Hej! Tu autorka. Osobiście NIE CIERPIĘ książek romantycznych, ale ostatnio poprostu poczułam, że muszę. Poszłam do biblioteki i nie znalazłam niczego co by mi odpowiadało T.T więc przyjaciółka powiedziała mi: jak sobie napiszesz to będziesz miała. Więc piszę, a co tam xD
PROLOG
Wykompałam się i wskoczyłam w piżamę. Była dopiero 20, ale ja już byłam wypompowana z energii. Cały dzień użerałam się z dziećmi mojej kuzynki. Dwa małe bachorki, które się tylko kłócą. Masakra.
Ziewnęłam. Rozładowany telefon podłączyłam do ładowarki i po chwili wyświetliło mi się 15 nieodebranych połączeń od Sunny. "Cholera." pomyślałam. "Teraz nie da mi żyć" Musiałam oddzwonić, bo przez kolejny tydzień dzwoniłaby co godzinę żeby zrobić mi na złość.
Po pierwszym sygnale Sunny odebrała.
- GDZIE TY SIĘ SZWĘDASZ! DZWONIĘDO CIEBIE A TY JAK KAMIEŃ W WODĘ!
Tak krzyczała, że musiałam ją uciszyć bo ktoś by pomyślał, że nie jestem sama, a w moim "domu" to praktycznie byłoby niedopuszczalne.
- Zajmowałam się dziećmi kuzynki. Sorry. Jestem padnięta. - usprawiedliwiałam się. Wreszcie kiedy w końcu obiecałam pójść z nią jutro na zakupy, pozwoliła mi spać.
Zgasiłam światło i już padałam w objęcia Morfeusza, kiedy moja kochan "siostrzyczka" wparowała do pokoju jak rakieta. Tak na prawdę Emma nie była moją czystej krwi siostrą. Była córką mojego ojca z drugiego małżeństwa. Jej matka nalegała na amerykańskie imię i teraz jej pełne imię i nazwiso brzmi, cóż, beznadziejnie.
Taki więc Hiroshi Emma skoczyła mi na plecy.
- AŁA! Co ty robisz ?! Nie widzisz, że śpię? - zdenerwowała mnie.
- Tatuś cię woła! - odpowiedziała, pokazała mi język i wyszła.
"Mój kochany ojczulek jest na łożu śmierci, czy co?'' przemknęło mi przez myśl, ale poszłam do jego gabinetu.
Na prawdę nie nawidziłam wszystkich rzczy które znajdowały się w środku. Czarnej sofy, sosnowych, białych mebli i miliona zdjęć jego i jego rodzinki. Pięknej żony i Emmy. Mogłam tu mieszkać tylko dlatego, że biologicznie nadal byłam jego córką, ale wiedziałam, że tak na prawdę wolałby, żebym już dawno się wyprowadziła.
Owszem. Chciałam, ale wciąż nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupić choćby jednopokojowe mieszkanie.
- Słuchaj Mei. Wiem, że od dawna planujesz się wyprowadzić.
Spojrzałam na niego nieco zdziwiona.
- Wiem też, że nie masz wystarczającej ilości pieniędzy dlatego proponuję ci układ.
Nie powiem, że w tej chwili nie słuchałam z rosnącą ciekawością.
- Pamiętasz Gregorego? Mojego starego przyjaciela? Odwiedził nas kilka razy.
Oczywiście, że pamiętałam, ale bardziej do gustu przypadła mi jego żona- Reiko. Nie powiem, że się nie polubiłyśmy.
- I...? - traciłam cierpliwość.
- I Gregory razem z Reiko prowadzą "Dom dla studentów". Właśnie zwolniło się miejsce, dlatego musisz się tam wprowadzić. Tanio, a ja będę ci co jakiś czas przysyłał pieniądze.
To, że ojciec wywalał mnie właśnie z domu, było mi w zupełności na rękę. "High Life! Wesołe życie studenta" pomyślałam, ale nawet sama w to nie wierzyłam. Owszem cieszyłam się, ale mimo, że od czasu bycia blisko z ojcem minęły już całe wieki, poczułam ukłócie na myśl, że ON SAM KAŻE MI WYNIEŚĆ SIĘ Z DOMU.
- Kiedy wyjeżdżam? - spytałam beznamiętnie.
- Jutro rano. Masz pociąg o 5.40.- wyciągnął z szufladki małą karteczkę i podał mi ją. - To adres.
Na tym skończyła się moja romowa z ojcem. Na prędce spakowałąm wszystkie potrzebne rzeczy do torby, nastawiłam budzik i wreszcie poszłam spać.
***
Alarm obudził mnie dokładnie o 4.50. Wprawdzie miałam bardzo blisko na stację kolejową, ale chciałam wyjść nie żegnając się z nikim.
Umyłam się i ubrałam. Wzięłam torbę i wymknęłam cichaczem z domu. Po raz ostatni rzuciłam spojrzenie na uśpiony dom. Duży z ogrodem. "Nie będę tęsknić".
Do pociągu zostało 5 minut. Wyciągnęłam z komórkę z kieszeni i zadzwoniłam do Sunny. Musiałam odwołać dzisiejsze spotkanie.
Moja zaspana przyjaciółka z początku nie dowierzała, a później jej niedowierzanie zamieniło się w zdziwienie.
- Wiesz...jak spotkasz tam jakiś przystojnych studentów to dzwoń od razu!
- Hahaahaha- roześmiałam się. Oby nie. Nie będę mogła w spokoju żyć!
Pociąg przyjechał punktualnie. Rozłączyłam się i wsiadłam.
W skrócie o podróży: Cierpię na chorobę lokomocyjną i myślałam, że umrę, dlatego gdy tylko opuściłam wagon byle ławka w parku wydawała się istnym uosobieniem luksusu. Zasnęłam na jednej z nich, a kiedy się obudziłam dochodziła już 10. Wyciągnęłam z torby karteczkę z adresem. Ulica nic mi nie mówiła, a że miałam już totalnie dość podróży i moim jedynym marzeniem było znaleść się już na miejscu podeszłam punktu informacji, który znajdował się w centrum parku.
Przystojny chłopak stojący w punkcie informacji pewnie zastanawiał się czego chce taki menel (na którego właśnie wyglądałam do trudach podróży) jak ja, ale kiedy zobaczył karteczkę z adresem od razu stał się baardzo miły .Powiedział mi, że jestem już blisko i dał dokładne instrukcje jak tam dojechać miejskim autobusem. Podziękowałam, a on rzucił tylko:
- Do zobaczenia! Spotkajmy (lub spotkamy - nie dosłyszałam) się kiedyś!
Tak jak powiedział chłopak po niecałych 20 minutach byłam już pod domem. Ogromnym pałacykiem z wielkim ogrodem. Marzenie. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam Sunny.
______
To koniec pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że się podobał. Już nie długo drugi! A w nim <uwaga krótka zajawka xD>
Jak Mei poradzi sobie w nowym domu?
Jak potoczy się jej pierwsze spotkanie ze współlokatorami?
I czy córka właściecielki na prawdę tak kocha kucyki Pony?
CZYTASZ
Odwrotne życie Hiroshi Mei
RomanceNazywam się Hiroshi Mei. Mam 19 lat i zbyt dużo doświadczenia. Nie chcę pisać o mojej na prawdę niezbyt wesołej przeszłości, dlatego opowiem Wam o ty co przeżyłam po pogodzeniu się z bólem. Szczerze? Nie sądziłam, że tak potoczy się moje życie. Mies...