach. Zamiast tego patrzył, jak Harry opowiada swoją historię, z mieszaniną dumy i bólu serca.
Gdy tylko sprawa została zamknięta, Louis wziął Harry'ego w ramiona i odprowadził do drzwi. Na szczęście dla nich, większość ludzi znała Harry'ego i zostawiła go w spokoju. O tym, co mu się przydarzyło, przeczytali już w gazetach, a w ich okolicy stało się to już czymś w rodzaju niewypowiedzianej historii grozy: nierozwiązaną zagadką chłopaka z oparzeniami, który nie chciał powiedzieć, jak się ich nabawił.
Od tamtego dnia nie wrócili do liceum, ale Harry poszedł tam z policjantem i pokazał mu dokładnie miejsce zdarzenia. Oprowadził mundurowego po wszystkich etapach tych okropnych piętnastu minut życia, a Louis cały czas trzymał go za rękę.
Gdy pożegnali się z policjantem, Louis został na parkingu, spoglądając na budynek ich starego liceum. Zakurzony czerwony dach z czasem wyblakł, ale wspomnienie Harry'ego, który wyszedł z budynku ze łzami na twarzy i poparzeniami na skórze, było świeże jak nigdy dotąd.
- Lou. - Głos Harry'ego był drżący, co sprawiło, że Louis wrócił myślami do tej chwili. Odwrócił się w stronę chłopaka, wymuszając nieprzekonujący uśmiech.
- Hej, hej. Ćśś - powiedział, powstrzymując łzy. - Udało nam się.
Harry przytaknął.
- Udało nam się - zgodził się, trzymając Louisa blisko siebie. Połączył ich ramiona, ich ciała zlały się w jedno. Jego ton był równie nieprzekonujący jak uśmiech Louisa. - Wszystko w porządku.
W słowach Louisa pobrzmiewała gorycz.
- Naprawdę?
Znów skinął głową. Otworzył usta, potem znów je zamknął, aż w końcu powiedział cicho:
- Mówiłeś mi, żebym nie przepraszał, i masz rację - nie mogę przepraszać za to, że się nie odzywałem. Ale muszę przeprosić za to, co ci wyrządziłem.
Louis już kręcił głową. Objął Harry'ego ramieniem za szyję, wtulając młodszego chłopaka w swój bok.
- Będę ci powtarzał, żebyś nie przepraszał, aż w końcu to do ciebie dotrze - odparł stanowczo. - Nie masz absolutnie za co przepraszać. Ani teraz, ani nigdy.
- Nie, nie, posłuchaj - nalegał Harry. - Jest mi bardzo przykro. Wiem, że powiesz, że to nie była moja wina, bo to nie był mój wybór, ale ja nigdy nie będę w stanie wynagrodzić ci tego, przez co przeszedłeś. To było trudne dla mnie, ale dla ciebie też musiało być trudne - może nawet jeszcze trudniejsze - i nic nie mogę na to poradzić.
- To było naprawdę trudne - zgodził się Louis. - Były chwile ... były chwile, kiedy chciałem umrzeć. Czasami zastanawiałem się, czy nie byłoby łatwiej, gdybyśmy mogli zacząć wszystko od nowa, wiesz? Jakbyśmy - Boże, to zabrzmi tandetnie - mogli się spotkać w innym życiu. Byłem tak pewny, że w innym życiu cię znajdę i będziemy mieli szansę spróbować jeszcze raz.
- Och, kochanie. Moja miłości - wyszeptał Harry. Podniósł dłoń, by czule objąć szczękę Louisa. Słońce biło na nich z góry, a fale ciepła unosiły się z ciemnego chodnika pod ich stopami. - Dlaczego nic nie powiedziałeś? Dlaczego mi nie powiedziałeś?
CZYTASZ
Open hands and closed fists (but nothing fills the silence) [Tłumaczenie]
FanfictionAkcje i reakcje. [Albo: Harry nie odezwał się od ponad roku, a jego chłopak, Louis, wciąż nie może się dowiedzieć, jak do tego doszło. Harry jest na drugim roku studiów, Louis jest na ostatnim, i razem borykają się ze światem pełnym hałasu.] Autork...