Zaledwie trzy dni wcześniej oddałbym wszystko byleby tylko mieć możliwość poczucia odrobiny blasku słonecznego na twarzy. Przeraźliwie zimna temperatura wody nieznośnie mieszała się z silnym, mroźnym wiatrem szarpiącym nas za każdym razem kiedy próbowaliśmy na moment opuścić morze. Byliśmy niesamowicie wyziębieni, więc kiedy tylko poczuliśmy, że wiatr zaczyna cichnąć, a niebo przejaśniać, prawie krzyczeliśmy ze szczęścia. Podobnie było zresztą gdy po całej nocy walczenia o utrzymanie tętna ujrzeliśmy przebłysk słońca.
Teraz było jednak inaczej. Nasze spierzchnięte wargi błagały o jakąkolwiek zdatną do picia wodę, a sparzona nieustającym od kilku dni słońcem skóra piekła niemiłosiernie, sprawiając, że dotychczas nieznośnie zimna woda była jedynym ukojeniem na jakie mogliśmy liczyć. Morze od wielu dni rozciągało się z każdej ze stron nie dając nam nawet krzty nadziei na odnalezienie brzegu, a brak wiatru powodował, że tylko jeszcze bardziej odczuwaliśmy palący żar sączący się z pozbawionego chmur nieba.
Leniwymi ruchami wymęczonych nóg próbowałem holować nas w stronę w którą jak nam się zdawało, płynęliśmy od początku. Chwile kiedy Mara odzyskiwała siły na tyle by wspomóc nas swoimi mocami trafiały się coraz rzadziej jako, że byliśmy pozbawieni zarówno wody jak i jedzenia, nie wspominając już o ambrozji.
Odchrząknąłem głośno, starając się przeczyścić zdarte gardło, a rudowłosa dziewczyna uniosła powieki. Ze względu na jej urodę cała jej twarz była prawie tak czerwona jak włosy.
-Zgaś wreszcie to słońce Solace.-rzuciła zachrypniętym tonem.
Przez ostatni dzień bardzo mało rozmawialiśmy jako, że była to kolejna czynność, która pozbawiała nas sił.
-Jak sobie księżniczka życzy. Już gaszę.-odparłem zjadliwie, bez życia opierając głowę o zamoknięte deski. Nie miałem siły nawet trzymać się drzwi, a co dopiero używać mocy.-Mam wrażenie, że kręcimy się w kółko.
-Miałeś to samo wrażenie dwa dni temu. Wysil się na coś nowego.
-No tak, bo tyle się wokół nas dzieje.
-Więcej niż myślisz. Ja na przykład przestałam już być głodna. Myślisz, że to źle?
Nie odpowiedziałem. Wziąłem za to w dłoń trochę morskiej wody i potarłem sobie twarz. Mara zrobiła to samo i tak jak ja zanurzyła się w otaczającym nas morzu by nieznacznie przyspieszyć prędkość naszego poruszania się.
-Daleko jeszcze?-zapytała po chwili, unosząc się z desek.
Kącik moich ust uniósł się w półuśmiechu.
-Skądże. Za moment będziemy w hotelu.
-Will...
-Z czymś do picia i obrzydliwie wielkim talerzem jedzenia.
-Will widzisz to samo co ja?
-Wielką ilością wody i....
-Oh, zamknij się na moment do cholery.-warknęła, szturchając mnie w ramię. -Spójrz tam.
-To halucynacje, daj spokój.-mruknąłem wciąż nie podnosząc się z desek.
Słońce uparcie grzało nam w owinięte koszulkami głowy, a sam czułem jakby obraz przede mną co najmniej się rozdwajał. Nie miałem nawet ochoty myśleć o kolejnej złudnej dozie nadziei. Mara, jednak nie dawała spokoju. Uniosła mój podbródek ku górze i wskazała coś po naszej lewej stronie.
-Ty też to widzisz?
Wstrzymałem powietrze w płucach. Był tam. Piękny, górzysty, prawie, że niknący na tle błękitnego nieba.
CZYTASZ
Córka Olimpu - na podstawie Percy Jackson
FantasíaPercy Jackson, każdy kto chodź raz sięgnął po powieść Ricka Riordana, bądź słyszał o jego książkach, zna tego bohatera. Dziecko Posejdona, bohater nie jednej przepowiedni, wraz z przyjaciółmi ocalił świat nie jeden raz. Ale co by było gdyby jego his...