Rozdział VI

934 31 0
                                    

Niebo usłane było wielkimi kłębami deszczowych chmur, dlatego przez okna wpadało niewiele światła. Biegłam ile sił w nogach przez ciemne korytarze szkoły. Byłam już zupełnie spóźniona na zajęcia z Eliksirów. Wszystkiemu winna była Lora. Obiecałam, że pomogę nadrobić jej zaległości z zielarstwa, przez co zupełnie zapomniałam o zajęciach u Snape. Byłam zdziwiona, że przyjaciółka nie przypomniała mi o tym, jednak gdy tylko ją o to zapytałam ona odparła, że profesor Sprout zwolniła ją z zajęć i wyleciało jej to z głowy. Ją, nie mnie... Byłam wściekła.

Zbiegłam szybko po schodach do lochów, a kiedy dotarłam pod drzwi do sali, wzięłam głęboki oddech, poprawiłam szatę i ostrożnie wślizgnęłam się do środka. Na moje szczęście profesora nie było w sali. Chcąc pozostać niezauważona, zajęłam pierwsze wolne miejsce na tyłach sali. Niestety nie cieszyłam się zbyt długo spokojem.

   - A ty kurwa co tu robisz? To moje miejsce! Zjeżdżaj stąd. - Nie zdążyłam się odwrócić, a już wiedziałam czyj uroczy głos właśnie mnie uraczył.

   - Nie widzę żeby było gdziekolwiek podpisane. - Oznajmiłam, odwracając się i obdarowując stojącego za mną Ślizgona wrednym uśmiechem.

   - Złaź albo... - Zbliżył się do mnie, a jego srebrne oczy iskrzyły się od gniewu.

   - Albo co? - Prychnęłam. - Potrafisz tylko dużo mówić do czynów, jednak wiele ci brakuje.

Kontem oka widziałam, że faktycznie w pośpiechu przeoczyłam fakt, ze miejsce, które zajęłam sąsiaduje z innymi Ślizgonami. Podniosłam dumnie głowę, nie chciałam dać za wygraną. Czułam na sobie wzrok niektórych uczniów, kiedy niespodziewanie, ktoś złapał za mój nadgarstek i pociągnął mnie w górę. Nim zdołałam jęknąć stanęłam już na wprost Draco. Czułam jak jego palce zaciskają się na moim nadgarstku. Dzieliło nas zaledwie kilka cali, a ja czułam jak ledwie nad sobą panuje. Kilkoro uczniów wstało ze swoich miejsce, aby lepiej się przyjrzeć.

   - Mówiłem, nie igraj ze mną... - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.

   - A ja mówiłam, że jesteś ostatnią osobą, której będę się słuchać. - Odwarknęłam, próbując wyszarpnąć swój nadgarstek, lecz on wzmocnił ucisk. - Puszczaj! - Wrzasnęłam, a wtedy drzwi do sali trzasnęły.

   - Dość tego przedstawienia. Zająć w tej chwili swoje miejsca. - Snape nawet na nas nie spojrzał, kiedy przechodził tuż obok w stronę swojego stołu.

Spojrzałam wściekle na Ślizgona, który puścił moją rękę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, po czym uniósł dumnie głowę i zajął miejsce, które wcześniej ja zajmowałam. Zabrałam swoją torbę i zeszyt, a kiedy miałam się odwrócić i odejść usłyszałam stanowczy głos profesora.

   - A ty dokąd się wybierasz, Aurum? - Spojrzał na mnie pytająco.

   - Ja? Ja... - Chciałam wydusić cokolwiek, ale zaskoczona tym pytaniem, sama do końca nie wiedziałam gdzie chciałam iść.

   - Gdzie twój wyszczekany język, Aurum? - Szepną z rozbawieniem Draco.

Zdenerwowana jego kolejną uwagą, nadepnęłam z całej siły na jego stopę. Nim się obejrzałam podniósł się wzburzony. Zacisnął dłonie w pięści, a jego oczy płonęły furią. Przez chwilę w sali panowała cisza, którą znów przerwał profesor.

   - Jeśli tak stawiacie sprawę... - ciągnął Snape. - Miałem dać wam dziś tylko drobne ćwiczenie, lecz dwoje z was prosi się o pracę grupową. - Przez sale przeszedł pomruk niezadowolenia. - Dobierzcie się w dwie osoby, a następnie waszym zadanie będzie wykonanie eliksiru reminiscencji.

The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz