Rozdział 2. Ratownik.

368 15 0
                                    

/Gabriel/

Właśnie wszedłem na dach budynku. Stał tam chłopak. W moim wieku. Widziałem, że chciał się zabić. Było to nawet słyszeć, ponieważ płakał. Za mną weszła doktor Reiter. Basia zaczekała na dole gdyby chłopak nie daj boże skoczył. Zrobiłem większy krok. Chłopak to usłyszał bo na mnie spojrzał.

-Nie podchodź!- Krzyknął nachylając się do skoku.

-Poczekaj. Nie będę podchodził ale pogadajmy.- Powiedziałem patrząc na chłopaka.

-D-Dobra.- Powiedział wracając do poprzedniej pozycji.

-Powiedz jaki jest powód twojego stanu?- Zapytałem się.

-Moja dziewczyna...- Przerwał wypowiedź. Domyśliłem się, że musi być to dla niego bardzo trudne z powodu, że sam takie coś przeszedłem.- Mówiła, że mnie kocha. W rzeczywistości ona kochała moje pieniądze i zakupy.- Słowa chłopaka jasno dały mi do myślenia. Dziewczyna chorowała na zakupoholizm.- W dodatku kilka razy próbowała mnie okraść. Zabolało mnie to mocno.- Powiedział po czym się rozpłakał.

-Słuchaj znasz piosenkarkę Marynę?- Zapytałem się.

-Ta co ma syna z raperem Fetusem?- Zadał pytanie chłopak.

-Tak. Zerwałem z nią mając dość tej całej popularności. Chciałem wrócić do mojej pierwszej ukochanej. Wróciliśmy do siebie co mnie ucieszyło. Jednak zrujnowała to wiadomość o ciąży Maryny. Ona przez dziewięć miesięcy okłamywała mnie, a ja mimo miłości do mojej byłej ukochanej. Obiecałem Marynie, że pomogę jej w opiece nad dzieckiem oraz, że będę płacił jej alimenty. W dzień kiedy jej syn się urodził dowiedziałem się prawdy. Ona przez czas kiedy była ze mną umawiała się z Festusem. Na szczęście jej były miał na tyle honoru, że mi powiedział prawdę o tym, że nie jestem ojcem biologicznym. Na początku mnie to bolało jednak ból minął.- Powiedziałem z nadzieją, że chłopak, że chłopak zejdzie. Na szczęście to pomogło i chłopak zszedł z dachu. Pomogłem mu zejść. Pod czas drogi do karetki pomagałem mu iść. Chłopakowi kręciło się w głowie. Po dojściu do karetki położyliśmy go na nosze. Podaliśmy mu relanium, zrobiliśmy wkłucie, podpięliśmy monitor, zebraliśmy parametry oraz daliśmy mu wodę do napicia się. Liczyłem na to, że chłopak pogada z psychologiem w szpitalu. Jeśli nie to jakoś go przekonam. W końcu ruszyliśmy. Pod czas drogi chłopak wypytywał mnie o to jak to było być partnerem celebrytki. Nie mając wyjścia opowiedziałem mu wszystko. Poznałem też imię chłopaka. Kiedy zaparkowałem karetkę pod szpitalem wysiadł. Pomogłem Basi z wyjęciu noszy na których leżał Rafał. Tak miał na imię nasz pacjent. Zabraliśmy go na SOR gdzie od razu spotkaliśmy doktor Górską. Doktor Reiter, a właściwie już Banach opowiedziała ordynatorce szpitala wszystko. Na szczęście zabrali chłopaka na badania.

-No. To teraz czekamy na nosze i do bazy.- Powiedziała Basia.

-To prawda.- Powiedziałem kiedy pielęgniarki oddały nam nosze. Zabraliśmy nasz sprzęt do karetki.- Ej. Macie pianki?- Zapytałem się spoglądając na lekarkę i koleżankę z pracy.

-Ja powinnam mieć dwa opakowania. Po pracy jadę z Tadziem i Kubą na ognisko.- Powiedziała Basia.

-To co na to pani doktor by wypić czekoladowe cappuccino z piankami?- Zapytałem na co Basia na mnie spojrzała rozbawiona.

-Hej, a ja?- Zapytała się śmiejąc. Ja i żona doktora Banacha się zaśmialiśmy. Kiedy zaparkowałem karetkę na miejsce poszedłem z obiema kobietami do bazy. Po wejściu do głównego pomieszczenia wyczułem zapach czekolady. Już chciałem się odezwać kiedy odezwał się Piotrek.

-Przyznaje się. Ja, Kuba, Aro i Wiktor zrobiliśmy sobie po porcji.- Powiedział Piotrek który obejmował Martynę. Wziąłem do ręki słoik w której było cappuccino.

-No masz szczęście, że zostało.- Powiedziałem patrząc na niego. Zacząłem robić napój dla siebie i dla doktor Anny. Kiedy był już gotowy podałem napój lekarce, a Basia dołożyła nam po kilka pianek. Przyznam, że cappuccino z piankami bardzo mi posmakowało. W pewnej chwili do pomieszczenia wszedł Beniamin. Był jakiś zadowolony. To od razu spowodowało u mnie zaniepokojenie. On się tak uśmiechał kiedy przyjmował Britney. Oparłem się o szafkę.

-Dobrze, że wszyscy tu są. Mam dla was dobre wieści.- Powiedział Beniamin patrząc na nas. Widziałem jak doktor Banach stara się opanować emocje. Każdy wiedział od dawna, że ojciec Zosi oraz szef stacji są braćmi.

-Co znowu Beniamin? Kolejny raz zaczniesz mówić, że zmieniasz grafik?- Zapytał się Piotrek krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Tym razem to nie to.- Powiedział Vick.- Dominik chodź. Czekamy na ciebie.- Dodał lekarz. Po chwili do pomieszczenia wszedł chłopak. Miał czarne włosy oraz lekki zarost. Na sobie miał uniform ratownika. Przyjrzałem mu się. Miał szare oczy. Przyznam, że przypominał mi kogoś ale nie mogłem przypomnieć sobie kogo mi on przypomina.- Moi drodzy. To jest Dominik Woźniak. Będzie tu pracował. Artur z kwestii, że Aro jest chory ty i Britney zajmiecie się nowym kolegą.- Powiedział Beniamin. Imię i nazwisko nowego ratownika było... Znajome. Nie. To nie może być przecież on. Przecież wyjechał na stałe do Indii.

Potwór z dawnych lat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz