6. Plan

61 4 0
                                    

-mam ogromne szczęście, że robię wspólnie z tobą ten projekt. Ostatnim razem robiłem go z Peterem i nie wspominam tego za dobrze. -odrzekł Remus idąc razem z Aurelią na lekcje transmutacji.

-też się cieszę- dziewczyna cicho się zaśmiała. -może spotkamy się dziś o 17 w bibliotece? Materiału jest całkiem sporo a czasu nie za dużo.

-jasne, mam parę książek więc nie będziemy musieli szukać.

-świetnie ja też postaram się coś przynieść. -w tym samym momencie weszli do klasy i zajęli swoje miejsca.

Lucy promiennie uśmiechneła się do czarnowłosej.

-pasujecie do siebie. -Aurelia od razu wystrzerzyła oczy i zdumiona spójrzała na koleżanke.

-ohh nie.. Nie, on jest tylko moim znajomym nic więcej. Przecież sama wiesz, że nie mam z nim za dużo kontaktu. -blondynka zrobiła smutną minę i zaczęła coś rysować na pergaminie.

Aurelia odetchneła z ulgą, nie lubiła gdy ktoś tak robił. Zawsze się przy tym mimowolnie peszyła i nie wiedziała jak odpowiadać by bardziej się nie pogrążać.

James siedział ławkę obok nich i nerwowo bawił się piórem. Cały czas wracał wspomnieniami do poprzedniej nocy. To był pierwszy raz jak ktoś oprócz huncwotów widział go w takim stanie.

Nadal dziwił się jak kojąco słowa i dotyk dziewczyny na niego zadziałały. Poczuł się wtedy jakoś niespotykanie bezpiecznie i wiedział, że dziewczyna nie będzie się z niego wyśmiewać.

Mimo tego, że poznał ją niedawno to już wiedział jaka jest, w swój pewien sposób ufał jej. Tak jakby znali się już od dawna.

Mimowolnie spojrzał na dziewczynę, która w tym momencie poprawiała kosmyki włosów spadające na jej twarz.
Chłopak podparł brodę o rękę i zaczął wpatrywać się w jej poczynania.

,,Wygląda uroczo,,- pomyślał Potter.

Po czym zaśmiał się jak dziewczyna zaczęła się wkurzać na niesforne włosy, które nie chciały się ułożyć. Zrezygnowana Aurelia odpuściła sobie walkę z fryzurą, przechyliła lekko głowę i spostrzegła patrzącego na nią rozbawionego James'a.

Chłopak od razu posłał jej ciepły uśmiech i odwrócił swój wzrok.
Czarno włosa poczuła, że robi jej się gorąco. Szybko spuściła głowę by ukryć swoje rumieńce i zaczęła bazgrać coś w zeszycie.

Po drugiej stronie sali siedziała Lily, która ze zdziwieniem przyglądała się tej dwójce. To nie pierwszy raz jak widzi James'a wpatrzonego w tą dziewczynę.
Momentalnie zalała ją fala zazdrości, chociaż zawsze odtrącała chłopaka to z czasem zaczął się jej podobać.

,,On jest mój ty mała suko. Jeszcze tego pożałujesz.,, -pomyślała, zaciskają gniewnie długopis w dłoni.

***************************************

Popołudnie zaczęło się od zakończenia eliksirów. Aurelia i Lucy skierowały się pośpiesznie do biblioteki w celu dokończenia eseju na zielarstwo.

-akurat tego to się nie spodziewałam- odrzekła blondynka wyciągając z torby potrzebne jej książki.

-ja też. Nadal nie mogę uwierzyć że Ben zaczął chodzić z tą przemądrzałą i nadęta Angeliną. - Bell spojrzała wspołczująco na smutną dziewczynę- najwidoczniej nie był ciebie warty... - pojedyncza łza spłyneła z policzka Lucy przez co czarno włosa  natychmiastowo objęła ją w ciepłym przytulasie.

-od teraz skupaiam się na nauce i żaden chłopak mi w tym nie przeszkodzi!- przetarła mokrą twarz i uśmiechneła się słabo do Aureli.

Po 10 minutach nauki dziewczyny usłyszały głośne szepty wywodzące się za jednego z regałów.

-akurat teraz musiałeś zgubić tą pelerynę?! -dało się słyszeć zbulwersowanego Syriusza.

-nie moja wina, że pewna wspaniałomyślna osoba zachciała zjeść pudding czekoladowy o 3 w nocy! -odpowiedział zirytowany James.

-ten pudding to nawet dobry nie był. -prychnął Black.

-nie czas na kłótnie, bierzemy tą książkę i spadamy. -wyszeptał Peter zmęczonym głosem i podążył za zamyślonym Remusem.

Dziewczyny zdziwiły się obecnością chłopaków w bibliotece. Dobra może Remus lubiał tu przychodzić ale reszta unikała tego miejsca jak ognia.

-chyba muszą być bardzo zdesperowani, że tu przyszli. -zaśmiały się cicho.

-pewnie znowu coś kombinują. -od rzekła Aurelia i z powrotem zaczęła kartkować  strony podręcznika.

-musimy znaleźć kogoś dobrego w eliksirach i zielarstwie bo sami tego nie zrobimy. -cichy głos Petera wydobył się za regałów.

-musiał to by być ktoś zaufany. -oświadczył Remus i cicho westchnął.

-chyba wiem kogo możemy wziąść... -wyszeptał niepewnie Black.

Wszyscy z nich spojrzeli na niego z wyczekiwaniem.

-wszyscy przecież znamy jedną mądra krukonkę. -wyszczerzył się. -nie wiem co byście zrobili bez moich zajebistych pomysłów.

James odrazu poczuł się dziwnie zakłopotany i wziął głęboki wdech.

-nie to się nie uda, po co miałaby marnować na nas swój czas. -Potter zaczął niespokojnie się zachowywać.

-myślę, że warto spróbować. -powiedział Remus i spojrzał z oczekiwaniem na Jamesa.

-nie ma opcji, że ja jej to powiem. Czemu nie wy?

-ty jesteś jej bliższy, przecież pod... -zaczął Black lecz szybko przerwał mu Potter.

-nie wiem skąd to wywnioskowałeś ale muszę cię zawieść, ona za bardzo to mnie nie lubi. Chyba zapomniałeś, że to przeze mnie wylądowała w skrzydle szpitalnym!

-właśnie tym sposobem się do niej zbliżyłeś. Chyba, że ty wstydzisz się do niej zagadać? -uśmiechnął się chytrze Syriusz.

-jakbyś chciał wiedzieć to nikt mnie nie zawstydza, a teraz przepraszam bardzo ale jestem umówiony na szlaban. -oburzony i wkurzony James wyszedł szybkim krokiem z biblioteki.

-ostatnio jakoś się dziwnie zachowuje, może jest chory? -zdumiony Peter oparł się o regał.

Syriusz pokiwał głowa i zapatrzył się w okno jakby coś analizował, po chwili się lekko uśmiechnął.

Dziewczyny mogły usłyszeć tylko urywki rozmowy, Lucy otworzyła szeroko usta i spojrzała się na Arurelie.

-ciekawe co od ciebie chcą.

-nie mam zielonego pojęcia...

Wounded love-James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz