17. Zdradzony.

180 9 0
                                    

-Cześć, z tej strony.....-nie dał mi dokończyć.
-Hi, Queen of death, co tam u ciebie?
-Jak zwykle wiesz kto dzwoni.
-Ależ jak można zapomnieć największej mafiozy na tym świecie.
-Cieszę się, że tak mówisz, mam sprawę.-rozmawiałam z Kadenem, ale widziałam, że Luka mi się przygląda.
-Jaka Seniorita, dla ciebie zrobię wszystko.
-No nie wiem, w każdym bądź razie prosiłabym cię o znalezienie wyścigu, wiesz żeby on był mniej więcej jakoś jutro albo za dwa, trzy dni, jak najszybciej, a i proszę abyś sprowadził moje auto do Paryża jak najszybciej, jutro rano chcę mieć je przed swoim domem. Zapłacę dużo.
-Królowo, dla ciebie wszystko, jutro dam ci znać jak z wyścigiem, coś jeszcze bo muszę skończyć jeszcze w jedno miejsce?
-Nie, to wszystko, dzięki.
-Nie ma za co, do usłyszenia.
-Cześć.
Rozłączyłam się, Luka właśnie podjeżdżał pod swój dom.
-Wszystko okej, będziesz brała udział w wyścigu ?
-Tak, ale nie interesuj się za dużo bo będę musiała cię zabić.- zachichotałam
-Tak bardzo mnie kręcisz, nie rób tak więcej, bo się nie oprę.....-powiedział to tak spokojnie, zaczął zbliżać swoje usta do moich, zaczął mnie całować, odwzajemniłam pocałunek. Jego ręka wylądowała na moim udzie, a mój na jego policzku. Całowaliśmy się lecz on wpadł na penwien pomysł.
-Idziemy do mnie.
-Możemy-Odparłam przygrywając dolną wargę. Wysiadłam z auta i podąrzałam za nim.
Adrien:
Byłem w domu tata widział mnie tylko z Chloe nic więcej. Dlaczego ja muszę być takim idiotą. Jechałem do Chole gdy zobaczyłem na parkingu pod blokiem auto. To był samochód Mari, czyli ona jest w środku tego budynku. Zatrzymałem się na wolnym miejscu. Podbiegłem do maski była ciepła. Dopiero tu przyjechała. Wszedłem do budynku. Usłyszałem śmiechy i zobaczyłem światło na górze. Podbiegłem bliżej to ona i....Luka. widziałem jak w wejściu zaczęli się całować. Nie mogę na to pozwolić. Liam nie miał racji on pójdzie z nim do łóżka. Gdy drzwi się zamknęły podszedłem do nich. Poczekam chwilę i zapukam. Po jakichś 5 minutach zacząłem walić w drzwi.
Marinett:
Weszliśmy do mieszkania, zaczęliśmy się bardzo namiętnie całować. On wziął mnie za uda, tak abym mogła opleść swoje nogi wokół jego tali. Co ja robię kocham Adriena, ale to co mi zrobił nie mogę być inna. Luka nie znaczył dla mnie nic, był po prostu zwykłym chłopakiem. Nie kocham Luki, ale to tylko szybki numerek i znikam.
Położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął całować po szyi, zdjęłam jego koszulkę a on moją. Pocałunkami schodził na mój biust i brzuch. Wtedy usłyszeliśmy walenie w drzwi. Zdziwiliśmy się.
-Spodziewasz się kogoś?-Spytałam.
-Nie, o tej porze nie mam pojęcia kto to.-Luka poszedł do drzwi usłyszałam przekręcanie zamka, a wtedy szybkie otwieranie drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Usłyszałam krzyki ,,Gdzie ona jest!?". Wiedziałam już kto to. Założyłam na siebie bluzkę i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam Adriena był zły, to mało powiedziane był wkurwiony. Trzymał Luke za bluzkę, która zdarzył założyć. Luka wisiał nad ziemią przyszpilony do ściany.
-CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ?-wydarłam się.
-CO JA TU ROBIE, CO TY TU ROBISZ Z TYM PALANTEM?-spojrzał na Luke.
- A to ty nie wiesz- zaśmiała się-miałam się z nim kochać debilu, ale nam przeszkodziłeś.-powiedziałam niewinnym głosem. Spojrzał się na mnie, widziałam w jego oczach ten narastający smutek z każdą chwilą. Jego oczy zaszkliły się.
-Zostaw go wychodzimy. Przepraszma cię Luka innym razem do ciebie wpadnę, muszę porozmawiać z idiotą, zanim będzie mnie nękał. A i proszę cię o dyskrecjię co do mojego imienia i nazwiska.-Luka kiwną głową, a ja wypchnęłam Agresta za drzwi. Zaczęłam schodzić po schodach szukając kluczyków od mojego samochodu.
-Możesz mi wytłumaczy co ty odwalasz?- Spytałam go gdy byliśmy już przy moi samochodzie.
- Ja co odwalam przeszkadza mojej kobiecie kochać się z jakimś debilem. Nie mogłem przecież stać obok i tego słuchać.
-Nie jestem już twoja rozumiesz! Brzydzę się tobą i tym co zrobiłeś! Jak mogłeś być taki podły oszukiwać i kłamać, a ja cię kochałam, co ja pierdole nadal cię kocham,ugh...  jaka ja byłam naiwna! Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Po chuj w to grałeś, dla zabawy, żeby mnie ośmieszyć czy może żebyście mieli satysfakcję z Chloe? A może tylko czekałeś na to oby mnie przelecieć, rozkochać i zostawić, pochwalić się, że przeleciałeś jako pierwszy Queen of death! Wytłumacz mi to!
-O czym ty mówisz...-nie dałam mu powiedzieć.
- Widzę że się nie przyznasz, no tak duma nie pozwala, Chloe mi wszystko powiedziała!
Jesteś żałosny, jesteś idiotą, cholernie cię kocham, ale to co mi zrobiłeś było podłe, chłopaki w gangu ci tego nie darują, a zapomniała bym Miłego bycia Tatusiem. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś z Chloe. -wtedy wsiadłam do samochodu zamykając za sobą drzwi aby on nie mógł ich otworzyć. Słyszałam tylko jak krzyczy, żebym otworzyła te cholerne drzwi. Odjechałam, odjechałam z płaczem i pękniętym sercem. Nigdy już nigdy nikomu nie zaufam.
Adrien:
Odjechała, jakim tatusiem przecież od wczoraj Chloe nie mogła dowiedzieć się, że jest w ciąży jest za wcześnie. Nigdy nie widziałem Mari w takim stanie. Te jej fiołkowe oczy, które patrzyły na mnie z bólem i nienawiścią. Tak bardzo chciałem jej to wyjaśnić, ale najpierw Chloe. Wsiadłem do mojego samochodu i udałem się do apartamentu tej jędzy.

Po piętnastu minutach drogi byłem już na miejscu. Wszedłem do recepcji. Po pokazaniu broni recepcjonista odrazu mnie wpuścił. Wjechałem na 10 piętro i otworzyłem drzwi nie były zamknięte ochrony nie ma, Mari no cóż. Wszedłem do salonu tam było pełno krwi, a sprzątaczki sprzątały ją. Poszedłem na górę do pokoju Chloe. Wiedziałem od sprzątaczki który to.
Wszedłem siedziała na łóżku z książką w ręku. Miała na sobie sam szlafrok.
-Kogo moje oczy widzą ty tu, czyżby nasza ostatnia noc ci się podobała?-odłorzyła książkę.
-Przecież między nami do niczego nie doszło więc błagam cię nie ściemniaj, między nami ci nie było-postanowiłem, że skłamie i zobaczę jej reakcje.
-Jak to a co nie bawiłeś się dobrze ze mną?
-Jak mogłem się z tobą bawić jak do niczego nie doszło i nie wrabiaj mnie w dziecko co ty sobie myślisz, że jestem głupi!
-Czyli jednak wszystko pamiętasz, ugh mogłam bardziej cię upić.
-No dobra jak teraz się przyznałaś to gadaj jak było.
-Co jako to przecież....ty nic nie pamiętałeś, a ja się właśnie przyznałam.....
-Zgadza się.-Powidziałem dumnie.-A teraz gadaj co tam się wydarzyło.- Celowałem w nią swoją bronią.
-Dobra już dobra, byłam na imprezie ty też tam byłeś, Nino sobie pojechał a mój szofer zabrał nas do twojego domu. Weszliśmy na górę, byłeś zalany w trupa. Nie dało się z tobą nic zrobić. Chciałam się do ciebie dobrać, ale zacząłeś gadać, że masz dziewczynę i nie możesz i nie chcesz. W końcu oburzona połorzyłam się na kanapie, a rano wyszłam z twojego domu zanim wstałeś. Była jakaś siódma..- byłem w szoku ja nic nie zrobiłem. Muszę powiedzieć to Mari, ale jeszcze muszę się dowiedzieć co ta szmata nagadała Mari.
-Jesteś popierdolona, że takie coś odwaliłaś. Co nagadałaś Marinett?-nadal celowałem w nią.
-Oj zaraz nagadałam porozmawiałam. Powiedziałam, że nasz związek trwa już 3 miesiące i to że jesteś z nią to był żart i że jej nie kochasz tylko mnie. Powiedziałam jej, że miałeś ją rozkochać i rzucić. Opowiedziałam jej zmyślona historyjkę o twoim dotyku jak się kochaliśmy. A i wspomniałam, że nie może mnie zabić bo noszę w sobie twoje dziecko. To tyle.
-Ty podła żmijo.-rzuciłem się na nią.
-Ej zostaw mnie bo wezwę policję. Trzymała w ręce telefon. Wyszedłem trzasnąłem drzwiami. Jak można być takim pojebanym. Teraz Mari myśli, że to była gra zabawa, a ona była tylko pionkiem w tym wszystkim. Jak ja mogłem być taki ślepy przecież ja nigdy nie mógł bym iść z nią do łóżka. Muszę jechać do Mari, ale napewno nie pojechała do domu. Wspominała coś o gangu. Musiała pojechać właśnie tam.....

///////
Co będzie jak Adrien zajedzie do swojego drugiego domu?

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz