prolog

10 4 0
                                    

- i pamiętaj, że wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe - nie wytrzymując ciężkiego spojrzenia wlepiłam wzrok w grzbiety książek na regałach obok. - będzie dobrze Lauro..

oczywiście, że będzie.. kiedyś musi być, prawda?

- podjęłaś dobrą decyzję - usłyszałam powolne kroki przez co leniwie przeniosłam swój wzrok na kobietę przede mną.

Była piękna. Tego nie można zaprzeczyć. Ciemne włosy do ramion jak zawsze układały się w lekkie fale, a pełne usta wypełniała ciemnoczerwona szminka. Było tak od kiedy pamiętam. Śmieszne jak pomimo czasu niektóre rzeczy się nie zmieniają. Była parę centymetrów niższa dlatego kiedy poczułam jej ramiona wokół mojej szyi zmusiłam swoje ciało do pochylenia się.

Oddałam uścisk i momentalnie poczułam jak w gardle zbiera mi się przysłowiowa gula.

- i pamiętaj, że nie musisz ciągle udawać takiej obojętnej - szepnęła wprost do mojego ucha dłonią odgarniając moje jasne włosy. - tak samo pamiętaj żeby nie zamykać się na ludzi, nie kieruj się opinią innych ale zawsze miej ją na uwadze..

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że wezmę sobie to do serca.

- oczywiście - odszeptałam powstrzymując głos od załamania, czując coraz to większy nacisk w gardle.

Kobieta wyczuwając moje spięcie odchrząknęła odsuwając się. Jednak jedną dłoń zostawiła na moim przedramieniu, natomiast drugą sięgnęła do metalowej klamki obok nas.

- poradzisz sobie - słowa opuściły jej usta, jednak to oczy mówiły najwięcej.

W jednym spojrzeniu dało się wyczytać tyle wsparcia, że można by było pomyśleć, że kobieta rzeczywiście mówiła szczerze. W co oczywiście nie wątpię. Jednak.. dało się wyczytać coś co chciała zamaskować wszystkimi swoimi siłami. Obawę. Ale nie mogłam mieć jej tego za złe kiedy sama ją miałam co z pewnością widziała. Za dobrze się znałyśmy na takie zagrania. Bo w głębi duszy wiedziałam, że nie jestem gotowa, a jej spojrzenie utwierdzało mnie w przekonaniu, że ona też to wie.

wie, że zamiast ruszyć na przód, rany zakryłam toną krzu.

- to do zobaczenia - rzuciłam zmuszając się do żartobliwego tonu, na co brunetka prychnela. Zdecydowanie za dobrze mnie znała.

- do widzenia Lauro - odpowiedziała robiąc miejsce w drzwiach.

Ostatni raz wróciłam wzrokiem do drewnianych regałów, do książek, których tytuły znałam na pamięć. Zbyt wiele razy uciekałam do nich spojrzeniem. Skórzane fotele, stojące tutaj od kiedy pamiętam, a na których siedziałam dwa razy w życiu. Raz na pierwszej wizycie i po raz drugi dzisiaj, podczas swojej ostatniej. Spojrzałam na sofę, na której zostawiłam najwięcej wspomnień.

Której widok dalej bolał od ich ilości.

Nie patrząc już na Lily, minęłam ją w drzwiach. Od tak. Po roku terapii wyszłam bez słowa.

Zaczęłam schodzić po drewnianych schodach oczami wyobraźni widząc zniecierpliwioną siebie sprzed roku przed pierwszą terapią.

Dalej błądząc we wspomnieniach wyszłam z budynku, a zapach świeżego powietrza wyrwał mnie z letargu. Odruchowo sięgnęłam do tylnej kieszeni moich spodni wyjmując metalowy kluczyk z zawieszką Mercedesa.

Nerwowym krokiem podeszłam do auta przekręcając kluczyk w zamku. Po chwili siedziałam w środku odpalając auto. Ostatni raz rzuciłam spojrzenie w stronę szklanego budynku, poczym wyjechałam na ruchliwą ulice Nowego Jorku, próbując odgonić wspomnienia.

Ostatnio zrobiłam się zbyt sentymentalna.

Kierowałam się w stronę mieszkania, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Odruchowo moja dłoń sięgnęła po poobijany telefon, jednak równie szybko go odłożyła. Zimny dreszcz przeszył mnie od góry do dołu, a nieprzyjemny chłód owiał moją twarz. Pomrugałam szybko żeby pojawiający się obraz sprzed roku równie szybko zniknął. Co o dziwo podziałało.

O wiadomości przypomniał mi dopiero dźwięk otwierających się drzwi windy. Sięgnęłam do kieszeni płaszcza po telefon, w drugiej czując zimny metal kluczy od mieszkania. Nieuważnie robiłam kroki wzdłuż długiego korytarza, a odgłos szpilek roznosił się z efektem echa. Znałam tą drogę na pamięć, przez wiele pamiętnych nocy, gdzie nawet wtedy nie sprawiała ona problemu mojej napitej dupie.

Nagle poczułam zimno ekranu przez co oplatając go palcami wyciągnęłam go z kieszeni. W dalszym ciągu kierując się pod białe drzwi odblokowywałam Xiaomi.

4 8 2 2 i poszło.

Ekran rozjaśniał, a moim oczom ukazała się tapeta przedstawiająca jakiś randomowy zachód słońca pobrany z Pinteresta. Jednak nie przywiązując do niej większej uwagi weszłam w zieloną ikonę wiadomości.

I gdybym wiedziała.. nie odczytywałabym jej wcale.

Nadia; nie myśl sobie, że wyjazd da ci zapomnieć.

Nie zdążyłam się nawet na niej skupić, kiedy metalowe klucze włożone w zamek oddaliły się, a w drzwiach stanęła wysoka sylwetka mężczyzny. Pierwsze na czym skupiłam uwagę to oczy. I pomimo chłodu jaki od nich bił, rozpoznałam w nich spojrzenie, w którym jeszcze wczoraj szukałam ukojenia. Tym razem nie było po nim śladu, jedynie ślad, który przepadł pośród cienia. Nie widziałam pośród nich miłości. Nic. Wszystko zatopiło się w gniewie. Para oczu wpatrywała się we mnie wręcz parując ze złości. I dopiero gdy chłopak postanowił ruszyć dłonią odwróciłam od nich wzrok, będąc w szoku co musiało się wydarzyć, że wczorajsze zaufanie zastąpiła nienawiść połączona z zawodem.

I o ironio, żeby to zrozumieć wystarczyło jedno spojrzenie w dół. Jedno spojrzenie na wyciągniętą dłoń szatyna. wzrokiem bładziłam po zaciśniętych palcach, pomiędzy którymi wystawał kawałek papieru, który niebiezpiecznie się zachwiał gdy mężczyzna poluzował uścisk. I właśnie wtedy na sekundę serce przestało mi bić, a reszta świata przestała się kręcić. Na nic nieznaczącą sekundę, w której minęła mi druga strona kartki. Fotografia.

Kurwa.

Gyby przełożyć tą sytuację na grę Jenga, to Nadia właśnie wykonała ruch, który zburzył cała wierzę, którą budowałam. Zburzyła cały mój spokój. I może w grze oznaczałoby to, że wygrałam, to teraz było mi daleko do wygranej, bo rudowłosa zabrała mi możliwość ruchu, a w prawdziwym życiu to bylo najstraszniejsze.

Brak obrony.

Czując ciężkie spojrzenie szatyna przede mną dalej wpatrywałam się w kawałek papieru, który ciągle mielił pomiędzy palcami, jakby zastanawiając się czy nie uciec. Być może bał się, że puszczą mu hamulce.

To nie może być..

Kiedy zaprzestał, obracając go na drugą stronę, zamarłam, bo zrozumiałam.

Zrozumiałam, że on wie.

Powolnie podniosłam swój wzrok powracając do ciemnych tęczówek, które z sekundy na sekundę chłonął gniew.

I kiedy poczułam jego zimny dotyk na swojej skórze, niemal namacalnie poczułam jak w mojej duszy wznosi się kurz, którego uspokojenie zajęło mi rok, odsłaniając wspomnienia i nierozwiązane sprawy.

Odsłaniając ból, burząc spokój.

Bo jego dotyk był inny niż wcześniej. Ten nie zostawiał dreszczy. Ten zostawił ból. Masę bólu kiedy niebezpiecznie złapał mnie pod szyją.

No cóż.. Roczna terapia poszła się jebać.

***
25/08/2021

Wiem, że bardzo uciekam w szczegóły ale nic na to nie poradzę ;)

(spokojnie, cała sytuacja zostanie wytłumaczona w kolejnych rozdziałach, w końcu musiałam was czymś zachęcić )

Pozdrawiam i do następnego
~bm

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 09, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PS, I was falling in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz