10.

983 65 10
                                    

W niedzielę rano stawiła się przed autokarem razem z bratem.

- Pilnuj się siostra. Odżywiaj się dobrze, dbaj o siebie i nie daj sobie wchodzić na głowę. - pouczał przytulając ją.

- Dobrze, dobrze. Ty też bądź grzeczny. - uściskała go. - I znajdź sobie drugą połówkę bo bycie kawalerem zdecydowanie Ci nie służy. - przypomniała sobie skarpetkę w lodówce.

- Już się tak nie wymądrzaj, to ja tu jestem starszy. - dźgnął ja palcem w brzuch.

Zaśmiała się łapiąc za bok.

- Do zobaczenia imoto-san. - pocałował ją w czoło.

- Pa braciszku. - wtuliła się w niego.

Spakowała torbę do schowka i weszła do autokaru gdzie był tylko trener Ukai.

- Dziękuję za propozycję wspólnego powrotu. - ukłoniła się.

- Nie ma za co, przynajmniej nie musisz jechać tyle czasu sama. - uśmiechnął się do niej.

Usiadła na jednym z miejsc przy oknie i założyła słuchawki. Z podręcznego plecaka wyjęła książkę i zatopiła się w lekturze. Nawet nie zauważyła kiedy ruszyli.

- Junko-chan. - usłyszała obok.

Odwróciła się w kierunku Hinaty. Dosiadł się do niej przed chwilą bo do tej pory siedziała sama.

- Co tam Shoyo-kun? - zapytała odkładając książkę i wyjmując słuchawki.

- Źle się czuję. - odpowiedział słabo.

- A co z trenerem i Panem Takedą. - zapytała.

- Wszyscy śpią, Shimizu też. - odparł.

- Rozumiem. Połóż się. - poklepała swoje nogi.

Chłopak posłusznie ułożył głowę na jej kolanach. Dziewczyna głaskała go po włosach i zaczęła nucić kołysankę, którą kiedyś śpiewał jej brat. Za chwilę usłyszała miarowy oddech rudowłosego. Uśmiechnęła się pod nosem, założyła słuchawki i wróciła do lektury. Nawet nie wiedziała, że całej sytuacji przysłuchiwał się pewien blondyn.

~

Shoyo przespał całą drogę na jej kolanach. Nogi mocno jej zdrętwiały i niespecjalnie potrafiła wstać z siedzenia.

- Co się stało Junko-chan? Dlaczego nie wysiadasz? - zapytał Tadashi.

- Nogi mi zdrętwiały. - przyznała zakłopotana.

- Nic dziwnego. Przez 4 godziny ta krewetka leżała Ci na kolanach. - burknął Kei.

Szlag, właśnie przyznał się, że wie kiedy ten rudzielec do niej przyszedł.

- Nie miałam serca go budzić. - zaśmiała się.

- Utrapienie z Tobą. - burknął.

Wziął jej plecak i zarzucił sobie na ramię. Podał jej rękę aby mogła się podeprzeć. Przyjęła pomoc i znowu spróbowała wstać. Jedną ręką trzymała przedramię Keia a drugą fotel przed sobą. Ledwo utrzymała pion. Pozwoliła blondynowi pociągnąć się delikatnie w stronę wyjścia. Kolejną przeszkodą były schodki przy wyjściu. Bursztynowooki zrezygnowany podniósł dziewczynę i wyniósł z autokaru. Postawił na ziemi i zdjął z siebie jej plecak.

- Jun-chan! - usłyszała dobrze jej znane wołanie.

I dzięki mu za to bo dziewczyna prawie spłonęła ze wstydu. Do tego doszło, że trzeba ją było wynosić z autokaru.

- Dziękuję. - szepnęła do blondyna i odwróciła się do biegnącego w jej stronę chłopaka.

- Jun-chan, co Ci? - podszedł do niej.

- Fumio-kun. - spróbowała zrobić krok w jego stronę.

Gdyby nie fioletowowłosy już leżałaby jak długa.

- Nogi mi zdrętwiały. - wydukała.

Chłopak zaczął się intensywnie śmiać.

- Shigeru-kun! Chodź pomóż! - krzyknął.

Podszedł do nich czerwonowłosy chłopak z tatuażem na ramieniu.

- Jun-chan, to mój kuzyn Shigeru. - powiedział cały czas trzymając dziewczynę aby nie upadła.

- Shairin Junko. - szepnęła zawstydzona.

Kurczę, chłopak był naprawdę przystojny.

- Nie mówiłeś, że masz kuzyna. - burknęła z wyrzutem.

- Oj tam, szczegół. - machnął ręką. - Pakuj mi się na plecy. - kucnął przed nią.

Wdrapała się i mocno objęła go nogami w pasie. Może była niewiele niższa ale była lekka.

- Shigeru-kun, weź jej torbę dobrze? - poprosił.

- Nie ma sprawy. - sięgnął po jej bagaż.

- Pa chłopaki! - pomachała siatkarzom.

- Do zobaczenia Junko-chan! - usłyszała w odpowiedzi.

Szli przez chwilę w milczeniu.

- Ładny łańcuszek. - odezwał się czerwonowłosy.

- Dziękuję. - spojrzała na niego do góry.

Chłopak był niesamowicie wysoki, mógłby być nawet wzrostu Keia. Miał czerwone włosy i czarne oczy. Kolczyk w wardze i tatuaż na lewym ramieniu w kształcie smoka.

- Grasz? - zapytał.

- Eee... Tak. - odpowiedziała rozumiejąc, że chodzi o gitarę.

- Też gram na elektrycznej. - uśmiechnął się prawie niezauważalnie.

- Jun-chan jeszcze śpiewa. - wtrącił fioletowowłosy.

Zdzieliła go ręką po głowie.

- Auć. - zaśmiał się.

- Naprawdę jesteście rodziną? - zapytała zdziwiona nie widząc między nimi nawet najmniejszego podobieństwa.

- Nie. - odpowiedział wyższy.

Zrobiła wielkie oczy.

- Moja mama związała się z jego tatą. - wyjaśnił Fumio. - Można powiedzieć, że jesteśmy braćmi ale jakoś łatwiej nam mówić o sobie kuzyni. Poza tym nie chciało mi się tłumaczyć Twoim siatkarzom. - westchnął.

- Czemu nic mi nie powiedziałeś? - zapytała smutno ignorując wzmiankę o „jej" siatkarzach.

- Sam nie byłem pewny jak to będzie wyglądało. Okazało się, że tata Shigeru się do nas wprowadza. - wyjaśnił.

- A jak tata to i ja. - wtrącił czarnooki.

- Będziesz chodził z nami do szkoły? - zapytała.

- Tak. - skinął głową. - Klasa 2-3. - dodał.

- O! Będziesz chodził do klasy z Yuu. - uśmiechnęła się.

- Kto to? - spojrzał na nią.

- Nishinoya Yuu, członek drużyny siatkarskiej, libero. - odpowiedziała.

- Jesteśmy. - zatrzymał się Nomura.

Dziewczyna zsunęła się z jego pleców i z ulgą stwierdziła, że jest w stanie stać o własnych siłach. Odebrała torbę i plecak od drugoklasisty i pożegnała się z nimi. Zamknęła drzwi na klucz i weszła do salonu.

- Dzień dobry. - uśmiechnęła się do rodziców.

- Dzień dobry. - odpowiedziała jej mama.

Ojciec tylko coś niewyraźnie burknął znad papierów.

- Jestem bardzo zmęczona, pójdę do siebie. - poinformowała.

- Dobrze tylko pamiętaj, żeby się jeszcze dzisiaj pouczyć. - upomniała.

- Dobrze mamo. - odpowiedziała i zniknęła w swoim pokoju.

Błogosławiona niewinność || Tsukishima Kei x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz