Wherever You Are...

425 19 3
                                    

-Witaj Dorrie. Mario był bardzo grzeczny. Ja niestety spieszę się do pracy. Muszę zostawić ci Margaret. - powiedziała mama dziewczynki, gdy wróciłam z Harrym do mojego domu. Kobieta nawet nie czekała na moją odpowiedź i szybko wyszła.

-Kto to był? - spytał Harry.
-Mama Margaret,  o której ci mówiłam. -  Uśmiechnęłam się. Nagle usłyszałam krzyk Margaret. Pobiegliśmy,  Harrym na górę, weszliśmy do pokoju Maria. Dzieciaki biegały po całym pokoju, wrzeszcząc i rozrabiając.
-Dorrie!  - braciszek podbiegł do mnie i mocno się do mnie przytulił. - A kto to jest? - szepnął mi cicho do ucha.
-Mhm. Dzieciaki... Poznajcie Harrego. Mojego... Hmm... Chłopaka. - powiedziałam niepewna swoich słów. Harry uśmiechnął się do mnie. Przytulił mnie i pocałował w czoło. - Cześć Mario,  cześć Margaret. Jestescie głodni? Kupiliśmy frytki! - powiedział wesoło Harry.

Dzieciaki zeszły na dół do kuchni, a my zostaliśmy na górze. Harry schwytał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Popatrzył mi się w oczy i lekko pocałował. - Tak Dorrie. Chcę być twoim chłopakiem. Na zawsze. -

Kilka godzin później po zjedzeniu kolacji, Harry pomógł mi w uspaniu maluchów. Wyszliśmy z pokoju i oboje dosłownie RZUCILIŚMY się na kanapę. Była mała, więc przytuliliśmy się do siebie. Jego ciepłe ciało ogrzewało moje ramiona. Wyglądał jak młody Bóg. W lekkim mroku, jego oczy przybrały kolor ciemnego brązu. Loki opadły mu na czoło, co wyglądało bardzo uroczo. Zasypiałam w jego objęciach. Usłyszałam ciche mruczenie.
"I know you've never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But your perfect to me"
Zasnęłam,  czułam jak Harry przenosi mnie do ciepłego łóżka.  Położył się obok mnie. Teraz już byłam pewna.
Kocham tego chłopaka. Kocham Harrego Stylesa...

--------------------------------------------------------------------------------
                                  Harry's POV
Dorrie jeszcze spała. Postanowiłem jej nie budzić. Powinna odpocząć. Postanowiłem, że zrobię śniadanie.
Jajecznica,  to jedyne co potrafię. Zwykle chodziłem do małej kawiarenki, zaraz obok mojego mieszkania...
Usłyszałem tupot małych stóp. To Mario.
-Cześć chłopaku mojej siostry!  Jestem głodny,  co dzisiaj zjemy? - spytał, wyciągając sok pomarańczowy z lodówki. Po chwili usiadł na kanapie i włączył telewizor.
- Dzisiaj przygotuję dla pana jajecznicę a'la Harry. Czy życzy sobie pan czegoś jeszcze? - spytałem żartobliwie.  Mario podszedł do mnie. - Poproszę nutellę. - powiedział.
-Czyli jajecznica a'la Harry,  a do tego kanapka z nutellą? Już się robi szefuniu. -  chlopczyk przybił mi piątkę i wskoczył na kanapę.

Po przyrządzeniu śniadania,  usiadłem koło chłopca na wygodnej kanapie. Mario spojrzał na mnie,  jego wyraz twarzy wyrażał smutek. - Wujku Harry... Czy-czy Dorrie umrze? - spytał. Nie wiedziałem, że mały wie o całej sytuacji... - Hmm... Mario... Twoja siostra choruje na ciężką chorobę... Pan lekarz powiedział... Że da się ją wyleczyć. Jeśli jej organizm... Będzie silny... I Dorrie będzie brała leki... Nie,  ona nie umrze Mario. Ona będzie walczyła... Bo ty dajesz jej siłę do tej walki... Ona chce żyć dla ciebie... - Nie potrafiłem się powstrzymać przed przytuleniem chłopca. Chłopiec płakał. - Ona będzie walczyć też dla ciebie. Nigdy nie była taka szczęśliwa... Razem dajmy jej powód do walki Harry. Codziennie będziemy się modlić, dobrze Harry?  Obiecaj mi,  że nigdy nas nie zostawisz... - powiedział chlopczyk. Mial dopiero sześć lat,  ale pewne rzeczy rozumiał lepiej niż dorosły człowiek.

-Cześć wszystkim!  Co tutaj tak ładnie pachnie?- powiedziała Dorrie,  trzymając Margaret za rękę. Wyglądała jak anioł, jej biała piżama,  jej piękne włosy... Dorrie to najpiękniejsza dziewczyna,  którą kiedykolwiek widziałem... - Jajecznica, czestujcie się. - powiedział Mario. - Zrobiliśmy ją wspólnie z Harrym. - Chłopiec puścił do mnie oko.
Wstałem z kanapy i podszedłem do dziewczyny. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Uśmiechnęła się i szturchnęła mnie w ramię. - Nie przy dzieciach Harry.
-powiedziała ostrżegawczo. - Dzwoniła mama Margaret,  prosi,  aby odwiezc ją do domu. - Odparła, jedząc jajecznicę. - Odwiozę ją,  podjadę do marketu z Mariem. - powiedziałem. Dorrie patrzyła się na mnie. - Dziękuję kochanie. Dziękuję -

---------------------------------------------------------
Kochani!  Kolejny rozdział pojawi się dopiero jutro :(
Piszcie w komentarzach jak wam się podobało.
W następnym rozdziale będzie DRAMA!  Wiem, że je kochacie Xx Klaudia

          

Stay with me close.|H.S. Fanfiction|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz