- Draco Malfoy – rzekł Dumbledore, patrząc groźnie z nad złotych oprawek okularów. – Od kiedy jesteś w szkole, wielokrotnie łamałeś obowiązujące tu zasady i występowałeś przeciw wszystkiemu, co cenimy w Hogwarcie. Wiele osób było twoimi ofiarami. Zwykle patrzyłem na to przez palce, ostatecznie, młodość ma swoje prawa i musi się wyszumieć. Pamiętam, za moich czasów...
Dumbledore rozpoczął opowiadanie o starym capie, worku traszek i szóstoklasistach z Hufflepuff’u. Draco wyłączył się, jak zwykle w takich momentach. Po latach praktyki przychodziło mu to z łatwością. Historie dyrektora były długie i nigdy nie kończyły się dobrze, a na dodatek zawsze występowały w nich stare capy. Ślizgon powrócił myślami do tego przedpołudnia, kiedy ujrzał twarz Pottera, który...
- Bez ironicznych uśmieszków, panie Malfoy! – wykrzyknął nagle Dumbledore.
Draco podskoczył i spojrzał na dyrektora spode łba. Dlaczego ludzie zawsze biorą jego uśmiech za grymas drwiny? Tylko dlatego, że jego górna warga miała zwyczaj unosić się nieco w lewo? Osobiście, uważał, że to urocze.
- Przepraszam dyrektorze.
- Zniszczyłeś dzisiaj pelerynę niewidkę Harry’ego Pottera – powiedział Dumbledore. – To był okrutny i bezmyślny akt wandalizmu.
- Używał jej, żeby mnie podglądać pod prysznicem! – oburzył się Draco.
- Szczerze w to wątpię.
- No, ale mógłby. Żaden inny uczeń nie posiada peleryny niewidki. Dlaczego Potter miałby mieć coś takiego?
- Dlatego, że dostał ją w spadku od swojego ojca.
- Heh - prychnął Draco. – Jeśli pan jeszcze nie zauważył profesorze, Potter i ja zaciekle rywalizujemy, a ja jestem jego Nemezis. Anioł zemsty musi być groźny. Nie wiem, jak miałbym wzbudzać przerażenie w kimś, kogo nawet nie widzę. Chciałem tylko wyrównać nasze szanse.
- Nie, nie jest pan jego Nemezis. To Voldemort jest fatum Pottera - rzekł Dumbledore, a koniuszki uszu poczerwieniały mu ze złości.
- W takim razie kim ja jestem? – zapytał Draco urażony.
- Jesteś bliskim wydalenia ze szkoły uczniem – odparł dyrektor. – Oto, kim jesteś.
Chłopak przeraził się nie na żarty.
- Wydalenia! Nie może pan mnie wyrzucić! Jestem Malfoyem! Uczymy się w Hogwarcie od pokoleń! Jeśli zostanę usunięty ze szkoły, moja rodzina będzie zhańbiona na wieki!
- A to, że twój ojciec jest ściśle związany z Lordem Voldemortem, nie przynosi hańby twojej rodzinie? – szydził Dumbledore.
- To luźne powiązania – zbagatelizował Draco. - Zwykła wymiana kartek świątecznych.
Dyrektor uśmiechnął się kpiąco.
Malfoy poczuł narastającą irytację. Nie znosił być obiektem drwin.
- Moja edukacja jest dla mnie bardzo ważną sprawą, dyrektorze – powiedział z naciskiem.
- Jest kilka bardzo nowoczesnych programów kształcenia na Akademii Rolniczej – ironizował Dumbledore. – Jestem pewien, że spodobałaby ci się kariera mugolskiego farmera. Fufajka podkreśliłaby twoje wdzięki.
Ślizgon zachwiał się i przytrzymał się biurka, aby nie upaść.
- Musi być coś, co mógłbym zrobić... Zrobię wszystko – zapewnił zdesperowany.
- Zaiste. Możesz przeprosić Harry’ego Pottera.
- Naturalnie. Rozumiem. Wyślę mu odpowiednią kartę z przeprosinami.
CZYTASZ
Something Impossible // drarry
Fanfiction!Praca nie należy do mnie! Autorka: Cassandra Claire Tłumaczenie: Kaliope, NocnaMaraNM Korekta: Susie Link do polskiego tłumaczenia: http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=2302