~ 92 ~

886 79 90
                                    

Wybaczcie za brak rozdziału wczoraj! Nie było mnie w domu i nie miałxm jak napisać

~^~

Neville stał nieruchomo wpatrując się w Fabiana. Trząsł się cały nie wiedząc co zrobić. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Czuł strach. Nie tego się spodziewał. Nie rozumiał dlaczego doszło do tego, co teraz widział. Jego oddech przyspieszył, a serce biło tak mocno, że nie miał wątpliwości, iż wszyscy wokół go słyszeli. Zagryzł wargę i zacisnął oczy. Nie chciał na to patrzeć. Nigdy nie chciał tego ujrzeć. Żałował, że tu przyszedł.

McGonagall ruszyła prędko do chłopca klęczącego na ziemii, a Longbottom usłyszał tylko jak ktoś właśnie zwraca swoje śniadanie. Był prawie pewny, że był to Ron, który wraz z Blaisem ruszył za nimi, gdy tylko ich spostrzegli.

Gryfon chciał uciekać. Zaszyć się gdzieś w kącie i się nie wychylać, jednak nie mógł tego zrobić. Musiał tu być. Dla Fabiana. Patrząc na chłopaka czuł, że zawiodłby go gdyby tylko stąd uciekł.

Po chwili jednak, opadł bez sił na trawę, trzęsąc się mocno. Skulił się, schował twarz w dłoniach i zaszlochał cicho. Nie potrafił nad sobą zapanować. Czuł, że to wszystko co właśnie miało miejsce stało się z jego powodu. Zagryzł mocniej wargę, tak, że po chwili poczuł smak krwi w ustach. Musiał to zrobić, gdyż w innym przypadku zaszlochałby jeszcze mocniej, wydając przy tym dźwięki cierpienia jakie czuł w tej chwili. Z drugiej strony śmiał stwierdzić, że gula, która urosła w jego gardle, mogłaby mu nie pozwolić na zrobienie czegokolwiek.

Dlatego też, gdy poczuł rękę na swoim ramieniu nie zareagował. Nie obchodziło go kto właśnie do niego podszedł chcąc go pocieszyć. Gdy osoba klęcząca obok, nie dostała żadnego odzewu, przytuliła chłopaka kładąc się delikatnie na jego plecach. Nastolatek poczuł jak drobne dłonie wodzą po jego bokach, a ciało jest nadzwyczaj spokojne. Nie rozumiał, jak ktokolwiek, kto zobaczył ten sam obraz co on, mógł być tak spokojny.

Wyprostował się w końcu i spojrzał swoimi załzawionym oczami w stronę czarodzieja siedzącego obok. Jak się okazało była to czarnowłosa Ślizgonka. Osiemnastolatek zobaczył w jej oczach cierpienie, jednak nie zauważył aby ciemne tęczówki zaczynały być zasłonięte przez jakiekolwiek łzy. Kompletnie nie rozumiał jej zachowania, jednak był jej wdzięczny za to, że była tak spokojna. W innym wypadku sam straciłby całkowicie nad sobą kontrole.

W końcu niecodziennie widzi się swojego byłego chłopaka wiszącego na drzewie.

Magic chat || Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz