Zatrzymał się, gdy trafił go butem w tyłek. Obrócił się w jego kierunku z miną wyrażającą jedno wielkie "Naprawdę?" i pokręcił głową z dezaprobatą. Nie chciało mu się już z nim użerać.
- Po prostu się nie drzyj. Jak będę chciał słuchać twoich wrzasków to zabiorę cię do łóżka. - powiedział od niechcenia - Nie widzę powodu, by się starać bardziej. Myślałem, że lepiej całujesz. - ruszył znów w stronę wyjścia i zatrzymał się tylko na chwilę spoglądając na niego - Uroczo się rumienisz. - zaśmiał się pod nosem i wyszedł.
W pewnym sensie osiągnął swój cel. Yao wypowiedział tylko dwa zdania i to bez darcia się. W Fangzi zapanowała wreszcie upragniona cisza.
Pozbierał porozrzucane papiery i ponownie zabrał się za ich segregowanie. Teraz szło mu to już zdecydowanie szybciej, może dlatego, że nie musiał przy okazji oglądać Yao.
Chwilę później rozległo się ciche pukanie do drzwi i przyniesiono im kilka zwykłych szat, zapewniając, że jutro Nie Mingjue dostanie odpowiednie. Zamknął drzwi, wybrał tą najmniejszą i położył na oparciu łóżka. Przynajmniej nie będzie musiał oglądać nago tego kurdupla.
Gdy nikt mu nie przeszkadzał, zajął się na spokojnie sprawdzaniem tego co jego brat wyprawiał podczas jego nieobecności.
***
Meng Yao zmrużył powieki nieco gniewnie. Słabo całował? Może dlatego, że nawet nie odwzajemnił tego pocałunku... - Co za... Warknął pod nosem.
Żebyś się nie zdziwił, jeszcze ci udowodnię ,że dobrze się całuje. Co on myślał? Czemu miałby mu cokolwiek udowadniać?! I to jeszcze coś takiego!
Kłócił się ze sobą w myślach, w między czasie nalewając sobie wodę do balii. Ostatecznie udało mu się wejść do wnętrza i zanurzyć w ciepłej wodzie.
Nie spieszył się z wychodzeniem, zresztą po co miałby.
Wciąż warczał w myślach to jak Jue go sprawnie załatwił. Jeszcze mówił tak bezwstydne rzeczy, jak te na temat łóżka! Cóż za imbecyl!
Niech tylko dorwę coś wyjątkowo ciężkiego, a zobaczysz z bliska wszystkie gwiazdki na niebie.
Ostatecznie kąpiel zajęła mu nie mniej niż godzinę. Wyszedł z wody i owinął się w materiał, dokładnie wycierając każdy skrawek ciała.
Wyszedł z łaźni, a raczej wyjrzał z niej na tamtego. Widząc, że jest zajęty przemknął cicho do łóżka z którego porwał szatę aby znów zniknąć w łaźni za parawanem.
Mingjue kątem oka obserwował jak ten przemyka z łaźni i porywa naszykowane szaty, by zaraz znów zniknąć mu z pola widzenia.
Nałożył na siebie szaty czując się, jakby cofnął się naście lat wstecz.
Przyglądał się sobie w lustrze dłuższy czas i aż westchnął ciężko czując, że to będzie droga przez męki. Męki które noszą jego imię.
Rozczesał wilgotne włosy i uwiązał je jak to miał zwykle w zwyczaju. Niechętnie wyszedł z wnętrza i cichym krokiem przeszedł przez cały pokój, aż do stolika przy którym siedział tamten. Teraz w końcu ładnie pachniał i jakoś wyglądał. Przynajmniej prezentował się godnie.
W ciszy nalał sobie czarkę herbaty i obserwował dokładnie co ten robi. Przyglądał się z uwagą jego ruchom, a nawet temu co czyta albo pisze.
Jue nie chciało się nawet zaczynać z nim rozmowy, miał nadzieję, że dalej będzie panować między nimi taka cisza. Nie zwracał uwagi na niego, gdy ten usiadł obok i przyglądał się temu co robi.
CZYTASZ
MDZS - Nie Mingjue x Jin Guangyao
Fanfikce✓|ZAKOŃCZONE| " Miał ochotę zrzucić go na ziemię, gdy ten strzelił go w tyłek, on to chociaż zrobił delikatnie. Niespecjalnie przejął się jego marudzeniem o rzekomych siniakach i wcale nie zamierzał dawać mu spokoju, nie ufał mu i nie miał pojęcia...