Zostały trzy dni do rozpoczęcia roku. Dzisiaj, w poniedziałek czyli dzień wolny pojechałam z Eli na zakupy. Musimy kupić potrzebne rzeczy na studia. W końcu postanowiłam pożyczyć trochę pieniędzy od Eli i kupić co nie co sobie i rodzeństwu. Mama dalej nie ma pracy a ja wypłatę mam za kilka dni. Boje się myśleć co będzie za parę tygodni przecież nie mogę w nieskończoność pożyczać od Eli. Zresztą chyba nawet ona nie miałaby aż tyle a nie ma opcji, żeby w moim imieniu pożyczała od Sedrica albo Malcolma. To moje życie i muszę poradzić sobie sama.
Na szczęście uzgodniłam z naszym szefem, że będę przychodzić nie tylko w weekendy ale też popołudniami. Po zajęciach przynajmniej do póki będzie ciepło i będzie zapotrzebowanie.
W środę ma przyjechać Sedric, jestem ciekawa czy i kiedy się spotkamy. To oczywiste, że będzie chciał uczcić rozpoczęcie roku z Eli więc może po nią przyjedzie na uczelnię.
- Dobrze, że ubrania mamy z głowy bo możemy wykorzystać te z zakończenia.- Wiem, że Eli chciałaby kupić sobie coś nowego ale solidarnie ze mną nie kupi.
- Pewnie chyba, że chcesz sobie coś kupić. Zobacz na bluzka jest prześliczna.- Wskazuje na kremową jedwabną bluzkę.
- Raczej mi się nie przyda już później.- Nie prawda bo jest klasyczna i pasowała by prawie do wszystkiego ale nie naciskam i tak nic nie kupi.
- Dobra to chodźmy do papierniczego bo w końcu po to tu przyszłyśmy.
- A później kawa i jakieś dobre ciasto. Ja stawiam.
- Oj Eli ty bez kawy na mieście nie możesz się obejść.- Śmiejemy się.
Kupujemy potrzebne rzeczy. Dodatkowo kupuję siostrze artykuły szkolne bo z bratem to nie wiadomo. Prawdopodobnie i tak pójdzie do poprawczaka a wtedy najpotrzebniejsze rzeczy dostanie tam. Jestem załamana tą sytuacją i tym jak to się skończy. Do 18 roku życia może być tam a później jeszcze trafić do więzienia.
Siedzimy w kawiarence, czekamy aż ostygnie kawa żeby można było ją pić. Eli patrzy na mnie a ja widzę, że coś ją gryzie.
- Powiedz co się dzieje?
- To nic takiego tylko tata wczoraj dzwonił i uprzedził, że przyjedzie z jakąś przyjaciółką.- Eli przygryza zdenerwowana wargę.
- To...to fajnie.- Trochę jestem w szoku i nie wiem co powiedzieć.- Może to będzie twoja przyszła mama.- Śmieje się, żeby rozładować napięcie ale to głupi żart tym bardziej, że Eli dopiero nie dawno swoją pochowała.
- Też o tym pomyślałam. Tata nigdy nie przedstawił mnie żadnej swojej kobiecie. To znaczy tak, poznałam kilka takich z którymi regularnie sypiał ale teraz przywiezie ją ze Szkocji i ma spędzić u nas kilka dni.- Wytrzeszczam oczy bo to faktycznie nie brzmi za ciekawie a do tego czuję jak serce zaczyna mnie boleć na myśl o Sedricu z inną kobietą. Eli to chyba zauważa.
- Mel wiem, że coś czujesz do mojego taty dlatego chciałam, żebyś wiedziała wcześniej a nie jak już tutaj przyjedzie.
- Dziękuję ale to nic. Już praktycznie zapomniałam. Wiesz jaka ja jestem.- Mówię przez ściśnięte gardło tylko po to, żeby uspokoić Eli i nie wyjść na kretynkę. Myślałam, łudziłam się, że Sed przyjedzie a my przeglądamy to co się stało i może chociaż trochę uda nam się wrócić do relacji z przed tego co się wydarzyło między nami. Wolałabym mieć go bliżej siebie bo strasznie tęsknię ale w tej sytuacji nie wyobrażam sobie oglądać go z inną. Moje serce tego nie zniesie ale czego ja się spodziewałam. On jest już w takim wieku, że w końcu się ustatkuje a ja i tak zostałabym sama. Może lepiej, że dzieje się to już teraz za nim na prawdę i na dobre się zaangażowałam.
- Mel nie oszukuj mnie i siebie. Widzę, że jest ci smutno ale to mój tata raczej wątpię, że kiedykolwiek się z kimś zwiąże na dobre.- Właśnie to jej tata a ja co sobie myślałam, że zostanę jej macochą. Kurde porąbało mnie myśląc, że udałoby nam się stworzyć związek. Zresztą jak już do czegoś doszło to się przestraszyłam i sama wycofałam. Byłaby z nas beznadziejna para.
- Nie oszukuje kochana.- Przykładam kubek do ust i odżywia je parze się w język.- Zresztą zaczynamy studia a tam będzie mnóstwo chłopaków. Miałabym się zamartwiać twoim tatą podczas gdy tylu chętnych studentów na mnie czeka.- Zaczęłam się śmiać. Chcę zmienić tor naszej rozmowy.
- Masz rację. I to ja rozumiem. Trochę szkoda, ze mnie to wszystko ominie.- Mówi ale widzę, że wcale nie jest jej szkoda. Eli promienieje. Mam tylko wrażenie, że gdzieś w głębi dalej siedzą w niej wydarzenia z przed wakacji.
- Eeee wcale nie żałujesz.- Nabijam się.- Zresztą więcej facetów dla mnie.- Poruszam sugestywnie brwiami.
- Dobra masz rację. Nie żałuję. Z Malcolmem jest wspaniale. W końcu czuje, że tak na prawdę żyję. Chciałabym, żebyś ty też znalazła taką miłość.
- Kiedyś może znajdę.- Mówię siląc się na spokojny ton.
- Mel, obiecasz mi, że powiesz jak będziesz potrzebowała pomocy? Wiesz, że my dobrych prawników jeżeli chodzi o twojego brata. Mogli by pomóc.
- Wiem kochana ale tu nie ma w czym pomagać. Znaleźli przy nim znaczną ilość tego gówna więc nawet najlepszy prawnik go nie wybroni zresztą już się nawet do wszystkiego przyznał. To dobry chłopak tylko jakoś się pogubił.
- Wiem. Mi nie musisz tego mówić. Wszystko się ułoży zobaczysz.
Przez chwilę nie mówimy nic każda je swoje ciasto i pije kawę.
- Pora wracać.- Mówi Eli.- Malcolm już na nas czeka. Odwieziemy cię.
- Nie, dzięki poradzę sobie. Zresztą muszę zrobić jeszcze jakieś zakupy spożywcze do domu.
- Możemy iść razem i wtedy cię odwieziemy.
- Nie, nie na prawdę. Już cię nie zatrzymuje. Idź do swojego faceta a ja wrócę autobusem. Przecież wiesz, że nie mam daleko.- Daje jej buziaka w policzek.- Dziękuję za wszystko słońce.
- Nie dziękuj. Po to jestem. Buziaki. Pa.
Zostaje sama przed kawiarnią. Rozglądam się. Patrzę na tłum ludzi poruszający się po galerii. Czasami zastanawiam się jak by to było mieć na wszystko pieniądze i nie liczyć każdego grosza ale to nie ma znaczenia jest jak jest i tyle. Idę do spożywczego po podstawowe produkty. Płacę a w portfelu zostaje nie wiele. Dobrze, że rachunki już opłacone a do mojej wypłaty tylko kilka dni.
Na przystanku okazuje się, że autobus odjechał parę minut temu a następny mam za dziesięć minut. Zapaliła bym ale głupotą byłoby kupować fajki gdy nie mamy kasy praktycznie na jedzenie. Postawiłam zakupy na ławce i czekam. W pewnym momencie podchodzi grupka chłopaków. Kilku z nich rozpoznaję, to ci co byli z moim bratem pubie.
- No szukaliśmy ciebie.- Podchodzi najwyższy z nich.- Przekaż bratu, że jak nas wsypie to już nie żyje i wisi nam 8 tysiaków mam nadzieję, że oddasz nam tą kasę szybko bo na twojego brata czekać nie będziemy.- Zamieram. Serce przestaje mi bić i robi mi się nie dobrze.
- To przez was go złapali.- Drę się jak tylko odzyskuje władzę nad głosem.- Niczego wam nie oddamy.
- Zamknij się.- Jeden z nich mnie popycha a ja lecę na szybę przystanku.- Spróbuj tylko iść z tym na policję a ty i twoja siostrzyczka pożałujecie.- Mówi z kpiną a ja na wspomnienie o siostrze zaczynam drżeć w środku.
- Nie mam takiej kasy.- Syczę- A od siostry trzymajcie się z daleka. To jeszcze dziecko.
- No i zaczynamy dyskusję. To mi się podoba.- Zmierzył mnie oślizgłym spojrzeniem.- Możemy się inaczej dogadać. Tak czy inaczej spłacisz długi braciszka jak wolisz.- Mam dosyć tej chorej sytuacji. Zabieram siatki z zakupami i chcę ich wyminąć ale niestety nie jest mi to dane. Typ łapie mnie za rękę. Wydziera siatki i rozrzuca je po chodniku. Drugi łapie mnie w pasie i przyszpila do ścianki przystanku.
- Jeszcze nie skończyliśmy. Możesz zapłacić nam sobą. Chyba nawet bardziej by nam się to podoba.- Trzyma mocno moje nadgarstki po bokach mojego ciała. A mi łzy zaczynają lecieć po policzkach. Jak na złość na przystanku i w pobliżu nie ma nikogo. Na szczęście zaraz będzie mój autobus.
- Stary autobus jedzie.
- Znajdziemy cię zawsze. Nie wywiniesz się nam kotku.- Ten co mnie trzymał polizał mnie w szyję po czym puścił. I już ich nie było- Powstrzymałam wymioty. Muszę pozbierać rzeczy i wsiąść do tego autobusu. Tak też robię i zdążam w ostatniej chwili. Na szczęście nic się nie zniszczyło. Karton mleka jest tylko trochę zgnieciony a inne rzeczy przybrudzone. Roztrzęsiona wracam do domu.
CZYTASZ
Przyjaciółka córki.
Любовные романыLosy Mel i Sedrica nie są tak do końca pewne. Czy tych dwoje będzie razem? Czy skończy się tylko przelotnym romansem?