P.O.V LunaNa początek trochę o mnie mam na imię Luna mam 16 lat jestem dość Niska bo mam 167. Jak na swój wzrost mam wysportowaną i zgrabną sylwetkę. Jestem piękną nastolatką mam brązowe kręcące się włosy, idealny nos, usta i cerę oraz nie idealne życie. Nienawidzę swoich rodziców jeśli można ich tak nazwać.
Moi rodzice nigdy mi nie okazywali miłości. Nie ma dnia bez kłótni. Przez to jak mnie wychowali taki mam harakter. Mam humorki oraz niewyparzony język, nie boję się niczego.-Luna w tej chwili masz przyjść na śniadanie!-krzyczy moja mama z dołu. Wrzeszczy tak z 10min ale ja mam ją gdzieś i powolnie schodzę z łużka. Podchodzę do ogromnej szafy i wybieram sobie strój na dziś. Jest ładna pogoda więc postawiłam na czarne krótkie spodenki do tego fioletowy top na ciękich ramiączkach oraz za duża rozpinana czarna bluza. Z tymi ubraniami idę do łazienki gdzie biorę krótki prysznic oraz lekki makijaż. Na początku korektor, na oku maluje dużą kreskę oraz tuszuje żęsy. Nakładam błyszczyk i schodzę na śniadanie.
-Jak za chwile nie zejdziesz to do ciebie tam przyjdę i nie będzie już tak dobrze!-tak sobie mów mamusiu
-Nie wrzeszcz tak już ide!-mam już jej dość. Chcę stąd wyjechać.
Wchodzę do kuchni a przy garach mama robi naleśniki. Bez słowa powitania siadam i biorę jednego naleśnika i smaruje go nuttelą.
-A może się przywitasz z mamusią?-zapytała mama dziwnie przesłodzonym głosem. Wtedy nie wiedziałam dlaczego.
-Wal się-powiedziałam oschce. Na twarzy rodzicielki było widać złość.
-Córko jak ty się wyrażasz do matki? Już niedługo zostaniesz nauczona dyscypliny i jak być posłuszną.-Powiedział równie oschle jak ja tata. Jak to zostanę nauczona dyscypliny i posłuszeństwa? Nie zagłębiałam się w to i zignorowałam jego słowa.
-Tak sobie wmawiaj-mruknełam cicho tak żeby nie usłyszał.
-Mówiłaś coś?-oj chyba jednak słyszał. Trudno mam to gdzieś
-Tak mówiłam. Głuchy już jesteś?
-Ty bachorze jeden jak cie zaraz dorwę.
-To co znowu mnie udeżysz? Tak jak za każdym razem jak coś nie idzie po twojej myśli? Pierdol się. Chwyciłam plecak i założyłam czarne sznurowane vansy i za nim wyszłam z domu usłyszałam, że mam być od razu po jekcjach. W aucie przed domem już czekała moja najlepsza przyjaciółka Sandra.
-cześć łaska!-powiedzuala moja przyjaciółka.
Sandra jest niską blondynką. Przyjaźnimy się od podstawówki aż do teraz. Nie wiem jak ona ze mną wytrzymuje. Ale może to dla tego że dla jiej jestem miła i ona mnie rozumie. Moja sytuecje rodzinną.
-Hej-powiedzialam oschle
-Ej co jest znowu się pokłuciłaś z rodzicami?-tylko na to jej kiwnełam,że tak-
-O co tym razem poszło-zapytała
-O to, że nie zeszłam na śniadanie gdzy mnie wołała kobieta ,która nazywa się moją mamą. Potem przyszedł ojciec i gadał coś o syscyplinie to mu odpyskowalam. Już chciał mnie udeżyc ale w porę wyszłam z domu.-powiedziałam obojętnym tonem. Jeztem do tego przyzwyczajona
-Oni na prawdę czepiają się o byle gówno-powiedziała moja przyjaciółka.
-Mam już ich dość chcę z tąd wyjechać.
-Spoko ale ja jadę z tobą.
Droga do szkoły minęła nam na rozmowach i już po 10minutach byłyśmy po tym więzieniem dla analfabetów. Gdy wysiadałyśmy podbiegł do nas Maks nasz najlepszy przyjaciel swój drogą najprzystojniejszy chłopak jakiego widziałam, ale niestety jest 100procentowym gejem. Kiedyś do niego pidbijałam ale zostaliśmy przyjaciółmi z czego się bardzo cieszę.
-Siema laskii!-pocałował każdą z nas w policzek
-Hejka-powiedziała Sandra
-Siemka kutasiarzu!-uśmiechnął się i posłał mi środkowego palca. Jak ja ich obojga kocham.
-Chodźcie do szkoły bo się zaraz spuźnimy.-powiedział Max.
~~~~~~~
Właśnie kończy się lekcja matematyki, która jest przed ostatnia a na ostatniej mamy WF. Nie mam stroju dlatego cgce namówić moich przyjaciół na opuszczenie tej lekcj.
-Ej zrywamy się z WF-U?-szepcze do nich.
-No spoko to może pizza?-zapytała blondynka.
-Ok ale jedziemy autem Sandry.-powiedział Max
Tak oto pojechaliśmy na pizzę i przegadaliśmy wszystkie czasy.
~~~4h później~~~
Wysiadam z auta Sandry i widzę że mamy gościa bo nieznane mi auto stoi na podjeździe. Wchodzę do domu i od razu słyszę krzyk matki z salonu.
-Gdzieś ty była miałaś być od razu po lekcjach a nie 3h później.-powiedziała kobieta.
-Miałam ciekawsze żeczy do roboty niż siedzenie w domu z tobą i moim jebniętym ojcem.-powiedziałam gdy zaczęłam wchodzić do salonu. Na kanapie siedział jeszcze jakiś nieziemsko przystojny facet. Bardziej przystojny od Maxa. Nie zwracając na nic uwagi zaczęłam wchodzić po schodach do swojego pokoju. Gdy byłam w połowie usłyszałam.
-Masz tu natychmiast przyjść.-Jak powiedziała tak zrobiłam. Powolnym krokiem podeszłam do fotele i niedbale na nim usiadłam.
-Może tak by dzień dobry?-zapytał mężczyzna.-przewróciłam na to tylko oczami.
-Cokolwiek.-odpowiedzialam.
-Widzi Pan nie wychowana i pyskata dziewucha nie da się z nią wytrzymać.
-Wiesz mamusiu ty mnie tak wychowałaś.
-Nie pyskuj-odpowiedział facet. Wywruxilam na niego oczami co go nieźle rozzłościło. Byłam z siebie dumna Bardziej od swoich przyjaciół kocham rozwścieczać ludzi.
-Właśnie przez twoje zachowanie zostaniesz oddana w ręce Pana Mateusza. On cię ułoży i nauczy dyscypliny. Wyjeżdżasz dzisiaj. Zostaniesz u Mateusza do odwołania.-Nie mogłam uwierzyć w to co powiedziała i zaczęłam się śmiać. Gdzy zobaczyłam poważne miny moich rodziców wiedziałam, że nie żartują.
-Wy chyba sobie żarty kurwa że mnie robicie.
-Słownictwo młoda damo-odezwał się ojciec
-Masz 5 minut na spakowanie najpotrzebniejszych żeczy i wyruszamy. Przed nami długa droga.
Nic nie powiedziałam tylko pobiegłam na górę i zucilam się na łóżko.
No to co prolog za nami. Przepraszam za wszystkie błędy. Przypominam że to moja pierwsza książka więc jak macie jakieś pomysły lub zastrzeżenia to śmiało piszczę. Trochę nudny ten prolog ale obiecuje że dalej będzie ciekawiej. Następny ozdiał pojawi się na dniach.
Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce.
CZYTASZ
Moja mała księżniczka//18+
FanfictionJest to opowiadanie o życiu pewnej 16-stoletniej niesfornej i nie słuchającej się nikogo dziewczyny.Luna przez swoje zachowanie zostaję oddana do człowieka który ma ją ułoży na potulną cureczkę tatusia .Czy owy mężczyzna ułoży swoją małą księżniczkę...