- Jedyne co jestem ci winny, to skrócenie cię o głowę. - syknął w jego kierunku. A chwilę później z niedowierzaniem patrzył jak starannie posegregowane dokumenty rozlatują się po pokoju. "Zabije gnojka" było pierwszym o czym pomyślał.
- Zachowujesz się jak niedorozwinięty gówniarz! - rzucił za nim wściekle, a zaraz zdziwiony spojrzał jak ten znika za drzwiami. - No chyba ci się coś popierdoliło. - mruknął pod nosem i ruszył za nim nieźle wkurzony.
Miał ochotę utopić go w wodzie. Ale po drodze wpadł na jeszcze jeden sposób wkurzenia go. Skoro musi się z nim użerać i na nowo segregować papiery to zamierzał jeszcze trochę go pomęczyć.
Zamknięte drzwi nie były zbyt wielką przeszkodą dla człowieka jego rozmiarów. Nie Mingjue zwyczajnie wszedł z nimi do środka łaźni, sprawiając, że te opadły z hukiem na podłogę.
Ostatnie czego spodziewał się Meng Yao to fakt, że ten tak bezczelnie wejdzie mu do łaźni. Gdyby był w bieliźnie, mógłby to przeżyć, ale miał na sobie dosłownie nic. Zaczerwienił się kiedy ten go nakrył w negliżu i czuł jak się w nim gotuje.
Jue niespecjalnie przejmował się tym, że tamten jest bez ubrań. Zaraz też ściągnął z siebie szaty, zostając w samych spodniach i cisnął wewnętrzną z nich prosto w twarz Meng Yao. Licząc, że dobrze wycelował i ten oberwie rozgniecionym robalem w twarz.
Młodszy spojrzał z przerażeniem na to jak ten się rozbiera. Nie wyglądało to dobrze z jego perspektywy. Znaczy, jego ciało było całkiem niezłe ale ilość wizji jaka przyświecała temu zdarzeniu już niekoniecznie.
Nim dostał jego brudnymi szmatami zdążył sięgnąć po swoją bieliznę, aby nasunąć ją na nagie pośladki i krocze. Jedyne co zdążył zrobić to unieść rękę aby uchronić twarz od brudnego materiału.
- Miałeś to wyprać. - rzucił do niego wrednie starszy, przyglądając mu się z paskudnym uśmieszkiem - I wybacz, ale chyba nie mam szat w twoim rozmiarze.
Meng Yao z obrzydzeniem stwierdził, że na jego ręce znajdują się resztki zwłok pająka, sięgnął po jego szmaty i wytarł się w nie.
- Oh. Nie masz dla mnie szat? Więc będę chodził nago. - stwierdził głośno, patrząc mu prosto w oczy.
- A łaź sobie jak chcesz. - warknął do niego Mingjue, to nie on będzie się wstydzić.
- Jesteś bezwstydny, obleśny, obrzydliwy, zboczony... - zaczął się nakręcać i złapał za pierwszą lepszą rzecz jaką znalazł pod ręką, a była nią szczotka na długim kiju.
- Ja bezwstydny? To ty chcesz łazić nago. - Zaraz musiał się zacząć zasłaniać przed kawałkiem kija. Cholera nie spodziewał się, aż tak go zdenerwować.
Zaczął nią machać byle by wycelować w jego twarz. Choć to było trudne... Znalazł inny sposób. Kopnął go prosto między uda, celując w krocze, a chwilę po tym z jego ust rozległ się głośny krzyk:
- Pomocy! Mingjue próbuje mnie zgwałcić!- zdzierał sobie gardło krzycząc i piszcząc w niebo głosy, byle by zwrócić na siebie uwagę otoczenia. Wciąż jednak próbował trzepnąć go tą szczotką.
Nie Mingjue poległ kiedy zasłaniał się rękami. Ta mała, podstępna kreatura kopnęła go w krocze. Jue, aż klęknął z wrażenia na ziemi i zdecydowanie nie było to przyjemne uczucie.
- Ciebie do reszty popieprzyło? Ty masz jakieś chore fantazje pokurczu! I przestań się drzeć i tak nikt nie usłyszy! - nie dość, że zwijał się z bólu to jeszcze musiał się zasłaniać, bo ten jak w jakimś amoku, próbował go chyba zatłuc tym kijem od szczoty.
CZYTASZ
MDZS - Nie Mingjue x Jin Guangyao
Fanfiction✓|ZAKOŃCZONE| " Miał ochotę zrzucić go na ziemię, gdy ten strzelił go w tyłek, on to chociaż zrobił delikatnie. Niespecjalnie przejął się jego marudzeniem o rzekomych siniakach i wcale nie zamierzał dawać mu spokoju, nie ufał mu i nie miał pojęcia...