1. Obietnica

120 9 0
                                    

      Ray stał przed swoim przyjacielem, czuł się jakby był zupełnie nagi, kompletnie obnażony przed kimś z tak intymnej rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ray stał przed swoim przyjacielem, czuł się jakby był zupełnie nagi, kompletnie obnażony przed kimś z tak intymnej rzeczy. Tak jak nigdy nie był jakoś bardzo uczuciowy, zwłaszcza przed innymi ludźmi, to w tamtej chwili miał ochotę się rozpłakać jak małe dziecko. Z bezsilności, ze strachu i poczucia winy, które od tak dawna nie pozwalało mu spać spokojnie. W głowie chodziło mu tyle pytań, czy kiedy wyrzuci to z siebie będzie mógł spać spokojnie? Czy geniusz Normana był w stanie ich wyzwolić?

–Okej, teraz posłuchaj mnie uważnie.–czarnowłosy zaczął spokojnie, chciał powiedzieć tak wiele, ale jednocześnie nie wiedział nawet od czego miał zacząć.–Wiem, że to co teraz usłyszysz może być dla ciebie szokujące, nawet nieprawdopodobne, ale musisz mnie wysłuchać i mi pomóc, właściwie nam wszystkim.

–Po prostu powiedz o co ci chodzi, okej? Martwię się, ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie.–białowłosy uśmiechnął się pocieszająco widząc, że stan chłopaka wahał się pomiędzy załamaniem, a rozpaczą, był zmartwiony, blady i nerwowo bawił się końcówką grzywki chcąc rozładować napięcie w swoim organizmie.

–A więc...–Ray nie wiedział nawet od czego zacząć.–Wszystkie dzieci, które zostały ,,zaadoptowane" zostały wywiezione i zjedzone przez demony. Czas w którym to się dzieje zależy od inteligencji, nam też nie zostało dużo czasu, powinniśmy umrzeć mając około dwanaście lat, jeżeli oczywiście nasze wyniki z testów pozostaną na podobnym poziomie co teraz. Mama to nasz wróg, hoduje nas na mięso, a farm podobnych do tej jest znacznie więcej.

Norman chwile się zastanawiał, nie patrząc brunetowi w oczy, co doprowadzało go do białej gorączki, te parę sekund mijało dla tej dwójki jak parę godzin, a przecież minęło dopiero parę sekund.

–Jak niby chcesz temu zaradzić?–zapytał.–W sensie rozumiem, że chodzi ci o ucieczkę tak? Chcesz uciec z domu dziecka pozostając niezauważalnym, żeby uniknąć śmierci? A może zabijesz matkę, to byłoby zdecydowanie łatwiejsze.

–Zaraz... ty mi naprawdę wierzysz.-Ray uśmiechnął się zakrywając usta dłonią, tak długo marzył o tej chwili, a teraz stawała się spełnieniem. Wręcz czuł, jak większość ciężaru spada z jego zmęczonych barków.

–Oczywiście, jesteśmy przyjaciółmi, wątpię, żebyś powiedział coś tak głupiego dla żartu, Ray. Obaj nie jesteśmy idiotami... chociaż czasami patrząc na ciebie sam o tym zapominam.

Młodszy uśmiechnął się lekko, gdy zapanowała pomiędzy nimi krótka cisza przerywana tylko skwierczeniem świeczki wcześniej położonej na stole przez bruneta, której używał do oświetlenia korytarza.
Białowłosy zbliżył się do przyrodniego brata i bez słowa go przytulił chcąc dodać mu chociaż trochę otuchy, nawet jeżeli to on powinien być zrozpaczony po usłyszeniu tak druzgocącej informacji, nie był taki.

–W tym jest problem, Norman. Nie mam pojęcia, wiem już od tak dawna... od zawsze, a nie mogę wpaść na żaden sensowny pomysł. To się wydaje jak sytuacja bez wyjścia...–czarnowłosy pociągnął nosem, pozwalając sobie na chwilę słabości.–Masz racje, ucieczka się wydaje najlepszym sposobem, właściwie jedynym, nie  ma mowy o otruciu Isabelli. Ale to jest o wiele bardziej skomplikowane niż wyjście przez bramkę i zamknięcie ją za sobą... tego jest za dużo, żebym ci wszystko wytłumaczył teraz. Nawet nie wiesz, jak chciałem się z kimś tym podzielić... Przepraszam, naprawdę nie zasługujesz na to cierpienie, ale... jednocześnie zasługujesz na prawdę.

Lets die together|NorrayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz