Matczyne rady

35 4 145
                                    

Naszym oczom ukazuje się nic innego jak zwykły kamień, który leży na parapecie z zewnątrz.

- To jakieś żarty?- pytam zirytowana.

Kaen tylko wzrusza ramionami i ponownie spogląda na kamień. Widzę, że zaczyna mrużyć oczy.

- Pod nim chyba coś jest- stwierdza.

Już chce otworzyć okno, ale powstrzymuję go.

- A jeśli to jakaś pułapka?

- Wiesz, że musimy i tak to sprawdzić.

Chłopak otwiera okno, podnosi kamień i wyjmuje spod niego złożoną kartkę papieru. Posyła mi spojrzenie pełne niepokoju. Powoli otwiera złożony papier i czyta na głos:

- Wiem, co zrobiliście. Oczywiście nikt oprócz nas nie musi się o tym dowiedzieć. Czekajcie na dalsze wiadomości.

- Jest szansa, że chodzi o coś innego, a nie o Kisho?- pytam, choć wiem, że szanse są nikłe.

- Wątpię. I co teraz?

- No chyba czekamy na dalsze wiadomości, nie za bardzo mamy inne wyjście. Naprawdę nikogo tam nie widziałeś?

- Nie, przysięgam.

- Jeszcze tego nam brakowało!- krzyczę.

- To moja wina, więc ja sam to załatwię- zapewnia mnie.

- Ty sobie ze mnie teraz żartujesz? To NASZA sprawa. Uciekłam z tobą z miejsca zbrodni, do tego nie zamierzam się przyznać, że w ogóle byłam wtedy w mieście. Myślę, że wina nie spoczywa tylko i wyłącznie na tobie.

- Nie przekonam cię, abyś zostawiła to w spokoju?- pyta zrezygnowany.

- Wiesz, że nie.

- Myślisz, że powinniśmy powiedzieć o tym twojej mamie?

- Absolutnie nie! Ona tylko może pogorszyć sprawę. Nie chcemy więcej trupów, uwierz mi.

- Jak to "więcej trupów"?- teraz jest już poważnie zaniepokojony.

- Zapomnij, to długa historia. Wystarczy ci jedynie ta wiedza, że mieszanie mojej matki w cokolwiek może skończyć się źle.

Patrzy na mnie z lekkim szokiem pomieszanym z niepokojem. Gdy już ma mi odpowiedzieć, słyszymy pukanie do drzwi.

- Córeczko, chodź na moment- nakazuje moja mama.

- Nie teraz, mamo.

- W tej chwili masz do mnie przyjść- mówi surowym tonem.

Dlaczego musiała zachcieć czegoś ode mnie akurat w tym momencie? Posyłam Kaenowi przepraszające spojrzenie i wychodzę z pokoju.

- Chodź do kuchni- słyszę głos mamy, pewnie już tam na mnie czeka.

- O co chodzi?- pytam, gdy tylko przekraczam próg pomieszczenia.

- Słuchaj, robi się już późno.

- I co w związku z tym?

- Kaen nie będzie spał na dworze, to pewne, ale wolałabym, aby jednak nocował na sofie.

- Nie będę udawała, że się tego nie spodziewałam, chociaż miałam jednak nadzieję, że przestaniesz w końcu robić z igły widły.

- Nie zmienisz mojego zdania.

- Wiem, dlatego nawet nie wdaję się w dyskusję. Nie rozumiem tylko, dlaczego robicie z ojcem tak wielką sprawę z mojego związku. Miałam przecież chłopaka przed Kaenem...

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz