Rozdział 3

240 29 4
                                    

    Obudziłam się o 10:30. Na szczęście mamy sobotę - pomyślałam zadowolona. Wczorajszy wieczór był niesamowity. W sumie impreza skończyła się przed 3, bo goście nie byli w stanie bawić się dalej, ale zamiast wracać do domu wybrałam się z nowopoznanym blondynem na małą wycieczkę. Mieliśmy w planach przespacerować się na most i tam obejrzeć wschód słońca, ale idąc zapomnieliśmy o celu i pogrążyliśmy się w rozmowie.
-Ej, ten pies cię podrywa! -krzyknęłam do chłopaka, na co on zareagował śmiechem -pewnie to suka!
-Wybacz piesku, ale nie wiem czy widzisz, idę właśnie z prześliczną dziewczyną przy której nawet taki słodki szczeniak jak ty nie ma szans - czułam jak moje policzki robią się czerwone, jednak aby nie dać po sobie nic poznać zaczęłam się śmiać. Chlopak również poszedł w moje ślady.Najwidoczniej przechodzilismy przez jakąś wioskę gdyż z kolejnego podwórka wyleciała kura i zaczęła krążyć wokół mojego towarzysza, jednocześnie robiąc spory hałas.
- No proszę, widzę że serio masz niezłe branie u zwierząt - posłałam mu uśmiech ruszając przy tym brwiami. Jake przyłożył palce do ucha składając je na kształt telefonu:
- Call me maby baby!- posłał jej buziaczka, po czym oboje wpadliśmy w śmiech.
Niestety zanim dotarliśmy do mostu słońce zaczęło wschodzić. Chłopak złapał mnie w talii i szepnął do ucha:
- I jak wschód? Z chęcią obejrzałbym go z tobą, ale nie potrafię oderwać od ciebie oczu.
   Około 5 przyjechał po niego brat po czym odwieźli mnie pod dom. Obiecał, że się wkrótce spotkamy i poprosił o mój numer telefonu.
To było niesamowite. Przez chwilę poczułam się jak księżniczka w jakiejś bajce. Ale trzeba było wracać do rzeczywistości.
   Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam lekki makijaż i otworzyłam moją ogromną szafę pełną ubrań. I oto moje pytanie dnia: w co mam się dzisiaj do jasnej cholery ubrać ? Tak, wiem... To pytanie jest mega głupie. Ale cóż zrobić, miałam ochotę dzisiaj dobrze wyglądać, więc tym razem moja metoda wyjmowania pierwszych lepszych ubrań z szafy może nie do końca się sprawdzić. Postanowiłam założyć białą koronkową bluzkę i czarne krótkie spodenki.
    Pobiegłam w stronę kuchni. Jak zwykle o tej porze w moim domu nikogo nie było. Postanowiłam zrobić sobie kanapki z szynką i pomidorem. Po pewnym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam talerz do zlewu i skierowałam sie w stronę drzwi. Gdy je otworzyłam nikogo nie było. Rozejrzałam się dokładnie, jednak wokół jedynymi żywymi istotami były szczekające psy. Gdy już miałam zamykać ujrzałam na wycieraczce małą paczuszkę podpisaną moim imieniem.

------------------------------------
Hej :* przepraszam za długą nieobecność ;c niestety byłam bardzo zajęta.
Postaram się nadrobić ;*  Mam nadzieje że spodoba wam się rozdział ;D
Pozdrawiam :*
   

Królowa upadłychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz