Chłopak momentalnie blednie.
- Może wrócimy do pokoju?- pytam.
Kaen tylko kiwa głową, widzę, że nie spodziewał się czegoś takiego po mnie. Zatem idziemy do mnie. Gdy tylko znajdujemy się w pokoju, patrzymy na siebie przez chwilę w ciszy.
- Zrobiłem coś nie tak?- chłopak przerywa ciszę i patrzy na mnie spojrzeniem pełnym niepokoju.
- Nie, przynajmniej nic konkretnego. Nie uważasz, że coś się między nami zmieniło?
- W jakim sensie zmieniło?
- Jakby popsuło.
Kaen patrzy na mnie pytającym spojrzeniem. Nie rozumie, co się dzieje, skąd nagle taki temat do rozmowy.
- Mam wrażenie, że nie jesteśmy ze sobą z miłości- wyjaśniam.- Nie znamy się za dobrze, to najwyżej zauroczenie. Pomagam ci, więc może tak tego nie odczuwasz, bo mnie potrzebujesz, ale ja...- z moich oczu zaczynają lecieć łzy.-... ja mam dość.
- Nie kochasz mnie już?- jego ton głosu przyprawia mnie o gęsią skórkę, jest w nim tyle smutku i żalu, że chciałabym cofnąć swoje słowa, choć wszystko, co powiedziałam było szczere.
- Czy kiedykolwiek cię kochałam? Czy ty kiedykolwiek kochałeś mnie? Byliśmy tak zajęci wspólnymi kłopotami, że nie zastanawialiśmy się nad tym. Ja cię praktycznie nie znam, ty mnie też nie. Już sama nie wiem...
Z jego oczu też zaczynają lecieć łzy. Zamyka oczy, bierze głęboki oddech i nasze spojrzenia ponownie się spotykają.
- Masz rację, nie wiemy o sobie zbyt dużo- przyznaje.- Tyle, że ja zawsze czułem, że to, co między nami jest to coś więcej niż tylko przelotny związek. I nie chodzi o to, że potrzebuję twojej pomocy, potrzebuję ciebie. Twojego uśmiechu, dźwięku twojego głosu, całej ciebie. Szkoda, że nie czujesz tego samego, ale nie mam pretensji. Wiem, że mam ciężką przeszłość i ciężki charakter, w sumie i tak długo wytrzymałaś.
- Przepraszam- nie stać mnie na nic innego niż to.
- Chcę, abyś była szczęśliwa. Szczerze mówiąc, widziałem, że jest ci ciężko. Ze mną nie jesteś szczęśliwa. Powiedz jedno słowo, a zniknę z twojego życia. I tak zrobiłaś dla mnie więcej niż ktokolwiek inny.
- Musimy załatwić sprawę z tym liścikiem- zmieniam temat, bo nie wiem, co mam mu odpowiedzieć.
- Masz całkowitą rację. Gdy tylko ogarniemy tą sprawę, odejdę. Widzę, że potrzebujesz przerwy i nie zamierzam się narzucać. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Jeśli tylko będziesz gotowa, to powiedz, będę na ciebie czekał.
Świetnie, jeszcze więcej takiej gadki i nigdzie go nie wypuszczę. Jednak wiem, że oboje potrzebujemy tej przerwy.
- Kaen, posłuchaj. Nie chcę, abyś myślał, że nic dla mnie nie znaczysz, bo jesteś dla mnie kimś więcej, ale...
Nagle znowu słyszymy pukanie w okno. Czekamy chwilę i Kaen idzie zobaczyć, o co chodzi tym razem. Tak samo jak ostatnio, pod kamieniem znajdujemy liścik. Chłopak czyta jego treść w ciszy, ale w końcu informuje mnie, co jest tam napisane.
- Ten ktoś chce się spotkać dziś o północy pod tym adresem- pokazuje mi kartkę.- Wiesz, gdzie to jest?
- Tak, to opuszczony budynek.
- To nie zwiastuje niczego dobrego- komentuje.- Idę tam sam.
- Nie zgrywaj teraz bohatera. Sam nie znajdziesz tego miejsca.
- Ile mamy czasu do północy?- zmienia temat. Jego ton jest teraz bardzo szorstki i rzeczowy.
- Jakieś czterdzieści minut. Moja mama nie może nas zobaczyć, zaraz pójdziesz do salonu i udasz, że idziemy spać, gdy zobaczysz, że światło u mamy w pokoju gaśnie, przyjdź tutaj, wyjdziemy oknem. Ten budynek jest niedaleko, jeśli się sprężymy, dojdziemy tam w pięć minut.

CZYTASZ
Ognista krew// ATLA fanfiction
FanfictionWszyscy przyjaciele Avatara Aanga założyli już własne rodziny. Wiodąc spokojne życie w Mieście Republiki wychowywali swoje dzieci w przyjaźni. Wszystko układało się dobrze do momentu, w którym stary znajomy żony Sokki nie przypomniał im o sobie. Męż...