Pov.George
Rozmyślając o tym co kiedyś mnie spotkało ledwo przez to nie wysiadłem na odpowiednim przystanku. Opuszczając autobus udałem się w stronę nowego uniwersytetu.
Internat... Będę zmuszony do dzielenia pokoju z nieznajomym. Jedyna rzecz, która stawia mnie w niepewności. Starałem się o pokój jednoosobowy, ale to nie było realne.
Jestem w Dover drugi dzień. Nie orientuję się w mieście, jest tu moim zdanie przytłaczająco. Pochodzę z Larkhill, dosyć małego miasteczka. Większość życia mieszkałem w małych miejscowościach, które nie szczyciły się nowoczesnością ani większą sławą.
Uczelnia na szczęście była daleko od miasta. Sprawdzając jej wygląd na zdjęciach wyglądała zachwycająco. Ogromny kamienny budynek porośnięty pnączami, a droga do całego obiektu była wielkim tunelem z koron drzew. Wejście prezentowały ciepłe latarnię oświetlające stalową bramę. Delikatnie przypominał mi mały zamek, a co najmniej nadawał taki klimat. Nowe miejsce, w którym spędzę kilka najbliższych lat robiło dobre wrażenie.
Przestanek był 10 minut od mojego miejsca docelowego. Ciągnąc za sobą cały mój dobytek (dwie walizki), szedłem przed siebie przyglądając się pięknej naturze. Droga była czarująca, pomyśleć jaki musi być w rzeczywistości piękny uniwersytet, te miejsce było cudowne. Jakim cudem udało mi się tu dostać? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musze się cofnąć do czasów kiedy wszystko się zaczęło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pov. Narrator wszechwiedzący-George muszę Ci coś powiedzieć, dobrze? Ale obiecuj, że będziesz dzielny...- powiedziała zapłakana kobieta klękając przed synem. Obserwował jego małe roczki bawiące się plastikowymi zabawkami, przy stoliku. Dziecko wyrwane z transu zabawy dostrzegło zaczerwienione oczy matki.
-Mamoo jesteś chora?- zapytał przykładając dłoń do policzka kobiety.
-Nie George, nie jestem.- odpowiedziała przecierając nos i kładąc rękę na jego.- Widzisz, dziś już nie zobaczysz tatusia...
-Ale jak to! Powiedział, że pokaże mi dziś Wenusa! Obiecał!- lekko uniósł ton z rozczarowania na wieść jaką przyniosła matka.
-Tak wiem..
-Znowu się pokłóciliście?- zapytał smutny chłopiec.
-Nie.. Posłuchaj mnie kochanie, tatuś miał dziś wypadek... Nie udało się go uratować, jest teraz w lepszym świecie..
Chłopiec z racji młodego wieku nie rozumiał co się stało z jego ojcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po kilku latach spędzonych z matką pijaczką i jej chłopakiem, zamieszkałem z babcią. Chłopak matki znęcał się nad mną, dopóki szkoła o tym się nie dowiedziała i sprawa trafiła do sądu.
Ostatecznie zamieszkałem u babci, matki mojego ojca. Nie miałem z nią dobrego kontaktu, przez śmierć ojca i kilometry nas dzielące. Kobieta po głębszym poznaniu okazała się dobrą i troszczącą się osobą.Śmierć Blani, bo tak na nią mówiłem, spowodowała moją przeprowadzkę do Dover. Dostałem duży spadek po jej śmierci i wielki dom, który sprzedałem. Pieniędzy starczyło na dobrą szkołę. Nie tylko pieniądze sprawiły, że tutaj jestem. Dzięki Blani chodziłem do jednych z lepszych szkół w Anglii. Zawszę miałem najlepsze wyniki z wszystkich uczniów w szkole. Kobieta pomogła mi kształtować talent artystyczny dzięki, któremu byłem podziwiany za takie zdolności. Moje osiągnięcia dotarły do innych szkół przez co łatwiej było dostać mis się tutaj. Chodź moją przewagę na dostanie się tutaj prędzej grała rola pieniędzy, ludzie patrzą teraz na to kto ile ma w kieszeni zamiast co co ma się w głowie. Jeśli ma się wystarczająco zielonych papierów da się załatwić wszystko.
Powoli zacząłem widzieć budynek z zdjęć, sprawiał większe wrażenie niż cokolwiek. Zbliżałem się do otwartej bramy ciągnąc za sobą pakunki.
Przekraczając próg głównych drzwi uczelni, zacząłem kierować się na intuicje do miejsca gdzie powinienem się zameldować.
-Hej, to chyba ty jesteś tym nowym z drugorocznych?- zapytała stająca przede mną dziewczyna w różowy włosach, zwróciła uwagę na moje walizki i zakłopotanie. Mogła wziąć mnie za pierwszaka, ale trafiła poprawnie.
-Ehh chyba tak.- odpowiedziałem puszczając walizki i drapiąc się po karku.
-Jestem Niki.- przedstawiła się z uśmiechem na twarzy.
-George.- odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech.
-Miło mi cię poznać. Jak widzisz George, do rozpoczęcia szkoły został jeszcze tydzień, powoli ludzie się zjeżdżają. Pokaże Ci twój pokój, pewnie jesteś ciekawy jak tu jest- oznajmiła inicjując gestem ręki abym udał się za nią.
Przyjechałem tutaj tak wcześnie bo chciałem dobrze poznać szkołę, zazwyczaj ludzie tak przejeżdżają bo jest "Freshers Week". Poznanie uniwersytetu, wycieczki, imprezy, formalności, odbiór książek i inne sprawy.
Ruszyłem za dziewczyną w głąb budynku. Prowadziła mnie na schody po czym weszliśmy na łącznik, po tabliczkach na ścianę doczytałem, że zmierzamy w stronę skrzydła z pokojami studenckimi.
-Okej jesteśmy, górne piętro należy do dziewczyn, a dolne do chłopaków. Cisza nocna zaczyna się o 22 wieczorem. Z rana na 7.55 wszyscy są gotowi na śniadanie, potem zaczynają się wykłady i pomiędzy nimi przerwy na jedzenie. Swój plan dostaniesz dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Do tej pory przepisy nie obowiązują, lecz jak zacznie się semestr to radze się ich trzymać- wyjaśniła na co skinąłem głową.- Chyba wszystko wyjaśniłam. A no tak proszę masz tutaj klucze od twojego pokoju. Nie wiem dokładnie z kim będziesz go dzielił, ale on jeszcze najwidoczniej nie przyjechał- podałam mi klucz z numerem "4".
-Dziękuje.
-Jak będzie jakiś problem lub pytania, zgłaszaj się do mnie. Mój pokój to 60. Dziś pewnie będę chodzić po uczelni i pomagać innym.- dodała i ruszyła w swoją stronę. Pomachałem Niki i podszedłem do nowego pokoju.
Będę mieszkać kolejne 3 lata z jakimś nieznajomym typem. Z racji, że przepisałem się na 2 rok studiów, będę tu mieszkać trzy a nie cztery lata, co i tak nie poprawia mi humoru. Stary uniwersytet, do którego uczęszczałem nie spełniał moich wymagań. Więcej oczekiwałem od tak polecanej uczelni, która sporo kosztowała.
Otworzyłem pokój, a moim oczom ukazało się średnich wielkości białe pomieszczenie. Dwa łóżka z półkami nocnymi, a pomiędzy nimi okno. Przy drzwiach po lewej i prawej stały szafy, biurka dla lokatorów oraz mały indeks kuchenny. Po prawej stronie od drzwi wejściowych znajdowało się wejście do łazienki, w której był prysznic, zlew i kibel. Całkiem ładne i zadbane miejsce, typowe standardy studenckiego mieszkania.
Po poznaniu całego miejsca zamieszkania, rozpakowałem zawartość walizek. Ubrania, kosmetyki i inne rzeczy osobiste zajmowały półki mojej połowy pokoju. Zmęczony po podróży i wypakowywaniu małego majątku, położyłem się na miękkie łóżko. Włączyłem walkmana i chwile posłuchałem muzyki.
Z racji, że była wczesna godzina stwierdziłem, że pójdę jeszcze przejść się po szkole i skołować sobie jedzenie.
Po godzinie spędzonej na poznawaniu uczelni, wróciłem do pokoju. Udałem się do łazienki w celu przebrania się i umycia. Wyszedłem przebrany w piżamę i umyty. Ahh, już jutro może przyjechać mój współlokator, mam nadzieję, że będzie normalny.
-Do jutra.- powiedziałem sobie w myślach i odpłynąłem.
CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
FanfictionGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...