Siedzialam zasmucona przed budynkiem. Smutno mi było, że tata musiał wracać. Powinnam przestać się tak przywiązywać.
- Hejka - usłyszałam czyjś radosny głos - Dlaczego siedzisz tak przybita?
Spojrzałam w górę. Była to Yuuri. Nie miałam za bardzo ochoty z nią rozmawiać. Ona po prostu usiadła obok i powiedziała:
- Czy to przez to, że ten blondyn wyszedł?
Kurcze. Dobra jest. Przytaknęłam tylko.
- Kim on dla ciebie jest? - pytała dalej.
- To mój tata - westchnęłam.
- Wiesz, ja swoich rodziców też rzadko widuje - zaczęła - Są bogatymi biznesmenami więc często gdzieś wyjeżdżają i załatwiała te swoje sprawy.
- Nie przeszkadza ci to? - zapytałam. Zainteresowałam się jej słowami.
- Jak są w domu to ciągle się kłócą. Teraz przynajmniej nie muszę tego wysłuchiwać. Ale wiesz? Zazdroszczę ci relacji z tatą. Jesteście bardzo blisko sobą.
- Wiesz, widuję go tylko trzy razy w miesiącu. Widzę, że się stara jak może, ale i tak to trochę mało. Gdy wraca do domu często śpię bo robi to wieczorem a po południu znów musi wracać. Sam fakt, że go tyle nie ma, napawa mnie tęsknotą. Już wolałabym nic nie czuć niż nieustanną pustkę. - oznajmiam.
- Nawet mi tak nie mów! - uniosła lekko głos - Powinnaś cieszyć się, że się stara i nie musisz się martwić, że kiedykolwiek cię zostawi! - stanęła.
Zakłopotałam się i spuściłam wzrok. Ona faktycznie ma rację... Ale tak mi go brakuje. Może zostanę jego sekretarzem?
- O jezu przepraszam. Nie chciałam się tak unosić. - zaczęła przepraszać.
Nagle chwyciła mnie za rękę. Pociągnęła tak, ze wstałam i zaczęła mnie gdzieś za sobą ciągnąć.
Zabrałam od niej rękę i powiedziałam, że nie chcę nigdzie iść.
Ona tylko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Oj no weź. Trzeba tobie jakoś humor poprawić.
Byłam sceptycznie do tego nastawiona. W końcu odpuściłam. Yuuri ponowne wzięła mnie za rękę i pocisnęła za sobą.
Zaskoczyłam się, że jest tak bardzo energiczną osobą pomimo problemów w domu. To tak jakby próbowała od tego uciec. Nie myśleć o tym.
***
Yuuri cały czas ciągała mnie po mieście. W pewnym momencie sama odpuściłam i zaczęłam się dobrze bawić.
Krzyczała ciągle na panów ze straganów aby dali zniszke na produkty i opowiadała o swoich nierealnych marzeniach.
Przy niej zapomniałam o swojej nowej mocy i o wyznaczonym celu. Tak jak przy tacie, bo dobrze się bawiłam.
Opowiadałyśmy sobie jakieś zabawne historie z życia oraz żarty. Było przyjemnie.
Nagle zauważyłyśmy jak jakiś zamaskowany mężczyzna wybiega z torbą ze sklepu. Sprzedawca krzyczał „Złodziej, złodziej, pomocy!".
Yuuri gdy tylko go zobaczyła od razu się zerwała i strumieniem wody zaczerpanej od pobliskich fontann spowodowała, że mężczyzna upadł na ziemię. Zabrała to co nie było jego i oddała właścicielowi. Później policja się wszystkim zajęła.
- Dziękuje ci Yuuri. Jak zwykle pomogłaś komuś w potrzebie. - podszedł do niej sprzedawca i podziękował.
- To sama przyjemność - odpowiedziała Yuuri. Załapała mnie za rękę i pociągnęła na znak, ze znów gdzieś idziemy.
CZYTASZ
Akai - córka serca Konohy
Fanfiction16 letnia córka Naruto podczas jej wieczornych przesiadywań w bibliotece natyka się na akta shinobich. wśród nich uwagę jej przykuwa Sasuke Uchiha. Jako iż nigdy nie słyszała o tym klanie postanawia dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Wkrótce okazuj...