Pewnego dnia kot Behemot obudził się skacowany. „To mleko musiało być sfermentowane, po co piłem tak dużo?" - pomyślał.
Próbował wstać, lecz po chwili opadł bezsilnie na posłanie.
Jestem zbyt pijany, żeby wstać, pomyślał. Chyba będę wymiotować.
Gdy odwrócił głowę, zauważył swojego przyjaciela, szczura Rudariusa, który oprócz tego, że był dobrym przyjacielem, był także komikiem.
„Ale dlaczego tak się na mnie gapi?"- pomyślał Behemoth, gdy zaczął wymiotować. „Mam coś na pysku?"
Może Rudarius nie patrzył na niego.
- Na co patrzysz, przyjacielu? Twój wzrok jest dziwny. – stwierdził kot.
- Aleś się zaprawił, kocie! Wstyd!
- Hej! To nie moja wina. To mleko musiało być zepsute... ble!
- Ta, jasne. Jasne jak moje wąsy, hehe. – to mówiąc Rudarius poruszał śmiesznie wąsikami. Nagle gryzoń wyciągnął skądś kapelusz i różdżkę, pomachał jednym nad drugim iii hop! Z kapelusza zaczęły wyskakiwać małe białe myszki.
„Oj, źle ze mną" pomyślał Behemot. Potarł łapkami oczy, by wyostrzyć obraz. Dookoła szarego Rudariusa tańczyły małe białe stworzenia w baletowych spódniczkach.
„Chyba czas pójść na odwyk" westchnął, ułożył się wygodnie i zasnął chrapiąc głośno.
- No dobrze, dziewczęta! Zadanie wykonane. Wracamy do laboratorium. – zakomenderował komik. Myszki posmutniały i ze zwieszonymi ramionami pomaszerowały gęsiego w stronę mysiej dziury koło drzwi wejściowych.
CZYTASZ
O kocie i białych myszkach
HumorKrótkie, zabawne opowiadanie ze zwierzętami w rolach głównych